Walka z samym sobą to chyba najgorszy rodzaj bitwy, którą
człowiek może stworzyć. Zapanowanie nad swoimi emocjami, kontrolowanie gniewu,
utrzymywanie spokoju – niby nic trudnego, a tak ciężko to wszystko opanować. A
gdy emocje i gniew przejmują nad nami kontrolę, to momentami stajemy się
zupełnie innymi ludźmi. Zachowujemy się nieswojo i mówimy rzeczy, które
normalnie nie przeszłyby nam przez gardło. Z jednej strony może to i dobrze, z
drugiej… niekoniecznie. Dlatego kontrola to dosyć ważna rzecz.
Finley Jayne jest na pozór zwyczajną szesnastoletnią
dziewczyną. Jej ojciec zmarł, gdy była niemowlęciem. Mieszkała z matką i
ojczymem, ale postanowiła wziąć życie w swoje ręce. Rozpoczęła pracę u zamożnej
rodziny jako służka. Jednak syn jej pracodawcy – młody lord Felix August-Raynes
– zbytnio wykorzystuje swoją pozycję i gnębi niewinne dziewczęta. Problem
polega na tym, że Finley wcale nie jest niewinną dziewczyną, bo w jej wnętrzu
siedzi coś znacznie więcej. Dlatego próba podejścia panny Jayne okazuje się dla
Felixa porażką, a ona postanawia jak najszybciej uciec z jego domu. Podczas
ucieczki pada ofiarą wypadku i trafia do domu Griffin’a – księcia Greythorne,
gdzie odkryje, że nie tylko w niej drzemią dziwne moce…
„Dziewczyna w stalowym gorsecie” była jedną z bardziej
wyczekiwanych przeze mnie pozycji. Z resztą, jak zdążyłam zauważyć, nie tylko
przeze mnie. Z ogromną przyjemnością zabrałam się za czytanie jej i początkowo
byłam nieco rozczarowana, chociaż gdzieś w mojej głowie pojawiła się taka myśl:
„Spokojnie, poczekaj jeszcze trochę, a zrobi się ciekawiej”. No i rzeczywiście!
Pierwsze rozdziały może mnie nie zachwyciły, ale potem było już naprawdę
świetnie.
Akcja powieści jest osadzona w wiktoriańskiej Anglii.
Dodatkowo książka ta jest pierwszą częścią serii o nazwie „Kroniki
Steampunk’u”. O ile o wiktoriańskiej Anglii mam już jakieś pojęcie, bo zdarzyło
mi się czytać książki osadzone w tamtych czasach, tak nigdy jeszcze nie
czytałam książki nawiązującej do steampunk’u. Znawcą więc nie jestem, ale
przyznaję, że było tutaj sporo takich elementów. Pomysły autorki związane z
maszynami i organitami bardzo mi się spodobały. Gorzej było z klimatem
XIX-wiecznej Anglii, chociaż na pewno dało się odczuć, że historia ta nie toczy
się w teraźniejszości., jednak to nie do końca było to. Na uwagę na pewno
zasługują bohaterowie, ponieważ są oni dobrze wykreowani, a co więcej – każdy z
nich to inna osobowość. Autorka zapewniła nam gammę różnobarwnych postaci,
które potrafią zaskarbić sobie naszą sympatię.
Główna bohaterka stanowi zagadkę – posiada dwie osobowości,
niczym dr Jekyll i Mz. Hyde. A dlaczego stanowi zagadkę? Ponieważ czytelnik
koniecznie chce się dowiedzieć, co sprawiło, że Finley stała się tym, czym
jest. Ale to nie koniec – pozostali bohaterowie też posiadają swoje intrygujące
umiejętności. Razem stanowią ciekawą mieszankę, której przyjdzie się zmierzyć z
problemem dręczącym Anglię, a mianowicie Machinistą. Automatony stają się zbyt
samodzielne i potrafią atakować ludzi, ale same z siebie by tego nie robiły.
Dlatego Finley, Griff, Emily oraz Sam próbują rozwikłać tę zagadkę i dotrzeć do
tego, kto jest tajemniczym Machinistą. Pani Cross potrafi rozbudzić ciekawość
czytelnika i zyskać jego zainteresowanie całą historią. Walka z władcą
automatonów i używanie przez bohaterów ich mocy stanowi chyba najbardziej
rozwinięty wątek całej historii.
Jak to zazwyczaj bywa, pojawia się również wątek miłosny. W
sumie to nawet dwa. Nie ma się co dziwić, ponieważ to było do przewidzenia.
Zmartwię jednak pewnie niektóre osoby, bo niestety mamy tutaj „trójkąt”
miłosny. Jeden z obiektów zainteresowania głównej bohaterki jest opiekuńczy,
czuły i rozsądny, a drugi to niebezpieczny i tajemniczy drań, który jednak
potrafi zatroszczyć się o Finley i zamieszać jej w głowie. Nie bójcie się
jednak, że cukierkowa miłość zacznie w tej książce dominować, ponieważ tak nie
będzie. Jest to tylko jeden z kilku wątków urozmaicających opowieść o
dziewczynie, która nosiła stalowy gorset – bo rzeczywiście tak było, a tytuł
wcale nie jest przenośnią.
„Dziewczyna w stalowym gorsecie” to powieść wyróżniająca się
sporym potencjałem i na swój sposób oryginalnością wśród wielu książek obecnych
na dzisiejszym rynku. To historia o odkrywaniu prawdy, walce z samym sobą,
przyjaźni, miłości i podejmowaniu decyzji, które mogą odmienić bieg wydarzeń.
Autorka zapewnia nam sporą dawkę rozrywki, posługuje się prostym i płynnym
językiem i rozbudza naszą ciekawość oraz nie skupia się tylko na jednym
bohaterze, ale na wszystkich. Rozwiązanie sprawy Machinisty w pewnym momencie
robi się oczywiste i przewidywalne, ale powieść i tak uznaję za bardzo dobry
początek serii. Mam nadzieję, że kolejne części przewyższą poziom pierwszej.
Dziękuję pani Cross za przeżycie tej niesamowitej przygody i wystawiam ocenę
7,5/10.