"Krew i popiół" - Jennifer L. Armentrout

 

Data wydania: 12.01.2022
Tytuł oryginału: From Blood and Ash
Tłumacz: Danuta Górska
ISBN: 978-83-2872-022-0
Wymiary: 145 x 205 mm
Strony: 512
Cena: 49,90
Cykl: Krew i popiół #1



Moja historia z twórczością Jennifer L. Armentrout jest jak sinusoida. Mamy wzloty i upadki, typową relację love-hate. O ile pokochałam cykl o Lux, pierwszy tom cyklu Covenant uznałam za obiecujący, a Dark Elements był całkiem przyjemny, tak na przykład tytuły takie jak Aż do śmierci czy Sztorm i furia były dla mnie niesamowicie męczące i irytujące. Choć widziałam, jakie szaleństwo opanowało książkoholików w związku z książką Krew i popiół, to ja mimo wszystko podchodziłam do niej bardzo ostrożnie. Zanim pojawiła się w Polsce przeczytałam nawet kilka rozdziałów z wersji oryginalnej, ale potem jakoś o tej historii zapomniałam i już do niej nie wróciłam… Aż do momentu premiery polskiego wydania. No i co zaskoczyło nawet mnie samą - okazało się, że tym razem mamy relację love!

Bardzo spodobało mi się całe stworzenie bardzo rozległego świata, w którym rozgrywa się akcja. Choć wiem, że nie poznaliśmy go jeszcze w pełnej okazałości, tak naprawdę otrzymujemy konkretną wizję – poszczególne kraje, rasy, cała geneza powstania demonów zwanych tutaj sysunami, Ascendentów, Descendentów, Atlantów… Jest i historia, zaprezentowana tak naprawdę z dwóch perspektyw – bo wiecie jak to jest, historię piszą zwycięzcy, ale chwilami okazuje się, że ma ona mało wspólnego z prawdą. Armentrout dała tutaj naprawdę dobry popis i jestem tym pozytywnie zaskoczona. To chyba najlepsza kreacja książkowego uniwersum ze wszystkich jej dzieł, które do tej pory czytałam.

Choć wśród wątków fabularnych pojawiają się tutaj raczej znane już motywy, tak mimo wszystko przyznaję, że czytałam tę powieść z ogromną przyjemnością – nawet mimo tego, że znałam już pewne spoilery dotyczące tego, co wychodzi na jaw w tym tomie i co będzie dziać się dalej. Wciąż jednak znalazło się kilka elementów, które mnie zaskoczyły – zwłaszcza ostatnie słowa padające z ust Hawke’a. Pojawia się motyw buntu i rebelii, życia w kłamstwie, odkrywania prawdy i szukania swojego miejsca na świecie. Pojawia się zakazany romans, w typowym ujęciu dogryzania sobie nawzajem i wyrzekania się potencjalnego uczucia, choć burza hormonów i emocji bierze górę.

Główna bohaterka jest Wybraną, której nikt nie może dotykać, nikt nie może zobaczyć jej twarzy. Całe życie podlegała konkretnym wymaganiom i zasadom. Musi być godna tego, aby służyć bogom i dostąpić Ascendencji. Nie może się buntować, nie może żyć tak, jak inne dziewczyny w jej wieku. Życie pełne zakazów, nakazów i oczekiwań. Życie pełne kar i upomnień, a jak się wkrótce okazuje, również życie pełne kłamstw. Poppy nie miała łatwo, dlatego każdy czytelnik jest w stanie zrozumieć jej poczynania. Chęć bycia wolną, robienia czegoś według siebie, a nie oczekiwań innych. Chęć decydowania o sobie, podejmowaniu własnych decyzji… Jednak to wszystko uznawane jest za bunt, który będzie niósł ze sobą poważne konsekwencje.

Sporo się tutaj dzieje i zdecydowanie nie możemy narzekać na brak akcji. Z jednej strony Armentrout wprowadza nas krok po kroku do tego niesamowitego świata, opisuje Ascendentów, Rytuały, sysunów i Atlantów, przedstawia ich genezę oraz panującą między nimi hierarchię, z drugiej dba o to, aby akcja brnęła śmiało naprzód. Jest to chwilami okupione wieloma ofiarami, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Każda wojna wymaga poświeceń, a tutaj wojna zdecydowanie wisi w powietrzu. Dworskie intrygi i porachunki, tajemnicze przepowiednie, rebelia… Oto co was czeka, gdy skusicie się na lekturę, choć tak naprawdę śmiało można stwierdzić, że pojawia się tutaj o wiele więcej wątków, a wszystkie tworzą bardzo dobrze zgraną całość. I mimo tego, że niejednokrotnie pojawiały się już one w fantastyce, to jednak jest w tym coś odświeżającego i nie dostrzega się w tym typowej powtarzalności czy typowych schematów. Nasz odbiór tego jest zupełnie inny – a przynajmniej tak było w moim przypadku.

Skupmy się teraz na kreacji bohaterów i relacjach panujących między nimi. Główna bohaterka, Poppy, to dziewczyna, którą da się lubić. Fakt, chwilami wydaje się być nieco infantylna, podobnie jak i niektóre dialogi z jej udziałem, ale przymknęłam na to oko, bo nie było to wrażenie towarzyszące mi cały czas w trakcie lektury. Mimo wszystko jest silną postacią potrafiącą postawić na swoim. Zadziorna i charakterna, a to lubię w postaciach kobiecych w literaturze. Myślę, że ma szanse dobrze się rozwinąć. Podobała mi się jej relacja z Vikterem, jej opiekunem i trenerem, natomiast ogromną frustrację wzbudzała we mnie jej relacja z księciem, który miał problemy z własnym ego. Bardzo irytujący typ. Księżna była niby postacią dosyć pozytywną, ale jakoś specjalnie nie wzbudziła mojej sympatii. A Hawke? Mamy kolejnego amanta, w którym większość czytelniczek się zakocha. Nie ma się co dziwić, to ten mroczny, tajemniczy, niesamowicie przystojny typ, któremu nie sposób się oprzeć.

Nie będzie zapewne dla nikogo zaskoczeniem fakt, że mamy tutaj do czynienia z romansem, który jednak nie stanowi dominującego wątku całej historii, a jest jego dopełnieniem. Poppy i Hawke przyciągają się jak magnes, choć oczywiście dziewczyna stara się temu wiecznie zaprzeczać. Z jednej strony chce mu wpaść w ramiona, śmiało to robi, po czym wmawia mu, że go nienawidzi. Tego typu zachowanie chwilami wzbudzało moją irytację, ale powiedzmy, że próbowałam to sobie tłumaczyć tym, że całe życie była uczona konkretny zasad i reguł, a nagle w jednym momencie wszystko po prostu zaczęło się sypać jak domek z kart – była zagubiona, niepewna tego, co się dzieje, więc mogła nie myśleć racjonalnie. Hawke z kolei przez cały czas wydaje się doskonale wiedzieć, do czego dąży i jakie ma zamiary wobec niej. Mimo wszystko podobało mi się to ich przekomarzanie.

Z czystym sumieniem stwierdzam, że ta historia naprawdę bardzo przypadła mi do gustu. Nieco przypominała mi twórczość Sary J. Maas, czy to Dwory czy Szklany tron, które wciąż należą do jednych z moich ulubionych serii. Jeżeli autorka pociągnie to wszystko w odpowiednim kierunku to i ten cykl ma szansę na zyskanie specjalnego miejsca w moim czytelniczym sercu – póki co jest naprawdę obiecująco. To dobra fantastyka new adult, a przynajmniej coś, co ma w sobie ogromny potencjał do stania się niezwykle emocjonującą serią. Mocno zaangażowałam się w tę opowieść i zdecydowanie będę wyczekiwać kolejnych tomów! Mam nadzieję, że nie przyjdzie nam na nie czekać zbyt długo…

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...