"Ostatni brzeg" - Nevil Shute

 


Data wydania: 09.03.2021
Tytuł oryginału: On the Beach
Tłumacz: Zofia Kierszys
ISBN: 978-83-818-8211-8
Wymiary: 135 x 215 mm
Strony: 344
Cena: 44,90
Seria: Wehikuł Czasu


Żyjące obecnie pokolenie przeżyło już kilka zapowiedzianych końców świata… Ostatni nawet miał mieć miejsce jakoś w okolicach pierwszego dnia wiosny, ale ponownie przeżyliśmy rozczarowanie (przynajmniej ja). Jednakże wiele książek popularnonaukowych na ten temat uświadamia nam, że faktycznie koniec jest nieunikniony, a i nie da się ukryć, że to jeden z bardziej chwytliwych motywów wykorzystywanych w książkach czy filmach. I to nie tylko teraz, ale od dawien dawna, również w tych powieściach, które dzisiaj uchodzą za klasyki science-fiction. I jedną z takich powieści zdecydowanie jest Ostatni brzeg autorstwa Nevila Shute.

Zapomnijcie o asteroidzie – podobno małe szanse na to, że właśnie w taki sposób zniknie nasz świat. Większe szansę na zagładę z powodu globalnej pandemii albo… wojny nuklearnej. Biorąc pod uwagę fakt, jak mocno posunęły się prace wielu Państw związane ze stosowaniem broni atomowej, nie da się ukryć, że potencjalna wojna nie wyglądałaby już tak jak te, które znamy z podręczników historii. Shute w swojej powieści pokazuje, jak mógłby wyglądać świat po wojnie atomowej i wierzcie mi, nie jest to przyjemna wizja. Ta książka wręcz emanuje smutkiem i w tej historii raczej nie ma szansy na szczęśliwe zakończenie.

Z pewnością w książce tej nie brakuje emocji. Chwilami naprawdę skrajnych, bowiem mamy do czynienia z ludźmi, którzy po prostu czekają na to, co nieuniknione – na własną śmierć. Chociaż teoretycznie życie wydaje się toczyć całkiem normalnie – ludzie pracują, spotykają się ze znajomymi, marzą i snują plany na przyszłość – tak jednak koniec jest nieunikniony. Choroba popromienna stopniowo zbiera swoje żniwo, dociera do każdego zakątka planety i nie ma na nią leku. Co najwyżej można sobie odebrać życie samemu, zanim całkowicie straci się zmysły. Wystarczy tylko połknąć „magiczną pigułkę”… A jednak widzimy, że są wśród bohaterów tacy z mocnym efektem wyparcia, kurczowo trzymający się nadziei, że nie zginą, że świat się nie kończy, że wszystko będzie dobrze.

Choć bohaterowie tej powieści usiłują wieść normalne życie, to widzimy jednak, że doskonale wiedzą, co ich czeka. Jedni mają wyżej opisany efekt wyparcia, niektórzy sprawiają wrażenie zupełnie obojętnych – jakby po prostu pogodzili się z tym, co ma nastąpić, inni korzystają z ostatnich chwil życia. Ogrom różnorodnych emocji, mnogość perspektyw i podejścia do panującej sytuacji, różnego rodzaju reakcje – właśnie to Shute postanowił tutaj pokazać. Świadczy to nie tylko o różnicy charakterów poszczególnych bohaterów, ale po prostu o różnym nastawieniu do zagłady ludzkiego życia – i wydaje się to być jak najbardziej życiowe i realistyczne.


Być może nie jest to powieść, w której akcja gna jak szalona, ale zdecydowanie ta przygnębiająca atmosfera udziela się czytelnikowi. Opustoszałe ulice, zniszczone miasta, głód, płacz i chwile mocnego zwątpienia widoczne u bohaterów. A jednak w ich postępowaniu chwilami można dostrzec snucie dalekosiężnych planów, a czasami nawet konkretnie działania – jakby próbowali zaprzeczyć temu, co ma nadejść, jakby chcieli oszukać samych siebie. Może właśnie to pozwalało im zachowywać trzeźwość umysłu? Nie popaść w całkowitą beznadzieję i paranoję? A być może każdy z tych ludzi był tak naprawdę na innym etapie godzenia się z zagładą? Od wyparcia po akceptację?

Chociaż kreacja bohaterów w moim odczuciu wypadła średnio i nikt z nich nie stał mi się wyjątkowo bliski, tak jednak doskonale rozumiałam sytuację, w jakiej się znaleźli. Ta książka z pewnością zasługuje na miano przejmującej, bowiem pojawia się w niej sporo emocji. Wizja końca świata jest świetnie zaprezentowana, konkretnie, chwilami może bardzo surowo – ale to właśnie dlatego jest taka niepokojąca, to dlatego w czytelniku pojawia się lekkie przygnębienie, współczucie i jakby dziwna, niewypowiedziana pustka – zwłaszcza po zakończonej lekturze.

Ostatni brzeg to kawał dobrej lektury. Może faktycznie nie wzbudzi w Was radości czy wręcz wprowadzi w stan przygnębienia, jednak to już samo w sobie może świadczyć o tym, że jest dobrą książką, prawda? Bo właśnie tego oczekujemy od porządnych powieści – że wzbudzą w nas emocje, niezależnie jakie, że w jakiś sposób nami zawładną i pozwolą na własnej skórze odczuć opowiadaną w nich historię. No to proszę bardzo, tutaj z pewnością tego doświadczycie.

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...