Debiuty literackie
bywają różne, rzadko jednak się zdarza, że wychodzą idealnie. Jednak każdy
autor, który dzisiaj jest bez mała legendą, kiedyś też rozpoczynał swoją
karierę. Też debiutował wydając swoją pierwszą książkę. Najważniejsze to mieć pomysł,
odwagę i być zawziętym. Nie zrażać się porażką czy tym, że nie wszystko od razu
wychodzi tak, jakbyśmy chcieli. W końcu, gdyby nie debiuty, to nie mielibyśmy
kolejnych autorów i kolejnych książek do czytania, prawda? A „Kroniki
Ciemności: Łowca demonów” to debiut młodej polskiej pisarki. Jak wypadł? Tego
się zaraz dowiecie.
Trzy siostry – Paige,
Phoebe i Piper są czarownicami. Ich matka powierza im opiekę nad ich dużo
młodszą kuzynką, która ma zaledwie roczek. To dziecko ma w przyszłości odegrać ważną
rolę w walce dobra ze złem, jednak jest jeden warunek – aż do 15 roku życia nie
może się dowiedzieć o istnieniu magii i demonów. Jak jednak ukryć coś takiego w
domu pełnym eliksirów i magicznej energii? Podobno jak się chce, to można. I
faktycznie, Katy żyje przez 15 lat w błogiej nieświadomości odnośnie tego, co
ją czeka. Wszystko diametralnie się zmienia w dniu jej urodzin. Jednak czy ona
aby na pewno chce zaakceptować swój los?
Książka liczy sobie
zaledwie 200 stron i jest napisana wybitnie prostym i w pełni zrozumiałym
językiem. Tak mała objętość powieści sprawia, że akcja rozwija się w bardzo
szybkim tempie, ponieważ nie znalazło się tutaj miejsce na rozbudowanie fabuły
i wplecenie dodatkowym wątków, które mogłyby ją urozmaicić. Dla jednych jest to
zaleta, dla innych wada, to już kwestia gustu. Jeżeli ktoś lubi jednowątkowe
historie o szybkim tempie, to powinien to uznać za plus. Faktycznie dodatkowe
motywy zazwyczaj sprawiają, że fabuła robi się ciekawsza, a książka zyskuje w
oczach czytelnika, ale może czasami to jednak lepiej, jak autorzy skupiają się
tylko na konkretnym temacie? Nic nas nie rozprasza i nie odwraca naszej uwagi.
„Łowca demonów” to z
pewnością powieść fantasy, w której nie brak magii, tajemniczych umiejętności i
oczywiście tytułowych demonów, z którymi przychodzi się zmierzyć bohaterom – i to
nie raz. Dosyć dobrze poznajemy ich historię oraz to, skąd się wzięły i co chcą
osiągnąć. Jest to oczywiście ważna rzecz, bo przynajmniej widać, że autorka nie
wplotła ich do powieści ot tak sobie, żeby tylko były. Nadal nie jest to jednak
na tyle szczegółowe i intrygujące, jak powinno być. Problem miałam z
bohaterami, ponieważ wydali mi się zupełnie płytcy, brakowało mi w nich głębi.
Nie wzbudzali we mnie żadnych odczuć, nie potrafiłam się z nimi zżyć. Byli po
prostu neutralni, może trochę aż za bardzo. Katy oraz jej przyjaciele to zwykłe
nastolatki, które jeszcze niewiele wiedzą o życiu i jest to widoczne w ich
zachowaniu. Takie typowe dzieciaki, którym w głowie tylko zabawa i psoty.
Plus dla autorki za
wykreowanie tajemnic i historii demonów oraz czarownic, że pozwolę je sobie tak
w skrócie nazwać. Martwi mnie jednak reakcja trójki młodych bohaterów na wieść
o tym, kim są. Dowiedzenie się po 15 latach tak zdumiewającej prawdy o samym
sobie powinna wywołać burzę emocji, wątpliwości i pytania, a tego niestety
zabrakło. „A więc mamy walczyć ze złem i znaczymy dla świata coś więcej niż nam
się wydaje? No okej” – niestety tak to odczułam. Potem faktycznie Katy, Wyatt i
Chris toczą walki z demonami i przeżywają niezbyt przyjemną przygodę, ale
myślę, że powinno ty być więcej emocji. To pozwoliłoby nam pewnie na lepsze
zrozumienie i poznanie bohaterów, a dzięki temu bardziej wczulibyśmy się w całą
opowieść.
Cóż więcej mogę
powiedzieć… Pomysł sam w sobie jest dobry, nieco gorzej z wykonaniem. Pamiętajmy
jednak, że to debiut i jest dosyć przewidywalne to, że znajdą się tutaj
niedociągnięcia. Wszystko jest w miarę poprawne, ale brakuje jeszcze kunsztu pisarskiego
i głębi – bohaterom, historii i światu książkowemu. „Kroniki ciemności” są
skierowane raczej dla młodzieży, starszy czytelnik może nie czuć się tutaj za
dobrze. Króciutka powieść, która „jest zaledwie wstępem”, jak twierdzi sama
autorka. Życzę jednak Agnieszce Michalskiej powodzenia w dalszym tworzeniu
swojej historii – pisz, skoro Ci to sprawia radość i pamiętaj, że trening czyni
mistrza! Liczę na to, że druga część będzie już bardziej dopracowana i rozwinięta.
Wystawiam 4.5/10.
Za egzemplarz dziękuję autorce :) Życzę wytrwałości w pisaniu!
Hm... ja i tak jestem gotów na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPawlo
Nie moja bajka chyba ;)
OdpowiedzUsuńU mnie konkursik półroczny i choć książka trochę nie w Twoim stylu, zaręczam że warto po nią sięgnąć :)
4,5/10 za taką recenzję? Ja bym dała 6/10 ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem nieźle. Po debiutach nie ma co spodziewać się fajerwerków, każdy to rozumie i szanuje. : )
OdpowiedzUsuńA co do fabuły, nie wiem czy tylko mi, i czy to jedynie zbieg okoliczności, ale imiona niektórych postaci są identyczne z tymi z serialu Charmed. I wątek z trzema siostrami, które noszą, w serialu, dokładnie takie imiona, jest dla mnie trochę zniechęcający. Nie lubię takich podróbek. Czerpanie inspiracji jest okej, ale tutaj z wymienionych przez ciebie 6 imion, 5 (bynajmniej nie pobocznych) jest z serialu Czarodziejki - i to jest już dziwne.
Odniosłam dokładnie takie samo wrażenie. Moje pierwsze skojarzenie - Charmed! Mam dziwne przeczucie, że ten utwór to fanfick, którego akcja została osadzona w uniwersum serialu "Czarodziejki".
UsuńDokładnie!
UsuńSzczerze powiem że bardziej zachęca mnie okładka niż opis fabuły. Do takich historii pisanych przez rodzimych autorów, z nutą fantasy podchodzę z dystansem patrząc na nie przez pryzmat mistrza Sapkowskiego czy Kossakowskiej, ale być może kiedyś sięgnę, chociażby z ciekawości. A autorce życzę powodzenia w kolejnych tworach :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad jej przeczytaniem ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie byłam jej ciekawa i smutno mi było, że nie mogłam jej przeczytać, a teraz dzięki twojej słabej ocenie jestem podniesiona na duchu.
OdpowiedzUsuńZ chęcią się z nią kiedyś zapoznam, uwielbiam czarownice, magię dlatego myślę, ze książka może mi się bardzo spodobać!
OdpowiedzUsuńMyśle, że gdy autorka nabierze nieco wiecej wprawy, bedzie pisała genialne książki.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście książka dobra, ale brakuje jej trochę głębi. :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaczku na tę książkę:))
OdpowiedzUsuńJa nie mam ochoty na tę książkę, raczej nie zmienię zdania...
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem fajnie, a i klimaty moje. Pomimo wszystko chciałabym przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja "Szklanego tronu"!! Dlaczego tutaj jej nie ma? :(
OdpowiedzUsuńBo była pisana dla PB :)
UsuńI znów książka, o której wszędzie słychać. Cieszę się, że Twoja recenzja jest szczera . Podziękuje tej pozycji ;)
OdpowiedzUsuńpiękna okładka, rzadko kiedy debiuty są w tej kwestii starannie dopracowane, a co do treści, początki na ogół są trudne, liczy się jednak sam pomysł - wyczuwam spory potencjał.
OdpowiedzUsuńOd razu rzuciło mi się w oczy podobieństwo do serialu, który oglądałam - "Czarodziejki". Nawet większość imion jest taka sama. Szkoda, że autorka nie wykorzystała własnego pomysłu. Ale mimo wszystko chciałabym przeczytać tę powieść, może mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie zainteresowała mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńNa pewno dam się skusić o ile książka wpadnie w moje ręce w bibliotece :D
OdpowiedzUsuń