II Śląskie Targi Książki

W dniach 30.09.2016 - 2.09.2016 odbyła się II edycja Śląskich Targów Książki. Przyznaję, że dla mnie to rzut beretem i byłam już kilka razy, gdy targi te odbywały się jeszcze w katowickim Spodku, ale zawsze byłam rozczarowana, wręcz zawiedziona. W porównaniu do tego, co zobaczyłam w Krakowie rok temu, było to niebo a ziemia. Jednak z czystej ciekawości jakoś w połowie września weszłam na stronę ŚTK i byłam w szoku! Pozytywnym szoku! Zobaczyłam na liście wystawców naprawdę dobre wydawnictwa, a co więcej - ciekawe spotkania autorskie. Dlatego w sobotę i niedzielę wyruszyłam pozwiedzać!

Wybrałam się w dwa dni, bowiem zależało mi na dwóch spotkaniach autorskich - z Grahamem Mastertonem w sobotę i z Anetą Jadowską w niedzielę. Zaczęłam też nieco żałować, że nie wzięłam książki Jakuba Ćwieka do podpisu, ale nic straconego, z pewnością kiedyś jeszcze nadarzy się okazja! Spotkanie z Grahamem Mastertonem było świetne! To człowiek pełen humoru i pewności siebie, choć z pewnymi jego wypowiedziami ostro bym polemizowała. Jednak bardzo się cieszę, że miałam okazję spotkać go na żywo, choć przyznaję, że kolejka po autografy była ogromna - nawet nie było jak zamienić z nim kilku słów podczas podpisywania, bo osoba asystująca bardzo wszystko poganiała - niestety, choć jestem to w stanie zrozumieć. Spotkanie z Anetą Jadowską było również zabawne! Prowadził je Jakub Ćwiek, podobnie jak wcześniej Aneta prowadziła spotkanie z nim. Tutaj kolejki były mniejsze, bo w końcu to nasi rodzimi autorzy - ich łatwiej dorwać.

Koniecznie muszę się z Wami podzielić jednym hasłem Grahama Mastertona... W trakcie spotkania padło pytanie:

-Jak to się stało, że z człowieka piszącego poradniki seksualne stałeś się kimś, kto pisze horrory?
-Oh, bo życie seksualne niektórych osób to horror!


Myślałam, że padnę ze śmiechu xD Podobnie jak wspominał, że kiedyś w polskiej telewizji zapytano go o umiejętność mówienia po polsku, skoro w 1/16 jest Polakiem, a jego żona była Polką. Co odpowiedział?

-Tak, umiem mówić po polsku.
-To powiedz nam coś.
-Kapusta.


Oczywiście wszystko podaję teraz w tłumaczeniu, chociaż słowa takie jak "kapusta", "gołąbki" czy "śledzie" padły rzeczywiście z jego ust w języku polskim :)

W kolejce odstałam chyba godzinę, ale się udało! :) Takie śmiechowe zdjęcie, wyglądam jak troll, trochę się rozmazało, ale ważne, że jest! :) I tak mi się podoba!

A tutaj dwa rudzielce - czyli z Anetą Jadowską, która jest świetną kobietą, naprawdę! :)
















Sama organizacja Targów była w moim odczuciu dobra - chociaż były pewne błędy w planie i rozpisce, to i tak trudno by się było pogubić, bo była to dosyć mała hala - sporo wolnego miejsca, spokojnie zmieściłoby się jeszcze kilka wydawnictw, które mam nadzieję, że za rok się tam pojawią, bo ŚTK rozwijają się w naprawdę dobrym kierunku, co mnie bardzo cieszy! Zmiana miejsca to ogromny plus, jest dużo lepiej niż było w Spodku. Co ciekawe - wstęp na Targi był darmowy! Było wiele interesujących wydawnictw, takich jak Albatros, Fabryka Słów, Sonia Draga, Dom Wydawniczy Rebis, Bellona, Buchmann, Grupa Wydawnicza Publicat, Egmont, Grupa Wydawnicza Foksal, Wydawnictwo Jaguar, Wydawnictwo SQN, Nasza Księgarnia czy MUZA oraz Czarna Owca. Problem polegał na tym, że czasami nie było wiadomo, gdzie kogoś znaleźć - o ile dane wydawnictwo miało własne stoisko, to było ono opisane i nie było z tym trudności, ale w niektórych przypadkach było tak, że kilka wydawnictw "połączono" i można się było pogubić - o co tutaj chodzi? Wiązało się to też z tym, że nie było zbyt wiele ich publikacji - polowałam np. na "Szóstkę wron", bo wydawnictwo MAG też gdzieś tam w rozpisce mignęło, ale niestety nie znalazłam.

Było również sporo antykwariatów, gdzie można było znaleźć perełki w okazyjnych cenach! Wystawiały się również biblioteki, a ogromna radość ogarnęła mnie na stanowisku księgarni thebookshop.pl - to tam zobaczyłam Empire of Storms Sary J. Maas. Wyobrażacie sobie moją reakcję? Chyba cale Targi ją widziały, gdy mój chłopak mi ją kupił. Nawet właściciel stoiska - tak podejrzewam - zaczął się śmiać, gdy skakałam z radości prawie pod sam sufit! Potem oczywiście chodziłam jak głupia i tuliłam książkę do siebie i wciąż nie mogę się na nią napatrzeć. Zdecydowanie Sarah J. Maas musi odwiedzić Polskę! Póki co cieszę się autografem w książce Dziedzictwo Mastertona oraz Dziewczyna z dzielnicy cudów Jadowskiej. Na Targach odbywała się również wymiana książkowa, ale w niej akurat nie wzięłam udziału.


Pewnie ciekawi Was też to, czy można było natrafić na jakieś wyjątkowe okazje cenowe... Raczej nie. Nie okłamujmy się - każdy książkoholik wie o istnieniu księgarni internetowych, gdzie można dorwać nawet nowości prawie 40 %, a przynajmniej 30 % taniej. I każdy książkoholik mając wybór, zrobi większe zakupy właśnie tam. W większości przypadków na Targach były to promocje 10, może 15 czy 20 %. Zaszalało wydawnictwo MUZA - cała oferta -30%. Pojawiały się też kosze ze starszymi pozycjami po 10 zł, a tak to jak już wspominałam wyżej, można było polować na coś ciekawego w antykwariatach, ale cenowo też wyglądało to różnie. Będąc na Targach i tak zazwyczaj coś kupuję, choć w tym przypadku akurat dostałam - jak już wiecie, jeden prezent to Empire of Storms Sary J. Maas, drugi to Boska Nefretete Ewy Kassali. Sprawdza się ten mem o chęci posiadania chłopaka, który kupuje książki zamiast kwiatów ;)



No i to chyba na tyle z moich ogólnych odczuć - w tym miesiącu czekają mnie jeszcze jedne Targi, tym razem w Krakowie. Wybieracie się? :)

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...