100. "Związek ducha i materii" - Dr Danuta Adamska - Rutkowska
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
99. "Zdrowe jelita, zdrowe życie" - Joachim Bernd Vollmer
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
98. "Cuda duchowego uzdrawiania" - Dr Zhi Gang Sha
97. "Medycyna mitochondrialna" - dr Bodo Kuklinski & dr Anja Schemionek
96. "Kurs jasnowidzenia" - Alexandra Chauran
Każdy z nas nosi w sobie ogromny potencjał i posiada
zdolności nadprzyrodzone, takie jak chociażby jasnowidzenie. Problem pojawia
się wtedy, gdy nie pokładamy w nich żadnych nadziei i lekceważymy własne
umiejętności. Mimo że nie raz doświadczamy wizji czy „zbiegów okoliczności”,
jesteśmy w stanie przejść obok nich obojętnie, nie przywiązywać do nich żadnej
wagi i po chwili zapominamy o całym zdarzeniu. A szkoda.
95. "Joga. Jak zmienić postrzeganie swojego ciała i życia" - Melanie Klein & Anna Guest-Jelley
Melanie Klein i Anna Guest-Jelley mają wspólną pasję, którą
jest joga. Dla każdej z nich joga stała się czymś więcej niż tylko treningiem.
Stała się częścią nich samych, sposobem na życie… czeka to każdą osobę, która
zdecyduje się stanąć na macie. Taka kolej rzeczy. Z ich inicjatywy powstała
publikacja „Joga. Jak zmienić postrzeganie swoje ciała i życia”. To zbiór
historii 25 osób, którzy zmienili swoje życie dzięki jodze.
94. "Biocentryzm" - Bob Berman & lek. med. Robert Lanza
„Biocentryzm” to książka, która powstała dzięki współpracy
dwóch naukowców. Jeden z nich jest astronomem, a drugi jednym z najbardziej
znanych badaczy na świecie, który wciąż stara się przekraczać granice nauki.
Uwielbiam sięgać po publikacje, które tworzone są przez takie duety, bowiem
nauka jest również moim konikiem i nigdy nie pozostanę na nią obojętna.
„Biocentryzm” to kolejna książka z nurtu fizyki kwantowej, która udowadnia
czytelnikom, że świat wcale nie jest taki, jakim się być wydaje.
93. "Nowa kuchnia wegetariańska" - Małgorzata i Norbert Duży
Na diecie wegetariańskiej jestem już ponad 10 lat i bardzo
sobie ją chwalę. Co więcej, od około trzech miesięcy staram się całkowicie
wykluczyć z diety wszelkie produkty pochodzenia zwierzęcego i wychodzi mi to
całkiem nieźle. Z wielką chęcią sięgałam po książkę „Nowa kuchnia
wegetariańska”, bowiem liczyłam nie tylko na nowe przepisy, ale również na
jakieś świeże nowinki z zakresu zdrowego odżywiania. A co otrzymałam?
92. "Kwantowy kod uzdrawiania" - Sandra Anne Taylor
Kwanty stały się ostatnio modne. I o ile fizyka kwantowa
brzmi już bardziej przerażająca, tak samo słowo „kwantowy” czy „kwantowe” bądź
inne jego odmiany zachęcają do przeczytania każdej książki, którą możemy
znaleźć w dziale „Motywacja” albo „Medycyna”. Sandra Anne Taylor to kolejna
autorka, która postanowiła opisać swoją metodę uzdrawiania duszy i ciała, a
swój program nazwala Kwantowym Treningiem Życia. Czy autorce bestsellerów NYT
udało się mnie przekonać?
91. "Uzdrawiająca moc herbaty" - Caroline Dow
Herbatę pija każdy z nas – czy to do śniadania, czy dla
chwili relaksu. Jednak czy zastanawialiście się kiedykolwiek, że ten cudowny
napar posiada uzdrawiające właściwości? Pierwsze informacje o właściwościach
leczniczych herbaty pochodzą już z czasów Sumerów, a w wielu kulturach rytuał
parzenia herbaty jest istotnym jej elementem po dzień dzisiejszy. Po co więc
truć się szkodliwą chemią, skoro możemy czerpać dobro z natury?
90. "Żywność funkcjonalna" - Thorsten Weiss & Jenny Bor
89. "Tablice spirytystyczne Ouija" - Alexandra Chauran
88. "Efekt placebo" - dr Joe Dispenza
Efekt placebo to zagadnienie, które stale wzbudza sporo
kontrowersji. Osobiście zaliczam się do grona fanów tego zjawiska, ale wiem, że
jest całe mnóstwo niedowiarków, którzy negują jego efekty. Dr Joe Dispenza
przedstawia placebo nie tylko jako coś wartego wiary, ale coś naukowego. Autor
książki „Wymień swój umysł na lepszy model” w swojej nowej książce wielokrotnie
udowadnia zbawienny wpływ efektu placebo nie tylko na nasze zdrowie, ale na
całe nasze życie.
87. "Molekuły emocji" - dr Candace B. Pert
86. "Metoda dwupunktowa dla każdego" - Mircea Ighisan George
85. "Magia z supermarketu" - Michael Furie
84. "Żywność pełna kłamstw" - dr Hans-Ulrich Grimm
83. "Jadalne rośliny dziko rosnące" - S. G. Fleischhauer, J. Guthmann & R. Spiegelberger
82. "Współczesna mowa ciała" - Richard Webster
81. "Vademecum naturalnego zdrowia" - Andreas Moritz & John Hornecker
Jak często zastanawiacie się nad tym, czym jest dusza? Czy w
ogóle istnieje? Kim tak naprawdę jest człowiek? Przez wiele lat nie tylko
filozofia czy teologia debatowały na ten temat, ale również sama nauka. Mimo że
racjonalne podejście wyklucza istnienie czegoś, czego nie możemy zobaczyć gołym
okiem, to z pewnością nie można zaprzeczyć temu, że jesteśmy czymś więcej niż
tylko ciałem fizycznym. I tak sobie myślę, że chyba nie ma potrzeby tego
udowadniać…
Doktor Danuta Adamska-Rutkowska jest specjalistą w dziedzinie
inżynierii chemicznej i procesowej, ale na tym jej wiedza się nie kończy.
Dochodzi do tego szeroko pojęta fizyka, biologia, biofizyka i cybernetyka. Są
to takie gałęzie nauki, które nieodzownie się ze sobą łączą i wzajemnie
uzupełniają. Jednak naszym pierwszym skojarzeniem z nimi z pewnością nie jest
pojęcie duszy. A szkoda! Owszem, filozofowie mogą dniami i nocami zastanawiać
się nad tym, czy jest dusza, ale czy będą w stanie całkowicie ją określić? Nie.
Naukowcy również nie, ale będą mogli przedstawić ją z zupełnie innego punktu
widzenia.
W książce „Związek ducha i materii” czytelnik miał otrzymać
naukowe dowody na połączenie tych dwóch „rzeczy” oraz dowody na istnienie
światów równoległych. Czy rzeczywiście tak było? Moim zdaniem nie do końca. Naukowe
podejście w moim odczuciu pojawiło się dopiero na ostatnich stronach, gdy
autorka starała się przytoczyć szereg badań dotyczących NDE (near death
experience – doświadczenie z pogranicza śmierci). Być może jest to czysto
subiektywna ocena, bowiem można by polemizować, kto co uważa za naukowe
podejście, ale ja w tym względzie czuję ogromny niedosyt.
Jednak nie mogę napisać, że jestem zawiedziona i nic nie
wyniosłam z tej powieści, wręcz przeciwnie. Przyznaję, że filozofia zawsze
wydawała mi się nudna, zwłaszcza po niemiłych doświadczeniach z tym przedmiotem
na studiach… Jednak dr Rutkowska zrobiła coś niesamowitego! Zaintrygowała mnie.
A czym? Jedną z części tej książki jest przedstawienie pojęcia duszy i jej
powiązania z materią w różnych nurtach filozoficznych. Rozpoczynamy od
filozofii greckiej, a kończymy na filozofii racjonalnej. Pojawia się tutaj
wiele osobistości i różnych, ale równie ciekawych podejść. Podobnie w przypadku
pierwszego rozdziału, który skupia się na opisaniu pojęcia świadomości w różnych
religiach. Religioznawstwo to moim zdaniem bardzo interesująca dziedzina i
cieszę się, że autorka umieściła w tej pozycji takie informacje. Zaskakujące
było również to, że pojawiło się tutaj wiele przykładów związanych ze
spirytyzmem, duszami zmarłych i channelingiem.
„Związek ducha i materii” okazała się nie być do końca
książką, na jaką się zapowiadała. Spodziewałam się otrzymać coś zupełnie
innego, ale nie czuję się rozczarowana, bowiem informacje w niej zawarte
naprawdę mnie zainteresowały! Widać ogromne zaangażowanie autorki w
poszukiwanie materiałów źródłowych i chęć przekazania całej wiedzy czytelnikowi
w odpowiedni sposób. Doktor Rutkowska posługuje się niesamowicie przystępnym i
w pełni zrozumiałym językiem, co jest ogromną zaletą jej twórczości!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
99. "Zdrowe jelita, zdrowe życie" - Joachim Bernd Vollmer
Czy można śmiało powiedzieć, że w dzisiejszych ludzie w
pełni świadomie wybierają swoje pożywienie? Nie do końca. Mimo że ta świadomość
się zwiększa i zdrowa żywność jest coraz mocniej promowana i coraz szerzej
dostępna w sklepach, tak wciąż jednak większa część społeczeństwa nie potrafi
odpowiednio zbilansować swojej diety i sięga po produkty gotowe, niezdrowe i
pełne chemii. A niesie to ze sobą całe mnóstwo skutków ubocznych!
Czy dbanie o nasze układ pokarmowy, a w szczególności jelita
(których nie okłamujmy się, mamy sporo!), jest istotnym elementem naszego
życia? Oczywiście! W końcu choroby jelit to nie tylko zaburzenia trawienia i
problemy z tym związane, bowiem szereg badań udowodnił już, że to, co się
dzieje w naszych jelitach ma wpływ na całą resztę naszego ciała, w tym również
na mózg i nasze samopoczucie. Złogi zalegające w jelitach, które są skutkiem
nieprawidłowego sposobu odżywiania mogą negatywnie wpływać na nasze mięśnie i
stawy, mogą osłabiać pracę mózgu i układu odpornościowego, że nie wspomnę już o
zwiększonej predyspozycji do zapadania na infekcje grzybicze. Jak zatem sobie z
tym poradzić?
Z pomocą przychodzi doświadczony lekarz, który dzięki
prostym i łatwym metodom leczy swoich pacjentów ze wszelkiego rodzaju zaburzeń,
które swoją przyczynę mają w jelitach. Joachim Bernd Vollmer przytacza kilka
przykładów, które w jasny sposób obrazują nam, czym może się skończyć
zatruwanie naszego organizmu. Oczywiście nie ma na celu zastraszania swoich
czytelników, a niesienie pomocy, z tego powodu porusza najczęstsze problemy, z
którymi się spotykamy w dzisiejszych czasach. Problem zaparć i nietolerancji
pokarmowych jest coraz częstszy, a nie zawsze leki przepisywane przez lekarza
się sprawdzają. Poza tym dlaczego mamy dawać organizmowi kolejną porcję chemii,
skoro istnieją naturalne sposoby radzenia sobie z dolegającymi nam problemami?
Nikogo nie zadziwi fakt, że pierwszym krokiem do uzdrowienia
jest zmiana diety. Należy zwrócić szczególną uwagę na to co jemy, jak jemy, ile
jemy i kiedy jemy. Już sama odpowiednio zbilansowana dieta może się okazać
złotym środkiem, dzięki któremu pozbędziemy się wielu problemów. Autor porusza
tematykę błonnika – czy aby na pewno jest dobry dla wszystkich, diety roślinnej
i mięsnej, mleka krowiego oraz śmieciowego jedzenia. Oczywiście nie zapomina o
tym, że każdy organizm jest inny i w dużej mierze sami powinniśmy zauważyć, co
nam służy, a co szkodzi. Intuicja jest kolejnym kluczem do osiągnięcia sukcesu!
Autor nie promuje żadnej konkretnej diety, podaje jedynie
ogólne wskazówki, jak radzić sobie z poszczególnymi problemami. Niestety,
bardzo często brakowało mi tutaj konkretów. Być może wiąże się to z tym, że
moja wiedza na temat zdrowej diety jest już dosyć duża, dlatego od książek tego
typu wymagam znacznie więcej, ale dla osoby, która do tej pory nie miała do
czynienia z tą tematyką, może to być dobry start. Niezbyt nachalny, a jednak
zwracający uwagę na podstawy, które trzeba znać. Pomocny z pewnością będzie
ostatni rozdział, w którym znajdujemy opis najpopularniejszych produktów
żywnościowych i ich wpływ na nasze zdrowie. Krotko mówiąc – żywność jako lek.
„Zdrowe jelita, zdrowe życie” jest książką lekką i łatwą w
odbiorze, która doskonale sprawdzi się w przypadku osób raczkujących w owej
tematyce. Z pewnością zawiera w sobie wiele ciekawostek i wskazówek, ale dla
niektórych może to być zdecydowanie za mało. Mimo wszystko cieszę się, że ją
przeczytałam, bowiem dzięki temu uświadomiłam sobie, moja świadomość związana
ze stylem życia i dietą jest naprawdę wysoka.
98. "Cuda duchowego uzdrawiania" - Dr Zhi Gang Sha
Na książkowym rynku wydawniczym jest całe mnóstwo pozycji
traktujących o zdrowiu. Coraz więcej słyszy się o uzdrawianiu kwantowym i
komórkowym, które w dużej mierze związane są z uzdrawianiem duszy. Dr Zhi Gang
Sha jest natomiast twórcą Medycyny Duszy, Umysłu i Ciała (kolejność
nieprzypadkowa!). Twierdzi on, że każda choroba rozpoczyna się na poziomie
Duszy, wynika z blokad duchowych, a następnie przenosi się na poziom Umysłu i
Ciała. Z wykorzystaniem wiedzy o tym, że każde ciało posiada zdolności samouzdrawiające,
przedstawia rozległy program pozwalający przywrócić równowagę i powrócić do
pełni zdrowia.
Już samo wprowadzenie – dosyć rozległe – wskazuje na to, że
lektura będzie niezwykle pasjonująca! Nie jest to być może książka łatwa w
odbiorze, bowiem zmusza nas do skupienia na sobie całej naszej uwagi i nie
możemy sobie pozwolić na odlatywanie myślami gdzieś daleko, ale naprawdę warto
poświęcić jej swój czas. Mimo że to tylko książka, a nie spotkanie twarzą w
twarz z Mistrzem Zhi Gang Sha, to i tak miałam wrażenie, jakby siedział obok
mnie i przekazywał mi swoje nauki. Czułam się jak uczeń, który pokornie siedzi i przyjmuje
wszystko to, co nauczyciel ma do przekazania. I naprawdę tego chciałam!
Doktor Zhi Gang Zhu jest specjalistą od I Chingu, Qi Gong,
Taich Chi, feng shui i oczywiście doskonale zna się na medycynie chińskiej i
uzdrawianiu duchowym. Wprowadzenie to czysta teoria, która zapowiada nam, z
czym będziemy mieli do czynienia, jak się do tego przygotować i jak rozumieć
przesłanie Mistrza. Przeważającą część książki stanowią jednak opisy medytacji,
załączone mantry i inkantacje, a nawet kaligrafie Światła Duszy, gotowe
chociażby do przyłożenia na chorą część ciała. Doktor uczy nas nie tylko
uzdrawiania na każdym poziomie – od duszy, poprzez umysł aż do ciała – ale
również przedstawia sposoby na zwiększenie energii, witalności, odporności i
wytrzymałości. Wypowiadanie podanych przez niego inkantacji pobudza przepływ
energii i jest to naprawdę niesamowite doznanie.
Bardzo przypadł mi do gustu rozdział poświęcony Pięciu
Elementom, bowiem tematem tym interesuję się już od dawna, a Mistrz Zhu posiada
ogromną wiedzę w tym temacie! Cieszę się, że postanowił się nią podzielić i
mogłam z tego skorzystać. Dzięki tej książce przekonujemy się, jak ważne jest
prawidłowe oddychanie i jaki ma wpływ na przepływ energii Chi. Kolejnymi technikami zaprezentowanymi przez Mistrza Zhu
są uzdrawianie poprzez Boskość i Tao, Medytacja Świętego Źródła Jin Dan, Święte
Mantry Źródła oraz Kaligrafie Źródła Ling Guang. Można je stosować osobno albo
łączyć według naszych potrzeb. Z pewnością warto spróbować każdej metody.
„Cuda duchowego uzdrawiania” to prawdopodobnie najlepsza
książka o uzdrawianiu Duszy, Umysłu i Ciała, z jaką się spotkałam. Konkretna i
rzetelna, napisana przystępnym językiem, którą czyta się z ogromnym
zaangażowaniem. Mistrz Zhu przytacza również historie osób, które wyleczyły się
z różnego rodzaju chorób dzięki jego technikom. Jest to pozycja, do której na
pewno będę wracać, często zaglądać i przeczytam ją pewnie jeszcze nie raz w
całym swoim życiu. To istne kompendium wiedzy, które pomoże każdemu, kto ma
dosyć życia w chorobie, komu wiecznie brakuje siły i energii. Lektura
obowiązkowa dla każdego, kto pragnie znaleźć skuteczną metodę uzdrawiania.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
97. "Medycyna mitochondrialna" - dr Bodo Kuklinski & dr Anja Schemionek
Po książkę „Medycyna mitochondrialna” sięgałam naprawdę z
wielkim zaangażowaniem. Nie tylko ze względu na to, że to stosunkowo nowa
tematyka na naszym rynku i nie znajdziemy wielu książek w tym temacie, ale
również ze względu na sam tytuł. Mitochondria zawsze były moimi ulubionymi
organellami komórkowymi (takie zboczenie zawodowe) i wiem, jak ogromny
potencjał może leżeć w uzdrawianiu ciała za pomocą ingerencji w szlaki
metaboliczne, które w nich zachodzą.
Bardzo często szukając przyczyny choroby i stawiając
diagnozę, lekarze skupiają się tylko na ogólnych objawach i podstawowych
problemach. Rzadko kiedy zdarza się, aby ktoś postanowił sięgnąć głębiej. Tak
naprawdę przyczyn danego zaburzenia może być wiele, a ja zawsze będę twierdzić,
że rozpoczyna się to już na etapie komórkowym. Każda komórka to istna fabryka,
w której stale wszyscy pracują, aby zapewnić jak najlepsze funkcjonowanie tej
podstawowej jednostce budulcowej, co z kolei wpływa na kolejne poziomy, takie
jak tkanki, aż w końcu wiąże się to z całym organizmem. Medycyna mitochondriala
nie jest kolejnym wymysłem lekarzy niekonwencjonalnych, to czysta nauka.
Bodo Kuklinski i Anja Schemionek posiadają tytuł doktora,
więc ich publikacja nie zalicza się do tych zwyczajnych i lekkich pozycji.
Trochę ciężko mi ocenić poziom trudności, jeżeli chodzi o zrozumienie
przedstawianych przez nich zagadnień, bowiem tłumaczone są tutaj takie procesy
jak cykl Krebsa czy beta-oksydacja kwasów tłuszczowych, jak i wiele innych
dziwnych pojęć, chociażby dysmutaza ponadtlenkowa. A dlaczego nie jestem w
stanie jednoznacznie stwierdzić, że każdy doskonale poradzi sobie z
przyswojeniem tej wiedzy? Bowiem znam ją na jeszcze wyższym poziomie od tego,
który został tutaj zaprezentowany. Jednak myślę, że takie wprowadzenie było konieczne,
aby każdy czytelnik był w stanie zrozumieć, czym zajmują się mitochondria i
jakie związki chemiczne są im do tego potrzebne. To oczywiście wiąże się z
odpowiednią suplementacją.
W pierwszej części książki autorzy nawiązują do samego
postawienia diagnozy, który wiąże się z przeprowadzeniem badań i testów
laboratoryjny. Przejrzyste tabelki dają nam obraz tego, na co powinno się
zwracać uwagę i jakie są prawidłowe przedziały referencyjne w organizmie
człowieka dla danego składnika. Nie są to podstawowe badania krwi, ale coś
znacznie więcej. Kolejnym punktem jest już sama terapia mitochondrialna,
opisanie wpływu poszczególnych pierwiastków na nasze ciało oraz przedstawienie
kilku powszechnych schorzeń i sposobów ich leczenia zgodnie z założeniami medycyny
mitochondrialnej.
Książka Bodo Kuklinskiego i Anji Schemionek jest naprawdę
doskonałą pozycją, która niezwykle mi się spodobała. Przedstawia konkretne i
naukowe podejście, które z pewnością może pomóc wielu osobom wyleczyć się z
chorób, które do tej pory wydawały się być nieuleczalne. Jest to również
ciekawy zbiór wiedzy o funkcjonowaniu mitochondriów, działaniu składników
odżywczych na nasze ciało i o odpowiedniej suplementacji. W „Medycynie
mitochondrialnej” nie spotkamy się z przysłowiowym laniem wody, tylko ze
szczegółową i rzetelną wiedzą na dany temat. To naprawdę świetna publikacja, z
którą warto się zapoznać.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
96. "Kurs jasnowidzenia" - Alexandra Chauran
Aleksandra Chauran to doświadczona przedstawicielka
jasnowidzów, która dzięki swoim umiejętnościom i zdolnością przyniosła ukojenie
wielu ludziom. Potrafi doskonale kojarzyć fakty a drobne wydarzenia składać w
logiczną całość, gdyż w dużej mierze wiążę się to z techniką jasnowidzenia. W
swojej książce wyjaśnia, jak ogromny wpływ ma zachowanie świadomości i
obserwacja otoczenia, które są pierwszym krokiem na drodze do stania się
profesjonalnym jasnowidzem.
Autorka przedstawia wiele prostych i pomocnych ćwiczeń, z
których każdy ma wywoływać inny efekt. Początkowo są to ćwiczenia czysto
obserwacyjne, a stopniowo przechodzimy
do tych bardziej zaawansowanych. Już w pierwszym rozdziale uczymy się
tworzyć tablicę wizji, która jest doskonałą rzeczą dla osób początkujących.
Pojawia się tutaj również sporo informacji o podstawach ezoterycznych –
świadome śnienie, medytacja, czakry, wchodzenie w trans i uziemienie są
nieodłącznymi elementami techniki jasnowidzenia i są z nią ściśle powiązane.
Czytelnik ma również okazję zapoznać się z jasnowidzeniem
związanym z lustrami, omenami czy kryształową kulą. Są to moim zdaniem bardziej
zaawansowane techniki, które autorka przedstawia w rozdziale „Bycie jasnowidzem
– oczy otwarte”. Można się również nauczyć wróżenia z fusów herbacianych, co
wielu osobom wydaje się być czystą abstrakcją rodem z filmów w stylu Harry’ego
Pottera. W trakcie lektury w głowie osoby początkującej pojawić się może sporo
pytań, a z pewnością na część z nich autorka odpowiada na kolejnych stronach –
co może się pojawić w wizjach? Jakie korzyści możemy czerpać z jasnowidzenia?
„Kurs jasnowidzenia” to książka, która będzie idealna dla
„świeżaków” w tej dziedzinie. Stopniowo wprowadza w świat wizji, aury i czakr
oraz kilku dodatkowych elementów, które razem stanowią spójną całość. Osoby
bliżej zaznajomione z tematem mogą się poczuć lekko zawiedzione, gdyż nie
znajdą tutaj nic więcej poza tym, co już wiedzą. Jeżeli jednak poczułeś w sobie
wezwanie do działania i pragniesz odkryć i rozwinąć swój potencjał jasnowidza,
ta książka sprawdzi się tutaj idealnie!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
Sama natrafiłam na jogę na takim etapie życia, gdzie już nic
nie było mi w stanie pomóc wyjść z okropnych stanów nerwicowych. To właśnie
wtedy zdecydowałam się po raz pierwszy stanąć na macie, mimo że myśl o tym
krążyła w mojej głowie już od dawna. Nigdy nie zapomnę tego, jak się czułam po
pierwszych zajęciach. Nigdy nie zapomnę chwil, w których dostrzegałam, co
dzięki jodze się zmieniło. I już nigdy nie porzucę mojej maty, bowiem joga
stała się częścią mnie. Myślę, że spotyka to każdego, kto postanawia się na
dobre zaangażować w tę dziedzinę. Uwaga, joga silnie uzależnia!
Myślę, że moja historia w pewnym stopniu przypomina
wszystkie te, z którymi zapoznałam się dzięki tej książce. Opowieści
poszczególnych osób łączy to, że w życiu każdego nastąpiły zmiany na lepsze.
Niezależnie od tego, czy ktoś choruje na AIDS, jest otyły, ma wrodzone wady
genetyczne, jest uzależniony od heroiny, nie akceptuje swojego ciała, czuje się
odrzucony przez społeczeństwo, każdy ma prawo do tego, aby dążyć do czegoś
pozytywnego. Książka ta doskonale pokazuje to, że jogę może zacząć praktykować
każdy. Nie jesteś rozciągnięty? Masz kilka dodatkowych kilogramów? I co z tego!
Zaufajcie mi, to nie ma najmniejszego znaczenia. Przedstawione tutaj historie
to opowieści zwykłych ludzi, którzy po prostu odważyli się zrobić coś dla
siebie.
W wielu przypadkach mamy do czynienia z przypadkami, w
których pojawił się problem z akceptacją siebie i swojego ciała. Głównie
kobiety mają obsesję na tym punkcie, chociaż problemy z akceptacją mogą mieć
wiele różnych przyczyn. Joga całkowicie zmienia sposób postrzegania siebie.
Sama chwilami nie wierzyłam w to, jak bardzo zmienił się mój światopogląd po
kilku miesiącach spędzonych na macie. A dzięki tej książce byłam w stanie się
upewnić, że nie są to tylko moje farmazony, a że faktycznie coś takiego ma
miejsce. Pozytywne zmiany to taki przyjemny efekt uboczny praktyki.
Myślę, że Melanie Klein i Anna Guest-Jelley miały naprawdę
doskonały pomysł, dzięki któremu powstała oryginalna publikacja dotycząca jogi.
Nie jest to kolejny podręcznik opisujący poszczególne asany i sposoby ich
wykonania, ale coś znacznie więcej. Historie tutaj przedstawione z pewnością
mogą zachęcić nie jedną osobę do rozpoczęcia praktyki, są niezwykle motywujące
i serce się raduje, gdy się czyta o tym, jak ludzie byli w stanie zmienić swoje
postrzeganie samych siebie i otaczającego ich świata. To niesamowite, że dzięki
praktyce jogi można wyjść z najgorszych stanów psychicznych, fizycznych i
emocjonalnych. Zdecydowanie jest to pozycja warta uwagi!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
94. "Biocentryzm" - Bob Berman & lek. med. Robert Lanza
Główna zasada biocentryzmu zakłada, że otaczający nas świat
jest zależny od obserwatora. Wszystko jest subiektywne i rozgrywa się tylko i
wyłącznie w naszym umyśle. Brzmi absurdalnie? Być może, ale autorzy potrafią to
wyjaśnić w miarę logiczny sposób. Powszechnie wiadomo, że dzisiejsza nauka
zamknęła się na wiedzę płynącą ze świadomości i odsunęła się od tych dziedzin,
z którymi kiedyś była związana. Okazuje się jednak, że panujące teorie
dotyczące fizycznego świata nie sprawdzają się całkowicie. A dlaczego? O tym
musicie przekonać się już sami!
Książka potrafi wciągnąć już od pierwszej strony i mimo że
chwilami miałam wrażenie, że czytam „masło maślane”, tak pojawiło się tutaj
wiele opracowań, które mnie zaciekawiły. Autorzy w bardzo przystępny sposób
opisują najbardziej popularne eksperymenty z dziedziny fizyki i o dziwo czyta
się to bardzo przyjemnie! Tak, fizyka może być intrygująca! Właściwie to zawsze
była, ale pan Lanca i Berman prezentują nieco inne podejście do tej nauki.
Podejście, z którym warto się zapoznać. Oczywiście nie zapominają o nurcie
biocentryzmu i krok po kroku przedstawiają kolejne jego zasady, które na sam
koniec zostają podsumowane.
Robert Lanza powraca również chwilami do swoich naukowych
początków, co jest bardzo przyjemnym urozmaiceniem „poważnej” strony tej
książki. Od jakiegoś czasu lubię poznawać przeszłość słynnych naukowców, bowiem
mam nadzieję, że kiedyś też dotrę tak daleko, jak oni. Oczywiście jego
retrospekcje nie mają na celu tylko zabawienia czytelnika, a w dużej mierze
nawiązują do ogólnej tematyki tej publikacji. W końcu coś musiało dawać mu siłę
do działania, coś musiało go nakierować na taki tok myślenia, prawda?
„Biocentryzm” to ciekawa pozycja, z którą warto na chwilę
przysiąść i poznać fizykę od tej nieco innej strony. Mimo że porusza
zagadnienia typowo naukowe, to czyta się ją bardzo szybko i z zaangażowaniem.
Jest napisana lekkim i przystępnym językiem, więc nie trzeba być ekspertem w
sprawie kwantów, aby sobie z nią poradzić. To zdecydowanie działa na jej plus.
To taka książka, która zachęca do dalszego zgłębiania tematu i poszukiwania
nowych informacji. A skoro wszystko wskazuje na to, że sami tworzymy swój
wszechświat… to na co jeszcze czekacie? Do dzieła!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
93. "Nowa kuchnia wegetariańska" - Małgorzata i Norbert Duży
Wyjątkowo zacznę od tego, co mi się nie spodobało.
Wegetarianizm z definicji wyklucza spożywanie mięsa i zwierząt. Autorzy chyba o
tym zapomnieli, bowiem wśród przepisów można znaleźć takie rzeczy jak sałatka
śledziowa, makaron z tuńczykiem i tym podobne. To mnie zniesmaczyło, bowiem
wegetarianizm ryby również odrzuca. Kolejną rzeczą, która niezbyt przypadła mi
do gustu było to, iż już na samym początku państwo Duży negują korzystanie z
gotowych produktów czy przetworzonych, a potem w przepisach piszą, żeby
wykorzystać ananasa z puszki… Oczywiście sama czasem po takiego sięgam, ale
jednak jak tylko mam możliwość to wolę kupić świeżego i jest to dużo lepszy
wybór!
Mimo wszystko bardzo podobał mi się sam wstęp, gdzie autorzy
przytaczają ciekawe statystyki i wyniki badań dotyczące sposobu odżywiania. W
bardzo zwięzły, ale wystarczająco dobry sposób opisują zdrowe zamienniki
białego cukru, mąki pszennej czy komercyjnie dostępnych przypraw. Pojawiają się
również informacje o wartościach odżywczych poszczególnych produktów oraz
proste wskazówki, które powinno się stosować na diecie wegetariańskiej. Autorzy
przytoczyli również argumenty za i przeciw wegetarianizmowi i możemy tutaj
przeczytać o tym, z jakimi niedoborami może się zmagać ta osoba, która
nieodpowiednio zbilansuje swoją dietę. Stąd wykaz wszystkich witamin i
składników mineralnych oraz spis produktów, w których możemy je znaleźć.
Autorzy jednak sporo zyskują ogromem przepisów, które można
znaleźć w ich publikacji. Jest ich łącznie 450, z czego najwięcej to sałatki,
ale nie brak tutaj również przepisów na dania główne, zupy czy desery. Są to przepisy
łatwe, tanie i szybkie w przygotowaniu. Każdy z pewnością znajdzie tutaj coś
dla siebie – nawet mnie kilka z nich przypadło do gustu, poza tymi wyjątkami, o
których pisałam powyżej. Szkoda tylko, że w książce nie ma zdjęć poszczególnych
potraw, ale wtedy zapewne zmniejszyłaby się albo liczba przepisów albo znacznie
wzrosłaby objętość i format książki.
„Nowa kuchnia wegetariańska” wzbudziła we mnie różne emocje
i ciężko mi ją jednoznacznie ocenić. Ma swoje plusy, ale ma też kilka minusów,
które naprawdę mnie do niej zniechęciły. Jednak z pewnością wykorzystam
niektóre z zawartych w niej przepisów. Do jedzenia dużej ilości warzyw i owoców
nigdy nie trzeba mnie było specjalnie namawiać :)
Być może będzie to odpowiednia pozycja dla tych, którzy dopiero chcą spróbować
zmiany diety i są na etapie przejściowym – np. jedzą ryby. Przekonajcie się
sami!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
92. "Kwantowy kod uzdrawiania" - Sandra Anne Taylor
Mam za sobą już sporo książek czy to o fizyce kwantowej
(choć w tym przypadku wolę te bardziej naukowe) czy o samouzdrawianiu. Zostałam
wychowana w takiej wiedzy, więc nie jest to dla mnie rzeczą ani nową, ani obcą.
Rozpoczynałam od metody Silvy i to ona jest moim zdaniem najbardziej skuteczna.
Problem z pozostałymi metodami, które ewoluowały w przeciągu ostatnich paru lat
jest zawsze jeden i ten sam: każda z nich to tak naprawdę metoda Silvy, z tym,
że twórcy dodali do tego „swoje pięć groszy”.
W przypadku programu przedstawianego przez panią Taylor sprawa
wygląda bardzo podobnie – wszystko bazuje na afirmacji, odpowiednim doborze
słów i wizualizacji. Oczywiście nie neguję tego podejścia, bowiem nasze myśli i
słowa mają siłę sprawczą, jednak ponownie jest to powtórzenie tego, co już
było. Cieszy mnie jednak to, że autorka skrupulatnie podeszła do przedstawienia
swojej metody, nie zapominała o najważniejszych elementach afirmacji i o
istotnych elementach, o których należy pamiętać podczas jej formułowania.
Autorka tłumaczy wszystko w bardzo przystępny i szczegółowy
sposób. W tej książce otrzymujemy nawet gotowe do wypowiadania afirmacje, a
także opis dodatkowych praktyk, które powinniśmy w tym czasie stosować. Pani
Taylor porusza wiele aspektów codziennego życia, od miłości, przez radość, aż
do odpowiedzialności. Skupia się na tych elementach ludzkiego życia, które
najczęściej nas dręczą i powodują, że tracimy wiarę. Pojawia się tutaj również
trochę informacji z dziedziny epigenetyki i neurologii, ale nie jest to
podejście naukowe i brak tutaj języka specjalistycznego. To tylko ogólny i
bardzo prosty zarys tego, o co chodzi.
„Kwantowy kod uzdrawiania” to książka dobra dla tych, którzy
są zabiegani i szukają gotowego przepisu na wprowadzenie zmian. Metoda
przedstawiona przez Sandrę Taylor jest bardzo łatwa i z pewnością każdy sobie z
nią poradzi. Wystarczy znaleźć tylko parę minut dziennie i zacząć stosować to,
co przedstawiła autorka. Dzięki tej pozycji wiele może się zmienić w Twoim
życiu, a Ty staniesz się zupełnie nowym człowiekiem! Oczywiście wszelkie zmiany
będą na plus!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
91. "Uzdrawiająca moc herbaty" - Caroline Dow
Autorka w bardzo prosty sposób wprowadza nas do herbacianego
świata, krótko opisuje historię tego napoju i tłumaczy, co herbatą nie jest. W
dużej mierze autorka skupia się na właściwościach zdrowotnych każdego rodzaju
herbaty, ale to nie wszystko. Najwięcej informacji możemy znaleźć na temat
herbaty czarnej, gdyż jest ona chyba najbardziej rozpowszechniona i najczęściej
wybierana przez społeczeństwo. Dalej przechodzimy do herbaty zielonej i białej.
Otrzymujemy informacje nie tylko na temat związków, które zawierają w sobie
liście Camellia sinensis, ale także krótki opis każdej z odmian, a co ciekawe –
możliwe działania niepożądane, z czym spotkałam się po raz pierwszy.
Caroline Dow od lat zajmuje się zielarstwem, stąd też
umieszczenie w książce wielu herbat przygotowywanych na bazie ziół. Właściwie
nie uznaję ziół za herbatę, autorka również nie do końca, jednak nie da się
ukryć, że wiele roślin niesie w sobie wiele dobrego. Znajdziecie tutaj
informacje o tym, jakie napary czy zioła stosować na dręczące Was dolegliwości.
Istotnym rozdziałem jest również ten, w którym autorka opisuje, jak należy
parzyć herbatę. Zaczyna od podstaw – nawet od wymienienia podstawowych rzeczy,
których potrzebujemy.
„Uzdrawiająca moc herbaty” to krótka i zwięzła pozycja
przedstawiająca korzyści płynące z jej picia oraz prezentująca dodatkowe
rośliny, z których możemy czerpać zdrowie. Będzie idealna nawet dla laika,
który do tej pory nie miał do czynienia z ziołolecznictwem czy też nie
interesował się zbytnio tym, jakie dobrodziejstwo niesie w sobie herbata.
Książka jest pełna ciekawostek i przydatnych wskazówek, z którymi warto się
zapoznać. Polecam!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
90. "Żywność funkcjonalna" - Thorsten Weiss & Jenny Bor
Żywność funkcjonalna staje się w naszym kraju coraz bardziej
rozpoznawalna, a ja sama zaliczam się do jej zwolenników. To niesamowite, że
odpowiednie dodatki stosowane w diecie są w stanie zapewnić naszemu ciału
zdrowie, młodość i witalność. Pragniecie wzmocnić swoją odporność, zyskać
energię i witalność oraz uniknąć ciężkich chorób czy częstych wizyt u lekarzy?
Żywność funkcjonalna przychodzi z pomocą!
Dzięki książce Thorstena Weissa i Jenny Bor dowiecie się,
jakie dobrodziejstwa kryje w sobie natura. Autorzy w bardzo przystępny i
zwięzły sposób opisują poszczególne produkty, a jest ich naprawdę sporo. Z
pewnością o części z nich już słyszeliście, część będzie dla Was czymś nowym.
Każdy z produktów został przyporządkowany do odpowiedniej grupy, i w ten właśnie
sposób otrzymaliśmy rozdziały poświęcone zasadowej superżywności, produktom
bardzo zielonym (chlorofil górą!),superziołach, supernasionach, superowocach,
superkorzeniach, grzybach i produktach słodzących.
Na wstępie otrzymujemy informacje o tym, jakie pozytywne
cechy charakteryzują produkty przedstawione w książce. Superżywność wspomaga
nasz układ odpornościowy, leczy procesy zapalne w ciele już na poziomie
komórkowym, zapewnia równowagę, zmniejsza uczucie zmęczenia i zwiększa jasność
umysłu. A to zaledwie tylko kilka zalet płynących z jej stosowania. Autorzy
tłumaczą, z czego to wynika, tłumaczą różnice pomiędzy żywnością funkcjonalną a
normalnym pożywieniem oraz zwracają uwagę na to, jakich sprzętów nie może
zabraknąć w kuchni, gdy już zdecydujemy się stosować superprodukty w codziennej
diecie.
Nie jest to pozycja napisana w sposób naukowy czy
skomplikowany, toteż idealnie nada się dla każdego, kto pragnie zmienić swoją
dietę i wprowadzić do niej superżywność. Początkowo może być to nieco trudne,
bowiem wiele z wymienionych przez autorów produktów nie jest ogólnodostępna i
ciężko znaleźć sposób ich przyrządzenia, ale i tutaj pan Weiss i pni Bor
przychodzą z pomocą. W książce znajdziemy kilka bardzo prostych i szybkich
przepisów, które w swoim składzie zawierają różne superprodukty.
Książka została wydana w bardzo przyjemny dla oka sposób.
Jest kolorowa, zawiera mnóstwo zachęcających zdjęć i pozytywnie nastrajających
kolorów. Być może nie jest to idealne kompendium wiedzy na temat
przedstawionych w niej produktów, ale z pewnością będzie idealna dla osób
początkujących, które dopiero zaczynają się z tym tematem zapoznawać. To taki
pierwszy krok w stronę dobrych zmian, który naprawdę nie wymaga od nas
specjalnego poświęcenia.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
89. "Tablice spirytystyczne Ouija" - Alexandra Chauran
W iluż to filmach nie pojawił się motyw nastolatków, którzy
siedzą podczas Halloween w kręgu i wywołują duchy. Towarzyszy im ciemność,
której mrok rozświetla jedynie blask świec, a po środku kręgu znajduje się
słynna tablica Ouija. Doskonale znana nam wizja, która jak się okazuje ma
całkiem sporo wspólnego z prawdą, jeżeli chodzi o przywoływanie zmarłych…
Ze spirytyzmem nie mam za dużo wspólnego, a może nie tyle
wspólnego, co po prostu się nim nie zajmuję. Osobiście uważam, że duszom należy
się święty spokój i jeżeli będą miały do nas sprawę, to poradzą sobie sam z
dotarciem do nas, bez pomocy tablic czy przyzwania. Być może jest to kwestia
tego, że muszę jeszcze do tego elementu ezoteryki dojrzeć, bo nie ukrywam, że
spirytyzm fascynuje mnie od małego, ale to jeszcze nie jest ten moment w moim
życiu. Ale wiedzy nigdy za dużo, prawda?
Alexandra Chauran w swojej książce o tablicach
spirytystycznych wprowadza nas do świata duchów i ma na celu przedstawić nam
bezpieczne dla obu stron sposoby kontaktowania się ze zmarłymi. Początkowo
otrzymujemy kilka informacji na temat historii tablicy Ouija – co oznacza
nazwa, skąd ona pochodzi i do czego służy. Ważne i bardzo istotne dla całego
procesu fakty znajdują się w rozdziale kolejnym „Jak używać tablicy Ouija”. Okazuje
się, że trzeba wziąć pod uwagę czas, miejsce i wiele innych czynników. Nie
mogło również zabraknąć metod ochrony przed skorzystaniem z owej tablicy.
Autorka przytacza prosty sposób na korzystanie z niej,
podaje przykładowe pytania, jakie możemy zadać duszy, z którą się
skontaktowaliśmy oraz co ciekawe, wspomina o tym, że sami niechcący możemy
wpłynąć na jej ruchy. Ciekawym rozdziałem jest ten, w którym umieszczone
zostały „upiorne historie” związane z seansami spirytystycznymi – gratka dla
fanów horrorów i gęsiej skórki na plecach. Jednak pojawiają się również
historie zabawne, bo jak widać, duchy nie tracą poczucia humoru.
Wydaje się, że korzystanie z tablicy Ouija nie jest tak
trudne, ale nawet ja, siedząca w ezoteryce od lat, nie czuję się na to jeszcze
gotowa. Ale kto wie, może kiedyś… Książka pani Chauran jest kolejną publikacją
na temat spirytyzmu na mojej półce, więc wiedzę zbieram i kolekcjonuję. Ta
książka została napisana prostym i przyjemnym językiem, porusza najważniejsze
kwestie i w przystępny sposób pokazuje, jak w bezpieczny sposób skontaktować
się z duchami. Autorka nie owija w bawełnę i skupia się dokładnie na tym, co
jest nam najbardziej potrzebne. Polecam zainteresowanym!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
88. "Efekt placebo" - dr Joe Dispenza
Książka ta urzekła mnie od samego początku. Autor oczarował
mnie już samym wstępem, w którym omawia krótko poruszane w tej pozycji tematy.
Pomyślałam sobie wtedy, że trzymam w rękach rzetelną i konkretną publikację na
temat efektu placebo i nie pomyliłam się. Dzięki tej pozycji można całkowicie
zrozumieć zasadę działania tego zjawiska oraz zobaczyć, co dzięki niemu możemy
zdziałać. Co więcej, autor przytacza całe mnóstwo przykładów i indywidualnych
historii, w których placebo gra rolę główną. Nie da się zaprzeczyć, że to naprawdę działa –
sprawdzałam nie raz na sobie.
Doktor Dispenza połączył tutaj elementy fizyki kwantowej,
neurobiologii, hipnozy i psychologii, a najbardziej intrygującym elementem jest
rozdział poświęcony epigenetyce. Epigenetyka staje się ostatnio bardzo
popularnym zagadnieniem i nie jest to kwestia wiary, którą sceptycy mogą
zanegować. Zjawisko metylacji DNA i białek histonowych jest czymś, co jest
wszechobecne w organizmach żywych i istnieje całe mnóstwo naukowych badań i
artykułów tłumaczących to zjawisko. Wiedząc, że genetyka jest odpowiedzialna za
to, kim jesteśmy i co dzieje się w naszym organizmie, epigenetyka otwiera
zupełnie nowe możliwości – możemy sami aktywować te geny, które chcemy
(oczywiście nie liczcie na to, że w ten sposób zmienicie sobie kolor oczu i
włosów, chociaż byłoby to naprawdę czymś fascynującym – dokładną zasadę
poznacie właśnie w twórczości pana Dispenzy).
Książka obfituje w wiele wykresów i schematów obrazujących
wiele z poruszanych przez autora zagadnień. Mimo że jest to książka popularno
naukowa i autor porusza wiele zagadnień z wyżej wymienionych dziedzin, to
uważam, że jest ona w pełni przystępna i zrozumiała dla każdego, kto po nią
sięgnie. Styl doktora Dispenzy jest wyjątkowo przyjemny w odbiorze. I jak na
lekturę tego typu, czyta się ją bardzo szybko i zdecydowanie wciąga! A
dodatkowym elementem zamieszczonym przez autora jest przeprowadzona krok po
kroku medytacja, która ma pomóc nam w zmianie sposób postrzegania
rzeczywistości – to taki pierwszy krok na nowo przyjętej ścieżce, o ile
oczywiście czytelnik zdecyduje się nią podążyć. Jednak zaufajcie mi, że po
lekturze całości ciężko byłoby sobie odmówić – jest ona naprawdę przekonująca.
„Efekt placebo. Naukowe dowody na uzdrawiającą moc Twojego
umysłu” to zdecydowanie książka, która zmieni Wasze podejście do życia.
Zrozumiecie, że placebo to nie jest tylko chory wymysł nie przynoszący żadnych
korzyści, ale że staje się on powoli kwestią nauki i medycyny. To doskonała
pozycja, która nauczy nas korzystania z mocy placebo i przekona do odstawienia
całej „leczniczej” chemii, która zdominowała świat. Nasze ciało i umysł są dla
siebie najlepszymi lekarzami i doskonale wiedzą, czego potrzebują – dlaczego
nie wykorzystać drzemiącego w nich potencjału? Wtedy zdecydowanie będzie to
można nazwać życiem w zgodzie z samym sobą. Jak najbardziej polecam, doskonała
pozycja!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
87. "Molekuły emocji" - dr Candace B. Pert
Po książki popularno-naukowe sięgam bardzo chętnie,
zwłaszcza jeżeli łączą one w sobie naukę i parapsychologię. To zdecydowanie mój
konik i bardzo nie lubię, gdy jakaś pozycja mnie zawodzi na tym polu. Niestety,
tak właśnie było w przypadku książki „Molekuły emocji”. Nie twierdzę, że jest
zła – być może ktoś będzie naprawdę zafascynowany, ale ja spodziewałam się
czegoś innego. Autorka chyba nieco zapomniała o tym, co miała przekazać
czytelnikom i jest to zaledwie minimalna namiastka całości. O ile w ogóle można
to nazwać namiastką…
Z książki tej mamy się dowiedzieć co nieco o molekułach
emocji: dlaczego nasze ciało reaguje w dany sposób na niektóre sytuacje, jak
umysł wpływa na ciało fizyczne, dlaczego odczuwamy te a nie inne emocje?
Naprawdę liczyłam na to, że dostanę naukowe fakty na istnienie łączności
pomiędzy duchem i ciałem, dowiem się co nieco o neuropeptydach czy receptorach,
znajdę tutaj całe mnóstwo dających do myślenia informacji czy intrygujących
ciekawostek… Niestety, moja wiedza nie uległa zwiększeniu w jakimkolwiek
stopniu (a ekspertem w tej dziedzinie nie jestem).
Chwilami miałam wrażenie, że ta książka jest swego rodzaju
wylewaniem żali przez autorkę. Albo wręcz biografią… Skupiła się ona głównie na
historii swojego życia, oczywiście przede wszystkim od strony kariery naukowej,
ale naprawdę nie tego chciałam. Liczyłam na to, że będzie to tylko wstęp, ale
kiedy minęłam 200 stronę i dalej miałam do czynienia z opowieściami autorki o
sobie, to nieco zwątpiłam. Owszem, było kilka elementów ciekawych, chociażby
przedstawienie sposobu, w jaki są traktowane kobiety nauki, a może raczej były,
bowiem teraz się to zmieniło i wciąż zmienia, ale cała reszta była po prostu
męcząca. Niby jest widoczny zarys przeprowadzanych badań, wyników i drogi, którą
dalej wszystko podążało, ale zabrakło mi konkretów.
Nie twierdzę, że pani Candace B. Pert jest złym naukowcem –
wiem, że sporo osiągnęła i jej prace naukowe odegrały ważną rolę, jednak
przekazanie wiedzy czytelnikom nie wyszło jej za dobrze. Być może pani Candace
chciała przekazać ją w sposób kolokwialny, gdzieś między wierszami, ale jeżeli
tak, to wiedza gdzieś się w tym wszystkim pogubiła. Właściwie to aż się dziwię,
że osoba zajmująca się naukami ścisłymi ma tak lekkie pióro. Jednak w tym
przypadku nikomu nie wyszło to na dobre.
Niestety, książka „Molekuły emocji” nie spełniła moich
oczekiwań. Nie otrzymałam wyjaśnienia bimolekularnych podstaw ludzkich emocji
na takim poziomie, jakbym chciała. A zapowiadała się naprawdę dobrze – sama
postać autorki wskazywała na to, że będzie naszpikowana naukowymi faktami, a
objętość tylko to potwierdzała. Byłam gotowa na książkę, która będzie wymagała
całkowitego skupienia, a jej odbiór będzie nieco ciężki i trudny – ale właśnie
takie pozycje niosą w sobie najwięcej. Niestety, tym razem się zawiodłam.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
86. "Metoda dwupunktowa dla każdego" - Mircea Ighisan George
O metodzie dwupunktowej zrobiło się głośno dosyć niedawno,
ale wszelkie informacje były nad wyraz zachęcające. Pojawiło się sporo książek
na ten temat, otrzymywałam informacje o kursach i o zaskakujących i
niepowtarzalnych efektach owej metody. Ponieważ fizyka kwantowa i tworzenie
intencji są mi naprawdę bliskie i już od jakiegoś czasu obracam się w tej
tematyce, z czystej ciekawości chciałam sprawdzić, na czym też polega owa
magiczna metoda. Niestety, w ogóle do mnie nie przemawia.
„Metoda dwupunktowa dla każdego” to książka napisana przez
dwóch autorów, którzy pragną obudzić w ludziach poczucie wielkości i chcą
sprawić, aby każdy wziął swój los w swoje ręce i zrozumiał potęgę świadomości.
Nie ukrywam, że byłam mile zaskoczona formą i konstrukcją tej publikacji,
bowiem pod tym względem jest rzeczywiście oryginalna. Dla osoby zielonej w tym temacie będzie wręcz idealna, bowiem
podstawy fizyki kwantowej są tutaj tłumaczone w sposób łopatologiczny.
Właściwie są to podstawy podstaw i nie jestem pewna czy słowa „fizyka kwantowa”
są tutaj odpowiednie, chociaż oczywiście jest to jej zaczątek.
W jaki sposób zapoznajemy się z informacjami z tej dziedziny
i z metodą dwupunktową? Poprzez rozmowę dwóch znajomych. Wstęp książki to
kolorowy komiks, gdzie Photoni, ekspert od metody dwupunktowej, spotyka swojego
kolegę, Antona. Anton jest człowiekiem negatywnie nastawionym do życia,
przekonanym, że nic mu nie wychodzi tak, jakby tego pragnął. I w tym momencie
Photoni przychodzi mu z pomocą – stopniowo wprowadza go w zupełnie nowy świat,
który ma zmienić jego postrzeganie rzeczywistości. Nie przyczepię się więc do
formy książki, bo jest naprawdę czymś niespotykanym i sprawia, że wiedza
przyswaja się wybitnie łatwo. Jednak jeżeli chodzi o samą metodą dwupunktową…
Osobiście uważam, że fenomen owej metody to zdecydowanie
przesada. Nie jestem pewna, skąd dokładnie ona pochodzi i kto jest jej twórcą,
ale jest to po prostu zastosowanie zwykłych afirmacji i przesyłania energii, co
jest obecne w każdej podobnej metodzie. Jednym słowem otrzymujemy coś, co jest
znane od lat, co było już wszędzie i z czym każdy, kto choć trochę siedzi w
takiej tematyce się już spotkał. Jednym słowem powtórka z rozrywki, tylko ktoś
nazwał to sobie inaczej… Metoda jest nad wyraz banalna, nie wymaga praktycznie
żadnego wysiłku, jest nieskomplikowana i właściwie wytłumaczenie jej zasad
zajęło autorom ledwie parę stron.
Po takim promowaniu efektów wynikających z jej zastosowania,
spodziewałam się naprawdę czegoś więcej, a otrzymałam coś, co znam od lat,
tylko w nieco odmiennej formie. Coś, co nie raz stosowałam. Liczyłam na przełom
i się zawiodłam. Nie wątpię, że jest to skuteczne, bo jest, podobnie jak każda
afirmacja i odblokowanie się, ale autorzy po prostu poruszają tak banalne
podstawy, że nie wyniosłam z tej lektury kompletnie nic. Jest to publikacja
przeznaczona dla typowego laika, bowiem osoba, która zna tematykę i szuka
czegoś rozwojowego, powinna poszukać gdzie indziej.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
85. "Magia z supermarketu" - Michael Furie
Ja, czarownica, po raz kolejny dorwała w swoje łapki książkę
o magii. Tym razem nieco inną niż wszystkie, bowiem tytuł „Magia z
supermarketu” brzmi dosyć dziwacznie. Jednak Michael Furie ma sporo racji w
tym, co pisze. Przecież na co dzień mamy do czynienia z mnóstwem składników,
które mają magiczne zastosowania, a nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy! Robiąc
zakupy mijamy je, czasem nawet zerkniemy, ale idziemy dalej. Uwaga, zmiana
planów – zmieniamy podejście i zaczynamy pojmować świat w sposób jeszcze bardziej
magiczny. W końcu magia otacza nas na co dzień! A więc drogie czarownice i
drodzy magowie, wyruszamy na zakupy!
Oczywiście autor na początku wyjaśnia skąd pomysł na tę
pozycję i daje nam krótkie wskazówki na to, jak sobie radzić w supermarkecie –
w końcu nie każdy lubi czuć natłok myśli czy energii innych ludzi, a wtedy z
pomocą przychodzi nam utworzenie wokół siebie czegoś na kształt ochronnej kuli.
Ważnym rozdziałem jest ten dotyczący etyki magicznej – osobiście uważam, że
każdy ma własną etykę zgodną ze swoim sercem i przekonaniami, ale zawsze warto
się z tym zapoznać. A nuż postanowicie coś zmienić albo ujrzycie coś w nowym
świetle?
Najobszerniejszą częścią tej książki jest oczywiście sekcja
poświęcona rytuałom. Rozpoczyna się ona od wskazówek, jak przygotowywać napary,
olejki, proszki czy octy i to właśnie w dużej mierze z takimi praktykami mamy
tutaj do czynienia. Pan Furie podzielił ten rozdział na działy, a więc łatwo
się domyślić, że uczymy się tutaj czarów z różnych dziedzin. Oczyszczanie, wprowadzanie
harmonii, uzdrawianie, magia piękna i pożądania, szczęście, ochrona, pieniądze
i wiele innych – każdy z pewnością znajdzie tutaj to, czego szuka, tym
bardziej, że na jednym rytuale nie poprzestajemy.
Do każdego działu jest dołączona lista zakupów, a co więcej
– znajdziecie tutaj również przepisy na magiczną żywność czy sole do kąpieli. Jeden
z działów dotyczy również sabatów, takich jak Yule, Samhain czy Beltaine. Autor
trzyma się jednego schematu, dzięki czemu książka jest przejrzysta i zrozumiała.
Zaprezentowane przez niego rytuały i praktyki nie są niczym trudnym, więc nawet
początkujący mag da sobie z nimi radę. Na sam koniec otrzymujemy podział ziół
pod względem astrologicznym: czy to dobrane odpowiednio do znaku zodiaku czy
planety.
Podejście autora jest czymś innowacyjnym i zgodnym z
czasami, w których żyjemy. „Magia z supermarketu” to świetny podręcznik,
zarówno dla osób początkujących, jak i zaawansowanych. Rytuały zawarte w tej
książce mają z pewnością swoją siłę sprawczą, a przygotowywanie ich to
znakomita zabawa. Z pewnością nie raz wrócę do tej pozycji, aby przygotować
jakiś olejek, napar czy wykonać inny rytuał, bowiem ich różnorodność jest
ogromna. A jeżeli ktoś jest wyjątkowo mocno zainteresowany tematem, to na końcu
znajduje się jeszcze zbiór polecanych książek oraz kontakt do samego autora,
więc jeżeli tylko pojawiają się jakieś pytania, możemy bezpośrednio otrzymać
odpowiedzi od pana Furie. Książkę oczywiście polecam i dodaję na półkę
podstawowych podręczników magicznych!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
84. "Żywność pełna kłamstw" - dr Hans-Ulrich Grimm
„Żywność pełna kłamstw” jest już drugą książką pana doktora
Grimma, którą miałam okazję przeczytać. Wcześniej miałam do czynienia z pozycją
„Nie jedz tego!” i wspominam dobrze, chociaż w przypadku takich książek zawsze
należy pamiętać o zdroworozsądkowym podejściu do sprawy. Oczywiste jest, że
tego typu publikacje budzą wiele kontrowersji, jedni podchodzą do zawartych w
nich informacji sceptycznie, inni biorą sobie do serca każdą radę autora. Które
podejście jest prawidłowe?
Takie książki działają same z siebie – czytamy o
szkodliwości jedzenia, z którym mamy do czynienia na co dzień i automatycznie w
naszym mózgu zapala się czerwona lampka. Ja, z moimi skłonnościami do
ortoreksji, naprawdę staram się jak najbardziej ograniczyć szkodliwość tego, co
jem. Na szczęście nie daję się całkowicie porwać mojemu ortoreksyjnemu ja,
bowiem chyba bym wtedy całkowicie ogłupiała. Czytając książki pokroju „Nie jedz
tego!” czy właśnie „Żywność pełna kłamstw”, a nawet oglądając programy
telewizyjne o podobnej tematyce, których teraz pojawia się coraz więcej,
faktycznie zaczynamy się zastanawiać nad tym, co jemy – zwiększa się nasza
świadomość w tej kwestii i to z pewnością działa na naszą korzyść. A swoją
drogą to naprawdę niesamowite i chwilami nie do uwierzenia, co wyrabia przemysł
spożywczy!
Czy są jednak jakieś „ale”? Tak, a przynajmniej w moim
odczuciu. Im głębiej wchodzę w wiedzę dotyczącą szkodliwości danych produktów
spożywczych, tym bardziej widzę, że jedynym zdrowym podejściem byłoby…
odżywianie się energią kosmiczną! I właśnie dlatego trzeba zachować zdrowy
rozsądek i nie dać się zwariować – faktycznie w dzisiejszych czasach ciężko o
naturalne produkty dobrej jakości, ale nawet sam doktor Grimm między wierszami
daje nam do zrozumienia, że wszystko jest trucizną dopiero w odpowiedniej
ilości. Substancje takie jak glutaminian czy aspartam są jak najbardziej
szkodliwe, ale na pewno nikt nie umrze od ich minimalnej ilości.
Podoba mi się rzetelne podejście autora do tematu – znaleźć
tutaj można konkretną wiedzę na temat substancji takich jak różne barwniki i
wzmacniacze dodawane do pożywienia, leki typu ritalin, wyżej wspomniany
glutaminian i aspartam, czy też aluminium. Autor przedstawia chwilami wiedzę
wręcz encyklopedyczną (zwłaszcza w leksykonie umieszczonym na końcu książki,
gdzie znajdziemy również informacje o tych dobrych elementach pożywienia: mikro
i makroelementy, witaminy, koenzym Q10 itd.), co w moim odczuciu jest rzeczą
bardzo pozytywną. Dodatkowym urozmaiceniem są historie ludzi, którzy zmagali
się z różnymi dolegliwościami związanymi z pożywieniem.
Książkę czytało mi się naprawdę bardzo dobrze i polecam ją
gorąco zwolennikom zdrowego odżywiania, ale nie tylko – dzięki takim pozycjom
naprawdę zaczynamy inaczej postrzegać produkty, z którymi mamy do czynienia na
co dzień. Jest to kolejna publikacja doktora Grimma, która daje do myślenia i
zwiększa świadomość społeczeństwa, a to z kolei prowadzi do wprowadzania
stopniowych zmian w jadłospisie. Mamy tutaj do czynienia z naukową terminologią
i podobnym podejściem, ale przy tym wszystkim całość napisana jest w sposób
całkowicie zrozumiały i przystępny dla czytelnika – każdy termin zostaje przez
autora wyjaśniony. Pozycja rzetelna, konkretna i z pewnością godna uwagi.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
83. "Jadalne rośliny dziko rosnące" - S. G. Fleischhauer, J. Guthmann & R. Spiegelberger
Dawniej ludzie nie mieli takich udogodnień jak my. Nam
wystarczy wyjść z domu, udać się do sklepu i już mamy całe mnóstwo roślin do
wykorzystania w kuchni. Jednak już od zarania dziejów człowiek interesował się
tym, co daje mu natura – spożywał całe mnóstwo roślin zielonych, jednak
tendencja ta znacznie zanikła. Dzisiaj raczej nie spotyka się ludzi, którzy idą
do lasu bądź na łąkę mając na celu zebranie czegoś na obiad. A szkoda, bo nawet
nie zdajemy sobie sprawy, jakie dobrodziejstwa można tam znaleźć.
Oznajmiam wszem i wobec, że książka „Jadalne rośliny dziko
rosnące” trafia do grona moich ulubionych pozycji! Jestem pod tak ogromny
wrażeniem jej wykonania, że aż ciężko mi to wyrazić słowami. Jej wydanie jest
po prostu znakomite, a ogrom zawartych w informacji przytłaczający, ale w jakże
pozytywnym tego słowa znaczeniu. Otrzymujemy opisy wielu gatunków roślin, które
idealnie nadają się do tego, aby korzystać z ich dobrodziejstw. Już na wstępie
otrzymujemy jasne informacje, jak z tej książki korzystać, co oznaczają
wszystkie symbole, na które się natkniemy, a co więcej, rośliny zostały
podzielone w taki sposób, aby ułatwić szybką i prostą identyfikację.
Co składa się na opis pojedynczej rośliny? Nazwa polska,
nazwa łacińska, przynależność do rodziny, zdjęcie i podstawowe informacje typu
wzrost czy czas kwitnienia. Ale to zaledwie początek, bowiem potem otrzymujemy
kwintesencję tego, co najważniejsze – zastosowanie poszczególnych części
rośliny w kuchni, spis cennych substancji w niej zawartych (naukowe słownictwo
to coś, co kocham!) oraz działanie lecznicze. Każda roślina opatrzona jest
zdjęciem, dzięki któremu najłatwiej będzie ją zidentyfikować w warunkach
naturalnych. Dodatkowo w niektórych przypadkach otrzymujemy również dokładny i
szczegółowo opisany schemat, dzięki któremu wiemy, na co należy zwracać
największą uwagę przy identyfikacji.
Świetną rzeczą są strony poświęcone niebezpiecznym pomyłkom.
Na pewno każdy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wiele roślin jest
trujących i nikt nie chce ich przez przypadek zebrać. Dzięki tej książce na
pewno będzie łatwiej poradzić sobie z tak nieprzyjemnymi sytuacjami. Kolejnym
dodatkiem są tabele przedstawiające czas zbioru poszczególnych roślin, nawet z
podziałem na ich poszczególne części (liście, korzenie, nasiona). No i już to,
co urzekło mnie najbardziej – opisy istotnych substancji leczniczych, takich
jak alkaloidy, aminy biogenne, kwasy, olejki, saponiny i kilka innych.
„Jadalne rośliny dziko rosnące” to książka cudowna,
znakomita i jedyna w swoim rodzaju! Zawiera w sobie wszystko to, co powinna.
Autorzy z pewnością włożyli w nią mnóstwo pracy, ale efekty są powalające.
Zdecydowanie warta swojej ceny, cieszy oko, a przydatna okaże się na pewno!
Zwłaszcza dla osób interesujących się ziołolecznictwem czy naturalnym
odżywianiem. Ja jestem wręcz przekonana, że będzie mi nie raz towarzyszyć
podczas spacerów i dzięki niej wzbogacę swój jadłospis. Stanie się nieodłącznym
elementem wycieczek, a co więcej – pokuszę się o stwierdzenie, że dzięki niej
można stać się mistrzem w rozpoznawaniu jadalnych roślin, które wiele osób
lekceważy, ba! Nawet czasem uważa za chwasty. Nigdy nie wiadomo, kiedy taka
wiedza się przyda. Książka idealna w całej swojej okazałości!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
82. "Współczesna mowa ciała" - Richard Webster
Słowa padające z naszych ust to jedno, ale mowa ciała to
drugie. Podobno usta mogą skłamać, ale reakcje ciała nigdy. Problem polega na
tym, że nie każdy umie na pierwszy rzut oka określić, czy ktoś faktycznie mówi
prawdę bądź jego słowa faktycznie wyrażają to, co powinny. I wtedy z pomocą
przychodzi nam książka Richarda Webstera, która umożliwi Wam pełną analizę
współczesnej mowy ciała.
Książka została podzielona na dwie części. Pierwsza dotyczy
sztuki mowy ciała i autor skupia się początkowo na górnych częściach, czyli
przede wszystkim na twarzy, bowiem to z niej można odczytać najwięcej. Okazuje
się, że bardzo wiele można też dowiedzieć się z ułożenia głowy, brwi, nosa czy
uszu. Następnie przechodzimy do całej reszty, czyli „od szyi w dół”: autor opisuje
ułożenie rąk, nóg, ogólną postawę ciała. Wychodzi na to, że największe
znaczenie mają ręce i gesty, które towarzyszą nam podczas rozmowy – często sami
nie zwracamy na to uwagi, a dzieje się to po prostu automatycznie. No i jak tu
się maskować, skoro nawet nasze ciało nie chce z nami współpracować? ;)
Druga część skupia się na samej interpretacji, chociaż i
wcześniej tego nie brakuje. Pan Webster w jasny i konkretny sposób przekazuje
to, co powinien – czyli jakie informacje i analizy możemy wysnuć z obserwacji
drugiego człowieka. Co więcej, daje nam też wskazówki na temat zrobienia
dobrego wrażenia – czy to ogólnie, czy np. w sprawach biznesowych bądź
miłosnych. I zapewne to, co wiele osób zainteresuje najbardziej – jak rozpoznać
kłamstwo? W dodatkach można znaleźć jeszcze jedną interesującą rzecz – wpływ
mowy ciała na zdrowie. Nasze ciało potrafi samo z siebie wysyłać nam sygnały o
pewnych dysfunkcjach.
To teraz przejdźmy do najważniejszej kwestii.. czy ta
książka faktycznie niesie ze sobą przesłanie, które pomoże nam w życiu
codziennym? Na pewno tak. Jednak osobiście miałam nie lada problem z ułożeniem
sobie całej wiedzy i przyswojeniem jej. Teoretycznie zaletą jest to, że autor
nie owija w bawełnę i przechodzi od razu do konkretów, ale ogrom informacji, jaki
zsyła na swoich czytelników, może trochę przytłoczyć. Być może przydałyby się
tutaj jakieś tabele i schematy, które ułatwiłyby szybsze poukładanie sobie w
głowie i usystematyzowanie wszystkich informacji? Nie mogę zarzucić panu
Websterowi braku wiedzy, ale osobiście byłabym za ulepszeniem sposobów jej
przekazywania.
„Współczesna mowa ciała” to książka dobra, na którą jednak
trzeba znaleźć sposób – być może będzie to czytanie każdego akapitu po kilka
razy czy też ćwiczenie przed lustrem, a może po prostu robienie notatek
równolegle do zapoznawania się z tą książką, ale z pewnością nie można jej po
prostu przeczytać i odłożyć, jeżeli chcemy z niej coś wynieść. Jestem
przekonana, że może ona pomóc wielu osobom, a poza tym to naprawdę świetna
sprawa, gdy obserwujemy drugą osobę i wiemy, że nic się przed nami nie ukryje –
wymaga to nieco pracy, ale na pewno warto. Oczywiście jest tutaj też kilka
oczywistych informacji, które każdy zna od urodzenia, ale to zaledwie maleńki
fragment góry lodowej. Jest to dobry przewodnik, z którym warto się zapoznać.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
81. "Vademecum naturalnego zdrowia" - Andreas Moritz & John Hornecker
„Vademecum naturalnego zdrowia” to książka, która pokazuje,
że bez stosowania dodatkowych suplementów czy chodzenia po lekarzach, jesteśmy
w stanie zapewnić naszemu ciału odpowiednie warunki bytu. Wcale nie
potrzebujemy wydawać ogromnych ilości pieniędzy na cudownych uzdrowicieli i
świetnie rozreklamowane terapeutyki, bowiem wszystko mamy pod ręka – trzeba
tylko po to umiejętnie sięgnąć. Autorzy tej książki na sam początek ukazują nam
zaniedbania takie jak odwodnienie organizmu czy zapchanie układu pokarmowego,
które po pewnym czasie wywołują bardzo nieprzyjemne i negatywne skutki w naszym
organizmie, siejąc w nim niemal spustoszenie.
Druga część książki skupia się na zdrowym odżywianiu. Nie
dostajemy tutaj tylko i wyłącznie informacji na temat co jeść i w jakich
ilościach, ale również pozostajemy poinformowani o tym, w jaki sposób dane
posiłki powinny być przygotowywane. Pożegnajcie się więc z kuchenką
mikrofalową, ona wcale nie jest waszym przyjacielem. Dostrzeżcie, jak wiele
dobrego niosą w sobie świeże soki warzywne i owocowe, odkryjcie, dlaczego
krowie mleko jest dla nas nieodpowiednie, przemyślcie to, w jaki sposób cukier
i inne słodziki degradują nasz układ pokarmowy i całe ciało. A to tylko jedne z
wielu zagadnień poruszanych w tej książce. W części trzeciej natomiast autorzy
postanowili napisać co nieco o zdrowym stylu życia, bowiem nie chodzi tutaj
tylko o dietę, ale również o zniwelowanie stresu, odpowiednią ilość snu oraz
aktywność fizyczną.
Ta pozycja okazuje się być naprawdę przydatna i zawiera w
sobie całe mnóstwo rad i wskazówek. Chociaż niektóre z nich kłócą się z tym, co
do tej pory wiedziałam, to jednak dają do myślenia. W sumie są różne szkoły, a
człowiek powinien poznać każdą z nich – a ciało i tak samo zdecyduje, co dla
niego najlepsze. Jednak widać, że autorzy nie wyssali swojej wiedzy z palca,
bowiem wszystko, o czym piszą ma większy sens i układa się w logiczną całość. Z
doświadczenia mogę przyznać im rację w wielu kwestiach. Świetną sprawą okazał
się być rozdział 20 – codzienne cykle biologiczne, gdzie możemy przeczytać o
tym, co dzieje się naszym ciele w poszczególnych przedziałach godzinnych przez
całą dobę. W tej książce można znaleźć również ciekawe informacje na temat
produktów spożywczych, z którymi spotykamy się na co dzień – poznacie supermoce
marchewki, selera, awokado, kapusty, kalafiora czy brokułów.
„Vademecum naturalnego zdrowia” polecam każdemu, kto dba o
swoją dietę, kocha swoje ciało i chce dla niego jak najlepiej. Również osoby,
które chcą zacząć zmieniać swoje złe nawyki, powinny zapoznać się z tą książką,
bowiem znajdą w niej nie tylko podstawy do rozpoczęcia nowego życia, ale
również sporo cennych informacji, które przydadzą się na dalszej drodze. Jestem
bardzo zadowolona z tej pozycji, przeczytałam ją niemal jednym tchem – chyba
zaczynam powoli wykazywać objawy ortoreksji, ale wierzcie mi, zdrowy styl życia
i odpowiednia dieta są czymś naprawdę pięknym, a Andreas Moritz i John
Hornecker utwierdzą Was w tym przekonaniu!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
Witam, czy czytała Pani może książki: "Kod uzdrawiania", "Kody sukcesu", "Ukryte terapie"? Jeśli tak bardzo jestem ciekawa Pani recenzji, jeśli nie to bardzo polecam przeczytać :-) Pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuń