"Kroniki Ciemności: Łowca demonów" - Agnieszka Michalska


Debiuty literackie bywają różne, rzadko jednak się zdarza, że wychodzą idealnie. Jednak każdy autor, który dzisiaj jest bez mała legendą, kiedyś też rozpoczynał swoją karierę. Też debiutował wydając swoją pierwszą książkę. Najważniejsze to mieć pomysł, odwagę i być zawziętym. Nie zrażać się porażką czy tym, że nie wszystko od razu wychodzi tak, jakbyśmy chcieli. W końcu, gdyby nie debiuty, to nie mielibyśmy kolejnych autorów i kolejnych książek do czytania, prawda? A „Kroniki Ciemności: Łowca demonów” to debiut młodej polskiej pisarki. Jak wypadł? Tego się zaraz dowiecie.

Trzy siostry – Paige, Phoebe i Piper są czarownicami. Ich matka powierza im opiekę nad ich dużo młodszą kuzynką, która ma zaledwie roczek. To dziecko ma w przyszłości odegrać ważną rolę w walce dobra ze złem, jednak jest jeden warunek – aż do 15 roku życia nie może się dowiedzieć o istnieniu magii i demonów. Jak jednak ukryć coś takiego w domu pełnym eliksirów i magicznej energii? Podobno jak się chce, to można. I faktycznie, Katy żyje przez 15 lat w błogiej nieświadomości odnośnie tego, co ją czeka. Wszystko diametralnie się zmienia w dniu jej urodzin. Jednak czy ona aby na pewno chce zaakceptować swój los?

Książka liczy sobie zaledwie 200 stron i jest napisana wybitnie prostym i w pełni zrozumiałym językiem. Tak mała objętość powieści sprawia, że akcja rozwija się w bardzo szybkim tempie, ponieważ nie znalazło się tutaj miejsce na rozbudowanie fabuły i wplecenie dodatkowym wątków, które mogłyby ją urozmaicić. Dla jednych jest to zaleta, dla innych wada, to już kwestia gustu. Jeżeli ktoś lubi jednowątkowe historie o szybkim tempie, to powinien to uznać za plus. Faktycznie dodatkowe motywy zazwyczaj sprawiają, że fabuła robi się ciekawsza, a książka zyskuje w oczach czytelnika, ale może czasami to jednak lepiej, jak autorzy skupiają się tylko na konkretnym temacie? Nic nas nie rozprasza i nie odwraca naszej uwagi.

„Łowca demonów” to z pewnością powieść fantasy, w której nie brak magii, tajemniczych umiejętności i oczywiście tytułowych demonów, z którymi przychodzi się zmierzyć bohaterom – i to nie raz. Dosyć dobrze poznajemy ich historię oraz to, skąd się wzięły i co chcą osiągnąć. Jest to oczywiście ważna rzecz, bo przynajmniej widać, że autorka nie wplotła ich do powieści ot tak sobie, żeby tylko były. Nadal nie jest to jednak na tyle szczegółowe i intrygujące, jak powinno być. Problem miałam z bohaterami, ponieważ wydali mi się zupełnie płytcy, brakowało mi w nich głębi. Nie wzbudzali we mnie żadnych odczuć, nie potrafiłam się z nimi zżyć. Byli po prostu neutralni, może trochę aż za bardzo. Katy oraz jej przyjaciele to zwykłe nastolatki, które jeszcze niewiele wiedzą o życiu i jest to widoczne w ich zachowaniu. Takie typowe dzieciaki, którym w głowie tylko zabawa i psoty.

Plus dla autorki za wykreowanie tajemnic i historii demonów oraz czarownic, że pozwolę je sobie tak w skrócie nazwać. Martwi mnie jednak reakcja trójki młodych bohaterów na wieść o tym, kim są. Dowiedzenie się po 15 latach tak zdumiewającej prawdy o samym sobie powinna wywołać burzę emocji, wątpliwości i pytania, a tego niestety zabrakło. „A więc mamy walczyć ze złem i znaczymy dla świata coś więcej niż nam się wydaje? No okej” – niestety tak to odczułam. Potem faktycznie Katy, Wyatt i Chris toczą walki z demonami i przeżywają niezbyt przyjemną przygodę, ale myślę, że powinno ty być więcej emocji. To pozwoliłoby nam pewnie na lepsze zrozumienie i poznanie bohaterów, a dzięki temu bardziej wczulibyśmy się w całą opowieść.

Cóż więcej mogę powiedzieć… Pomysł sam w sobie jest dobry, nieco gorzej z wykonaniem. Pamiętajmy jednak, że to debiut i jest dosyć przewidywalne to, że znajdą się tutaj niedociągnięcia. Wszystko jest w miarę poprawne, ale brakuje jeszcze kunsztu pisarskiego i głębi – bohaterom, historii i światu książkowemu. „Kroniki ciemności” są skierowane raczej dla młodzieży, starszy czytelnik może nie czuć się tutaj za dobrze. Króciutka powieść, która „jest zaledwie wstępem”, jak twierdzi sama autorka. Życzę jednak Agnieszce Michalskiej powodzenia w dalszym tworzeniu swojej historii – pisz, skoro Ci to sprawia radość i pamiętaj, że trening czyni mistrza! Liczę na to, że druga część będzie już bardziej dopracowana i rozwinięta. Wystawiam 4.5/10.

Za egzemplarz dziękuję autorce :) Życzę wytrwałości w pisaniu!

Komentarze

  1. Hm... ja i tak jestem gotów na tę książkę :)

    Pawlo

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moja bajka chyba ;)

    U mnie konkursik półroczny i choć książka trochę nie w Twoim stylu, zaręczam że warto po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 4,5/10 za taką recenzję? Ja bym dała 6/10 ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi całkiem nieźle. Po debiutach nie ma co spodziewać się fajerwerków, każdy to rozumie i szanuje. : )
    A co do fabuły, nie wiem czy tylko mi, i czy to jedynie zbieg okoliczności, ale imiona niektórych postaci są identyczne z tymi z serialu Charmed. I wątek z trzema siostrami, które noszą, w serialu, dokładnie takie imiona, jest dla mnie trochę zniechęcający. Nie lubię takich podróbek. Czerpanie inspiracji jest okej, ale tutaj z wymienionych przez ciebie 6 imion, 5 (bynajmniej nie pobocznych) jest z serialu Czarodziejki - i to jest już dziwne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odniosłam dokładnie takie samo wrażenie. Moje pierwsze skojarzenie - Charmed! Mam dziwne przeczucie, że ten utwór to fanfick, którego akcja została osadzona w uniwersum serialu "Czarodziejki".

      Usuń
  5. Szczerze powiem że bardziej zachęca mnie okładka niż opis fabuły. Do takich historii pisanych przez rodzimych autorów, z nutą fantasy podchodzę z dystansem patrząc na nie przez pryzmat mistrza Sapkowskiego czy Kossakowskiej, ale być może kiedyś sięgnę, chociażby z ciekawości. A autorce życzę powodzenia w kolejnych tworach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo chciałabym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zastanawiam się nad jej przeczytaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Strasznie byłam jej ciekawa i smutno mi było, że nie mogłam jej przeczytać, a teraz dzięki twojej słabej ocenie jestem podniesiona na duchu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z chęcią się z nią kiedyś zapoznam, uwielbiam czarownice, magię dlatego myślę, ze książka może mi się bardzo spodobać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Myśle, że gdy autorka nabierze nieco wiecej wprawy, bedzie pisała genialne książki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzeczywiście książka dobra, ale brakuje jej trochę głębi. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Narobiłaś mi smaczku na tę książkę:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nie mam ochoty na tę książkę, raczej nie zmienię zdania...

    OdpowiedzUsuń
  14. Brzmi całkiem fajnie, a i klimaty moje. Pomimo wszystko chciałabym przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetna recenzja "Szklanego tronu"!! Dlaczego tutaj jej nie ma? :(

    OdpowiedzUsuń
  16. I znów książka, o której wszędzie słychać. Cieszę się, że Twoja recenzja jest szczera . Podziękuje tej pozycji ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. piękna okładka, rzadko kiedy debiuty są w tej kwestii starannie dopracowane, a co do treści, początki na ogół są trudne, liczy się jednak sam pomysł - wyczuwam spory potencjał.

    OdpowiedzUsuń
  18. Od razu rzuciło mi się w oczy podobieństwo do serialu, który oglądałam - "Czarodziejki". Nawet większość imion jest taka sama. Szkoda, że autorka nie wykorzystała własnego pomysłu. Ale mimo wszystko chciałabym przeczytać tę powieść, może mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakoś nie zainteresowała mnie ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  20. Na pewno dam się skusić o ile książka wpadnie w moje ręce w bibliotece :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...