Wymiary: 143 x 205 mm
Tym, co zawsze wyjątkowo urzeka mnie w powieściach Jamesa
Rollinsa, jest naprawdę porządny research, który robi autor, zanim podejmie się
wprowadzenia jakiegoś motywu do fabuły. Choć jego książki to w dużej mierze
fikcja literacka, to jednak można w nich znaleźć mnóstwo realizmu, a z resztą
on sam niejednokrotnie na sam koniec wyjaśnia, co było prawdą, a co wymysłem
jego wyobraźni. Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze wszystko dokładnie
sprawdza, aby zaoferować czytelnikom naprawdę w pełni dopracowaną historię. Nie
inaczej było tym razem, w przypadku nowości wydawniczej tego autora, którą
zamówiłam z księgarni Tania Książka.
Ołtarz Edenu to książka, która urzekła mnie już od pierwszych stron, bowiem dosyć szybko okazało się, że będzie ona nawiązywać do eksperymentów genetycznych. Tutaj odezwało się moje zboczenie zawodowe – jako genetyk z wykształcenia po prostu kocham ten motyw w literaturze! Niezależnie od tego, czy mam do czynienia z prawdziwymi metodami stosowanymi w laboratoriach, czy może jednak z wyolbrzymieniem pewnych elementów, kiedy to jakiś autor postanawia puścić wodze fantazji i skierować się bardziej w stronę fikcji, po prostu wyjątkowo przepadam za motywami naukowymi w powieściach sensacyjnych i thrillerach. Dlatego Rollins po raz kolejny idealnie wpasował się w moje gusta czytelnicze.
Trzeba przyznać, że ten autor bardzo często wplata w swoje
historie coś z pogranicza nauki i fikcji, i prawdopodobnie to właśnie to
sprawiło, że już lata temu bardzo polubiłam jego twórczość. W tym przypadku otrzymujemy
połączenie manipulacji genetycznych z fizyką kwantową i teorią fraktali –
wyszło to naprawdę niesamowicie, a śledzenie losów bohaterów było czystą
przyjemnością. Rollins ma doskonałe pióro i jego styl jest genialny, a sam
fakt, że zawsze dba o idealne dopracowanie swoich opowieści naprawdę daje się
we znaki czytelnikowi. Tutaj nie brakuje szczegółów, rysunków, schematów – a to
wszystko piękna inicjatywa autora, aby dać odbiorcom coś wyjątkowo
pochłaniającego i wyjątkowo przekonującego.
Ołtarz Edenu pokazuje nieco mroczniejszą stronę nauki – a może nawet nie samej nauki, ale tych, którzy się nią zajmują. Eden – biblijny raj stworzony przez Boga, stał się idealną nazwą dla projektu tajemniczych badaczy. W tajnym ośrodku prowadzone są eksperymenty na zwierzętach, a także na ludziach, a następnie owe mutanty przenoszone są do tytułowego ogrodu, gdzie stale podlegają obserwacji i dodatkowym testom. Niestety, choć Ci, którzy stoją za manipulacjami genetycznymi i próbą odnalezienia zbiorowej inteligencji, mieli wszystko zaplanowane, to po raz kolejny nauka okazała się być wyjątkowo zaskakująca – prawdopodobnie sami nie spodziewali się tego, jaki efekt mogą wywołać prowadzone doświadczenia. Cóż, zabawa w Boga chyba nigdy nie skończyła się dobrze dla żadnego szalonego wizjonera.
Jest to powieść pełna akcji i odpowiedniego budowania
napięcia, mieszanka thrillera i sensacji, która niejednokrotnie zaskakuje
czytelnika i nie pozwala odłożyć się na półkę. Człowiek w trakcie lektury
całkowicie zapomina o biegu czasu, przerzuca stronę za stroną, bowiem Rollins
potrafi w taki sposób kończyć rozdziały, że nie sposób nie sprawdzić, co będzie
działo się dalej. Fabuła jest niesamowicie wciągająca, a i bohaterowie szybko
zyskują sympatię czytelnika – zwłaszcza Lorna Polk, bardzo wrażliwa na krzywdę
wszystkich żyjących istot, pracująca w Ośrodku Badawczym Zagrożonych Gatunków,
która trafia w sam środek burzy wywołanej odnalezieniem zmutowanych zwierząt.
Jestem naprawdę niesamowicie zadowolona z tej lektury.
Doskonale mi się ją czytało, dałam się całkowicie pochłonąć tej historii,
bowiem stanowi ona idealną mieszankę tego, za czym przepadam w książkach
sensacyjnych. Jest tajemnica, są tajne eksperymenty, mnóstwo akcji i napięcia,
o nudzie można zapomnieć – z pewnością nie dotyczy to żadnego dzieła Rollinsa. Po jego książki mogę sięgać w ciemno i wydaje
mi się, że ten stan rzeczy nigdy nie ulegnie zmianie.