Wymiary: 135 x 202 mm
Wegetarianka to
książka, której fabuła zapowiadała się fascynująco. Liczyłam na opowieść o wielkiej
przemianie, jaka miała spotkać główną bohaterkę, na historię z przesłaniem i
życiową naukową. Chociaż wegetarianizm nie jest dzisiaj niczym nowym i abstrakcyjnym,
to jednak wciąż istnieje grono osób wyśmiewające osoby o takim stylu życia,
dlatego ucieszył mnie nawet fakt, że ta tematyka została poruszona w
literaturze pięknej – to zawsze dodatkowe źródło przekazu. Niestety, otrzymałam
opowieść, która jednak mnie do siebie nie przekonała.
Przede wszystkim nie jest to historia, w której
wegetarianizm głównej bohaterki grałby aż tak istotną rolę, aczkolwiek i tak
raził mnie sposób jego zaprezentowania. Yong-hye postanawia przestać jeść mięso
w momencie, gdy pewnej nocy śni jej się koszmar. Przesiąknięte krwią obrazy
zaczynają stopniowo nawiedzać jej głowę, a ona liczy na to, że zmiana diety
będzie dla niej oczyszczająca. Samej idei nie mam nic do zarzucenia – każdy
motyw jest dobry jeżeli dążymy do ograniczenia zabijania zwierząt. Niestety, w
trakcie wyszło z tego coś zupełnie innego – jakby przejście na wegetarianizm
doprowadziło główną bohaterkę do choroby psychicznej. I tak oto otrzymujemy
prosty wydźwięk – nie jesz mięsa? Skończysz jako świr w zakładzie zamkniętym.
Autorka nakreśliła również dosyć mocno odbiór tej zmiany w
życiu Yong-hye przez jej otoczenie i bliskich. Wyśmiewanie, głupie żarty,
lekceważenie. To akurat jest dosyć częste – sama spotkałam się z czymś takim ze
strony niektórych osób (na szczęście nie tych najbliższych, bo oni wykazali
zrozumienie), po tym, jak odrzuciłam mięso. Było to nad wyraz realistyczne, ale
w dużej mierze przykre i bulwersujące. Jakby jedzenie mięsa było najważniejszym
sensem życia każdego człowieka. Brak wsparcia u rodziców, brutalność i niechęć
męża, niezrozumienie ze strony społeczeństwa – być może właśnie to wywołało u
głównej bohaterki tyle zaburzeń.
Chociaż nie mamy okazji zbyt mocno zagłębić się w myśli
głównej bohaterki, tak faktycznie można zaobserwować, że stopniowo traci
zmysły. Mamy tutaj do czynienia z wieloma przeskokami w czasie, z różnymi
perspektywami, z różnym spojrzeniem na to, co się dzieje z Yong-hye. Mąż
całkowicie jej nie rozumie i nie wspiera, siostra próbuje jej pomóc, ale sama
traci siły przy tym wszystkim, bowiem nie widzi efektów, a szwagier czuje się
nią zafascynowany. Autorka dobrze opisała przebieg rozwoju zaburzeń
psychicznych, dziwaczne zachowania postaci czy nawiedzające ją sny. Jednak przy
tym wszystkim wegetarianizm jak dla mnie został przedstawiony w bardzo
niekorzystnym świetle, jako cos, co doprowadza człowieka do wychudzenia,
anoreksji i choroby.
Chociaż nie do końca rozumiem pewne zagrania ze strony
autorki i sama nie czuję się przekonana do tej powieści, tak na pewno znajdzie
ona swoich zwolenników. Właściwie to już znalazła całkiem sporo grono, o czym
można się przekonać czytając opinie na portalach książkowych. Mnie nie
przekonała, ale gusta bywają rożne – dlatego jeżeli macie ochotę spróbować i
czujecie, że coś Was do tego tytułu przyciąga, to dajcie się temu porwać.
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.