Jakże wielu z Nas nie zna tak naprawdę swojego przeznaczenia
i możliwości. I jakże wielu z Nas tak naprawdę nigdy go nie poznaje… A
teoretycznie byłoby wtedy dużo prościej, prawda? Wiedzieć, co ma się do
zrobienia w tym życiu, jak należy to zrobić i kiedy. A może wcale nie byłoby
tak łatwo?
Maerad jest 16-letnią dziewczyną, która żyje w Gilmanowym
Siole. Jako mała dziewczynka została porwana ze swojego prawdziwego domu i
została niewolnicą. Nie ma pojęcia, jak wielka moc w niej drzemie. Uświadamia
jej to dopiero Cadvan, wielki bard, który przypadkiem trafia do miejsca jej
pobytu. Maerad decyduje się uciec wraz z Cadvanem i poznać swoją prawdziwą
historię oraz nauczyć się posługiwać swoim Darem. Jednakże przed nimi droga
pełna niebezpieczeństw, pułapek, tajemnic, ale także zaskoczeń – raz miłych, a
raz nie.
Dawno nie czytałam żadnej książki o podobnej tematyce, toteż
może właśnie dlatego ta mi przypadła do gustu. Nie będę ukrywać, że na początku
było mi nieco ciężko wczuć się w tą historię. Pierwsze strony ciągnęły się
niemiłosiernie i już myślałam, że sobie daruję. Jednak, gdy już przez nie
przebrnęłam, było coraz lepiej. Z każdym kolejnym rozdziałem, z każdą kolejną
stroną, zagłębiałam się tą powieść coraz bardziej, aż ciężko mi się było od
niej oderwać.
Książka ta jest dosyć pokaźnych rozmiarów i muszę szczerze
przyznać, że nie czytało jej się bardzo szybko. Na całe szczęście. Można się
było delektować. Akcja toczy się w umiarkowanym tempie, momentami znacznie
przyspiesza, zwłaszcza pod koniec, gdy osiąga niemal punkt kulminacyjny.
Jednakże autorka pisze w taki sposób, że czytelnik ma czas na przeanalizowanie
całej sytuacji i na własne przemyślenia. Język nie jest prymitywny, jest na
swój sposób bardziej dojrzały i głęboki. Nie mam tu na myśli tego, że jest
jakiś szczególnie wyszukany i wyniosły, jednak na pewno nieco inny niż w
niektórych książkach.
Wszystko jest opisane w sposób dokładny, widać, że autorka
włożyła niesamowite serce w tą historię! Wszystko dopracowała, stworzyła nowy
świat, nie powiem, że na miarę Tolkienowskiego, bo do tego brakuje, jednakże
jest to na pewno świat pełen magii, przygód, tajemnic, do którego można się
bardzo przywiązać. Dodatkowo zżywamy się z bohaterami, dzięki czemu przeżywamy
każdą przygodę razem z nimi, a jest to naprawdę niesamowite. No właśnie, co do
bohaterów… Są wystarczająco dobrze wykreowani, każdy z nich stanowi inną,
interesującą osobowość. Ciężko nie lubić głównych bohaterów, a nawet niektórych
bohaterów drugoplanowych. Dodatkowo widać, jak Maerad zmienia się podczas całej
podróży.
Czy są emocje i napięcie?! Owszem! I to całkiem sporo. Są
także elementy zaskoczenia, które potrafią nam dać w kość. Wielu rzeczy bym się
nie spodziewała, ale cieszy mnie to, że autorka niczego bohaterom nie ułatwiała
i zawsze pojawiały się jakieś komplikacje. Nie lubię jak wszystko jest takie
proste i zwyczajne. Napięcie i akcja oczywiście są momentami, jednak nie przez
cały czas.
W książce zawarta jest też mapka, co osobiście uwielbiam!
Zawsze mam sporo radości, gdy mogę śledzić podróż bohaterów palcem na mapie. No
i dodatki, w których możemy poznać język, kulturę i historię tego niesamowitego
świata. Za to ogromny plus!
Książkę oczywiście polecam, bo jakżeby inaczej. Myślę, że
spodoba się fanom takich powieści, a może i nie tylko. Ja z całą pewnością
sięgnę po kolejne części przygód Maerad i Cadvana.
_____________________________________________________________________________
A teraz druga część tytułu: The Book That Can't Wait - Książka, która nie może czekać.
Otóż dostałam od kolegi filmik, którym się z Wami tutaj również podzielę:
W skrócie chodzi o to, że stworzono książkę, która "znika", a dokładniej znika w niej tekst, dwa miesiące po tym jak się ją otworzy. Chodzi o to, że są drukowane za pomocą specjalnego duszu, który zaczyna niknąć w kontakcie z powietrzem i światłem. Niby ma to pomóc wydawcom w sprzedaży i zarabianiu itd...
Moje zdanie jest takie, że ten pomysł jest idiotyczny i dziwie się, że znalazł poparcie wśród krytyków i dziennikarzy. Bo po co mi książka, do której potem nie mogę wrócic? Cena pewnie też będzie adekwatna do "bajeranckiego" tuszu... I co ja potem niby zrobię z okładką i pustymi stronami?
Ciekawa jestem czy komuś z Was ten pomysł się podoba?
A i ponieważ teraz pewnie zaczną się pojawiać recenzje "Dotyku Julii" i wiele osób będzie myślalo, czy czytać, czy nie.. to podaję Wam link do mojej opinii, jeszcze z lutego :)
>> Dotyk Julii
Moje zdanie jest takie, że ten pomysł jest idiotyczny i dziwie się, że znalazł poparcie wśród krytyków i dziennikarzy. Bo po co mi książka, do której potem nie mogę wrócic? Cena pewnie też będzie adekwatna do "bajeranckiego" tuszu... I co ja potem niby zrobię z okładką i pustymi stronami?
Ciekawa jestem czy komuś z Was ten pomysł się podoba?
A i ponieważ teraz pewnie zaczną się pojawiać recenzje "Dotyku Julii" i wiele osób będzie myślalo, czy czytać, czy nie.. to podaję Wam link do mojej opinii, jeszcze z lutego :)
>> Dotyk Julii
Nie wiem jak można w ogóle wydać taką książkę! Znikający tusz?! A jeśli książka mi się spodoba i będę chciała prezczytać ją po 2 miesiącach, to co? mam kupić nową? Never!
OdpowiedzUsuńA co do "Daru" to prawdopodobnie w wakacje zapoznam się z tą książką :D
O książce ostatnio było strasznie głośno i wiele było pozytywnych recenzji. Skuszę się na nią, jak będę miała taką okazję :)
OdpowiedzUsuńI znalazłam malutki błąd w Twojej recenzji w akapicie 5 - ,,serce w tą historię! '' i chyba powinno być ''tę''. :) Nie to że się czepiam, po prostu znalazłam i piszę o tym. :))
Oo muszę przeczytać! ;)
OdpowiedzUsuńA co do tego tuszu: kto to w ogóle wymyślił? Takiej książki nie opłaca się kupować, nikomu nie pożyczysz o zaraz zniknie, nie zajrzysz ponownie bo nie ma gdzie, nie odsprzedasz, nie podarujesz.... makabra jakaś ;)
Mocno powątpiewam, że komuś spodoba się pomysł ze znikającym tuszem. Pomysł wybitnie głupi. Kolejny sposób z cyklu jak dokopać uczciwym czytelnikom, którzy kupują książki. A co z bibliotekami? Ile osób mogłoby się cieszyć jedną książką? Dwie? Albo i jedna.
OdpowiedzUsuńDaru nie przeczytam. Czytałam jedną niepochlebną recenzję i się zraziłam.
Ten pomysł to chyba jakaś kpina. W życiu nie kupiłabym takiej książki. To chyba jakiś żart. Świat staje do góry nogami :) A jeśli chodzi o recenzowaną książkę to będę mieć ją na uwadze, podoba mi się sam pomysł na fabułę.
OdpowiedzUsuńOooo czuję się zainteresowana książką :D Muszę się za nią koniecznie rozejrzeć, bo widzę, że to coś dla mnie ^^
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę...jeśli czas pozwoli :)
OdpowiedzUsuńZaczynałam tę książkę czytać już 3 razy i 3 razy rzuciłam ją w kąt. Beznadziejna jest, w ogóle mi nie przypadła do gustu :(.
OdpowiedzUsuńMam "Dar" na półce i niedługo zamierzam tę książkę przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na wygrywajkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapowiada się bardzo ciekawie i ja czuje się skuszona. Już zapisuje sobie tytuł tej książki i zamierzam podczas wizyty w bibliotece o nią zapytać.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tej książce, ale Twoja recenzja sprawiła, że na pewno się za nią rozejrzę :)
OdpowiedzUsuń