Wymiary: 135 x 205 mm
Thrillery w stylu escape roomu to dosyć nowy trend w
literaturze, który niesie ze sobą spore obietnice. Z tego motywu można naprawdę
wyciągnąć wiele, wrzucić czytelnika w niesamowity bieg wydarzeń i zaskakiwać go
niemal na każdym kroku. Chociaż doskonale wiemy, że pewne elementy muszą być
tutaj zachowane i pozostają niezmienne, tak jednak każdy autor może do nich
dodać wiele nowych, oryginalnych aspektów. Niestety, nie zawsze się to udaje i
w efekcie otrzymujemy książkę schematyczną i przewidywalną. Właśnie tak wypadła
w moim odczuciu Rozgrywka Allie
Reynolds.
Grupa przyjaciół trafia do opustoszałego ośrodka
wypoczynkowego w górach. Są tam zupełnie sami, nie mają pojęcia, kto ich
zaprosił, ale… odniosłam wrażenie, że w ogóle nie było to dla nich nic
szokującego. Całkowity brak emocji w tej książce był czymś naprawdę dziwnym,
nie było mi dane dostrzec ich w jakimkolwiek bohaterze, choć sytuacja sama
skłaniała do tego, żeby zasiać w nich niepokój. Oni uznali to za doskonałą
zabawę, jakby byli całkowicie pozbawieni instynktu samozachowawczego. Naprawdę
nie docierał do mnie fakt, że przeszli na tym do porządku dziennego.
Książka ta jest napisana w sposób bardzo zachowawczy. Jeżeli
rozpisalibyśmy sobie na kartce wszystkie elementy, które powinny się znaleźć w
„escape roomowym” thrillerze, to na pewno je tutaj znajdziecie. Niestety,
autorka nie wyszła poza owy schemat. Trzymała się takiej typowej podstawy, w
efekcie czego otrzymujemy książkę pozbawioną werwy i pasji. Jest poprawna i nic
poza tym – nie ma w niej nic wyjątkowego. Czyta się ją rzeczywiście szybko, ale
wydaje mi się, że jest to w dużej mierze kwestia tego, że fabuła staje się
przewidywalna praktycznie już na samym początku, dlatego nawet nie trzeba
specjalnie się skupiać na rozwoju wydarzeń.
Kreacja bohaterów? Nic specjalnego. Nikt z grupy przyjaciół
nie wyróżniał się na tle innych, a łączyła ich naiwność i lekka głupota mająca
odzwierciedlenie w ich zachowaniu. Znajdą się tacy czytelnicy, których będzie
to niesamowicie irytować. W przypadku wykorzystania motywu escape room
chciałoby się mieć do czynienia z wyrazistymi postaciami, z osobami, które
łączą fakty, myślą, kombinują. Niestety, tego typu charakterów tutaj nie
znajdziecie. Każdy z nich działa bez pomyślunku, nawet ci, którymi kieruje
poczucie sprawiedliwości, wyrzuty sumienia czy żądza zemsty – bo zapewne
domyślacie się, że skoro mamy typowy schemat, to musi być jakiś świr pragnący
zemsty, prawda?
Autorka podzieliła
akcję na dwie ramy czasowe. Pierwsza z nich to oczywiście obecny pobyt w
górach, sprowadzenie wszystkich do jednego punktu. Druga to perspektywa sprzed
dziesięciu lat, która teoretycznie ma nas nakierować na rozwiązanie tajemnicy
tego, dlaczego piątka przyjaciół się znalazła w górskim ośrodku. Gdzieś tutaj
przejawia się motyw zawiści i zazdrości, sportowej (aczkolwiek raczej
niezdrowej) rywalizacji, okrucieństwa, braku wsparcia, fałszywej przyjaźni. To
wszystko jest jednak dosyć płytkie. A sam fakt, że fabuła jest po prostu
przewidywalna sprawia, że napięcie, które powinno nam towarzyszyć w trakcie
lektury thrillerów, zdecydowanie ucina sobie drzemkę.
Niestety, Rozgrywka
w moim przypadku się nie sprawdziła. Bardzo szybko przebrnęłam przez te
wszystkie strony, bez jakichkolwiek emocji, bez zapału, bez większej
przyjemności. Książka jest po prostu dosyć nijaka, a szkoda – bo jak już
zaznaczyłam na początku, sam motyw bywa na tyle intrygujący, że dało się z
niego stworzyć dobrą historię.
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.