Wymiary: 130 x 205 mm
Topieliska zaczynają się niewinnie i nawet nieco sielankowo.
Uroczy poranek, główna bohaterka budzi się u boku kochającego męża, w pokoju
obok śpi jej malutki synek, nic nie wskazuje na to, jakoby ich radosne życie
miałoby się w najbliższym czasie zmienić. Wszystko jednak ulega diametralnej
zmianie w przeciągu zaledwie kilku godzin – nieszczęśliwy wypadek samochodowy
zabiera Poli męża i syna, a ona sama nie jest w stanie się pozbierać. Dodatkowo
na jaw wychodzą nowe fakty wskazujące na to, że prawdopodobnie kobieta nie
wiedziała wielu rzeczy o swoim mężu… Czy zatem aby na pewno jego śmierć była
tylko nieszczęśliwym wypadkiem?
Ewa Przydryga potrafi zaskakiwać. Ten thriller
psychologiczny to niesamowite wodzenie czytelnika za nos, granie mu na nerwach,
ciągłe wbijanie go w stan niepewności. Choć wydawałoby się, że to właśnie
mroczną przeszłość Kuby, zmarłego męża głównej bohaterki, mamy stopniowo
odkrywać, to wierzcie mi, niejednokrotnie zdziwicie się podczas lektury.
Przydryga potrafi dosyć szybko zbić odbiorcę z pantałyku i choć wydawałoby mu
się, że wie, co się w tej historii szykuje i kto będzie tą mroczną postacią
skrywającą ogrom sekretów, to szybko przekona się, że niczego nie może być
pewny.
Krok po kroku odkrywane są przed nami kolejne sekrety,
dodawane są nowe wątki, choć nie ukrywam, że niektóre z nich wydawały mi się
być chwilami zupełnie niepotrzebne – nie dostrzegałam większego ich wpływu na
fabułę, ale może miały być tylko swego rodzaju urozmaiceniem. Osobiście wolałam
się jednak skupić na tym, co najważniejsze – zrozumieniu, co stoi za śmiercią
męża Poli. Próbowałam wcielić się w detektywa, ale właściwie nie mamy tutaj
śledztwa skierowanego konkretnie na tę tragedię, bowiem Pola stopniowo
dowiaduje się o swoim mężu to, co przez wiele lat zatajał – czy ma to związek z
jego śmiercią? Chwilami wydaje się, że tak, chwilami, że nie do końca – dlatego
właśnie pewne wątki wydawały mi się być oderwane od całości.
Trzeba wykazywać się naprawdę nie lada sprytem, aby dostrzec
wszystkie wskazówki przemycone w tekście przez autorkę. Dopiero po zakończeniu
lektury część z nich zaczęła do mnie docierać, choć częściowo udało mi się je
dostrzec już w trakcie czytania historii Poli. Połowa moich przypuszczeń
okazała się być słuszna, ale w pozostałej połowie autorce udało się mnie nieco
zaskoczyć – dlaczego nieco? Bo początkowo pewne rozwiązania wydały mi się być
przerysowane i absurdalne, aczkolwiek po pewnych przemyśleniach uznałam, że
były to całkiem udane zagrywki z jej strony i w sumie wypadło to całkiem
spójnie i logicznie.
Było to moje drugie spotkanie z twórczością Ewy Przydrygi i
muszę przyznać, że twórczość tej pisarki jest naprawdę dobra. Może nie są to
historie wyjątkowo angażujące – przynajmniej ja ich tak nie odbieram – ale świetnie
sprawdzają się w swoim gatunku i na pewno znajdą spore grono odbiorców.