"Niszczyciel królestw" - Victoria Aveyard

 


Data wydania: 27.10.2021
Tytuł oryginału: Realm Breaker
Tłumacz: Anna Dobrzańska
ISBN: 978-83-670-2305-4
Wymiary: 140 x 220 mm
Strony: 496
Cena: 45,00
Cykl: Niszczyciel królestw #1


Victoria Aveyard urzekła nas swoim cyklem o Mare Barrow, nic więc dziwnego, że jej najnowsza powieść, Niszczyciel królestw, którą zamówiłam z księgarni Tania Książka, równie szybko zyskała status bestsellera. Nie ukrywam, że sama również czekałam, czy Aveyard stworzy coś nowego, bowiem Czerwona królowa oraz kolejne tomy były naprawdę niesamowicie wciągającą serią, pełną akcji i emocji. Autorka nadal oscyluje w klimatach królestw i wojny o władzę, ale jednak jej najnowsze dzieło ma zupełnie inny klimat niż jej debiutancki cykl.

Akcja powieści rozgrywa się w fikcyjnym świecie Allward, nad który zaczynają nadciągać ciemne chmury… Coś strasznego wisi w powietrzu i zaczynają to odczuwać praktycznie wszyscy mieszkańcy królestwa. Czuje to również Corayne an-Amarat żyjąca w malutkim miasteczku nad brzegiem morza. Dziewczyna wkrótce dowiaduje się, że jest ostatnią potomkinią pradawnego rodu, a tym samym jedyną szansą na to, aby te ciemne chmury rozgonić. Ciemność jednak rozrasta się w zastraszającym tempie, a Corayne musi odnaleźć się w zupełnie nowej sytuacji i zrozumieć swoje dziedzictwo. Musi znaleźć sprzymierzeńców, bowiem polują na nią naprawdę potężni wrogowie. Sama nie wygra tej walki.

Choć można by sądzić, że to właśnie Corayne jest tutaj główną bohaterką, to tak naprawdę Aveyard rozdzieliła narrację pomiędzy wiele innych postaci. Jest Andry, nieco zagubiony, ale bardzo dobroduszny giermek, który musi wybierać pomiędzy honorem a domem. Uroczy i rozkoszny, ale właściwie nieco ginął wśród bardziej charakternych postaci. Dom, przedstawiciel rasy nieśmiertelnych, stonowany, dojrzały emocjonalnie, choć pragnący zemsty. Mimo wszystko miał w sobie jakiś taki ojcowski instynkt, był opiekuńczy, odważny i honorowy. Najciekawszą postacią jest jednak Sorasa, żądna krwi samobójczyni, pełna sarkazmu, ironii i sprytu. Równie intrygująca była sama królowa, Erida, choć raczej stoi po tej złej stronie mocy. Mimo wszystko to chyba najbardziej złożona i wyrazista postać, tuż obok Sorasy.

Nie da się ukryć, że Aveyard próbowała tutaj przemycić coś w stylu girl power. To kobiety są tutaj siłą, mężczyźni raczej stoją u ich boku i po prostu odgrywają swoją rolę. Nawet przerażający i potężny Taristan był trzymany przez Eridę w garści… Aczkolwiek muszę przyznać, że ich relacja była dosyć ciekawa – niby czysty układ, a jednak oboje pragnęli jednego – potęgi i władzy. Inna relacja, jaka jest tutaj doskonale zauważalna, to ta pomiędzy Domem a Corayne. Coś w stylu mistrza i ucznia, ale takiego bardziej w wydaniu jak Geralt i Ciri. Jak już wyżej wspomniałam – przejawiał się tutaj instynkt opiekuńczy. Bohaterów jest naprawdę sporo, co za tym idzie – sporo relacji i odkrywania siebie nawzajem.

Sama fabuła jest dosyć ciekawa, widzimy, że zmierza to do czegoś konkretnego, wiemy, że rozwijają się konflikty, że wojna wisi w powietrzu, że dzieje się coś potężnego, aczkolwiek to nadal raczej takie wprowadzenie do nowego cyklu. Pamiętam, że podobnie było w przypadku Czerwonej królowej – pierwsza część miała na celu zaprezentowanie nam całego uniwersum i pojawiających się w nim bohaterów, a w dalszych tomach akcja nabierała większego tempa, było więcej napięcia i emocji. Wydaje mi się, że tutaj będzie podobnie. Podoba mi się jednak kreacja tego świata, lubię motyw władzy, intryg i spiskowania.

Osobiście uważam, że to dosyć obiecujący wstęp do nowej serii. Jestem ciekawa, w jaki sposób potoczą się losy bohaterów oraz jak dalej będzie rozgrywać się akcja. Liczę na to, że będzie więcej emocji, że autorka naprawdę zadba o to, aby ta historia popłynęła w dobrym kierunku. Ma ku temu odpowiednie walory i tkwi w niej niezły potencjał! Trzymajmy zatem kciuki za to, aby Aveyard nie wyszła z formy.


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...