Wymiary: 135 x 215 mm
Seria: Wehikuł Czasu
Książki postapokaliptyczne to zdecydowanie coś, co
uwielbiam. Nie, żebym może specjalnie chciała się znaleźć w świecie, który
zazwyczaj przedstawiają, ale jednak ich klimat bywa urzekający. Nie inaczej
jest w przypadku pierwszego polskiego wydawania Ziemia trwa (Earth Abides)
autorstwa George’a Rippeya Stewarta. To książka, która stanowi nie tylko kawał
dobrej powieści z nurtu postapo, to przede wszystkim bardzo poruszająca
pozycja, która skłania do refleksji. Ukazuje brutalność końca świata i samotność
tych, którzy przetrwali oraz próbę odbudowy społeczeństwa, która zdecydowanie
jest niesamowicie trudnym zadaniem.
Oto świat, w którym prawie cała ludzkość wyginęła z powodu
nieznanej i śmiertelnie zakaźnej choroby. Naukowcy nie byli w stanie odnaleźć
źródła jej pochodzenia, a wszelkie próby walki z nią legły w gruzach. Ludzkość
uległa niemal całkowitej zagładzie i przetrwali tylko nieliczni ludzie, którzy
jakimś cudem uniknęli kontaktu z patogenem. Jednym z nich jest Ish, który
przebywał sam w górach w Kalifornii. To właśnie on wprowadza nas do tego
postapokaliptycznego świata – sam przemierza opustoszałe miasta w nadziei na
to, że znajdzie choćby jednego żywego człowieka. I to jest pierwszy mocny
aspekt tej książki – ukazanie samotności, próba zrozumienia tego, co się stało.
Eksploracja całkowicie opustoszałych miast… Autor bardzo dba o szczegółowość
swoich opisów, więc daje to namacalny obraz tego, z czym mierzy się główny
bohater.
Mija dzień za dniem, a zachowanie Isha bywa bardzo zmienne.
Czy zastanawialiście się kiedyś, co byście zrobili w takiej sytuacji? Wydaje mi
się, że nawet ludzie będący typami samotników zaczęliby w końcu tracić zmysły.
Nie masz się do kogo odezwać. Nie masz gdzie zrobić zakupów, możesz tylko
spróbować poszukać jakiegoś jedzenia puszkowego w sklepach, o ile uda ci się do
nich dostać. Nie wiesz, gdzie się udać i co robić dalej. Poczucie totalnej
beznadziei i niepewności. Wszystko ulega jednak zmianie, gdy Ish napotyka na
swojej drodze Em, równie zagubioną w tym wszystkim kobietę. Razem podejmują
próbę odbudowania społeczeństwa, zakładają rodzinę, która z czasem rozrasta się
do całkiem sporego plemienia.
I tak oto stajemy się świadkami tego, jak dwójka ludzi stara
się postawić na nogi cały świat. To praktycznie tworzenie go od nowa… Miną
pokolenia, zanim ziemia osiągnie stan sprzed pandemii. Zanim pojawi się tam
odpowiednia liczba ludności, która będzie w stanie wszystko uporządkować i
odbudować. I niesamowite jest to, że choć pojedyncze plemiona, które zaczynają
stawiać w tym kierunku małe kroki, doskonale wiedza, jak trudna jest obecna
sytuacja i jak istotna powinna być współpraca, to jednak zdarza się, że
samolubstwo i instynkt przetrwania biorą górę. Niektórzy nadal myślą tylko i
wyłącznie o ratowaniu przysłowiowego własnego tyłka, a gdy taka jednostka
przypadkowo trafi do plemienia, może okazać się być problematyczna. I trzeba
wtedy podjąć decyzję, co z tym fantem zrobić. Czy będziemy w stanie
usprawiedliwiać swoje niemoralne działania w imię wyższego dobra?
W moim odczuciu to jedna z najlepszych powieści w serii Wehikuł Czasu. Ponadczasowa, wiecznie
aktualna, poruszająca życiowe i konkretne tematy, refleksyjna. Tego typu
powieści angażują czytelnika emocjonalnie i umysłowo, a dodatkowo są po prostu
kawałkiem dobrego postapo, które czyta się z wielką przyjemnością. Ten klimat
robi robotę.
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.
Komentarze
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)