Wymiary: 136 x 205 mm
Słabość do zwierząt miałam praktycznie od zawsze i jeżeli
zapytacie mnie o ulubiony gatunek, to z pewnością nie będę w stanie wymienić
tylko jednego. Dostanę jakiegoś słowotoku i wyrazów miłości względem niemal
wszystkich istotek zwierzęcych, może z wyjątkiem większości stawonogów, które
toleruję, ale wolę jak trzymają się ode mnie z daleka. Istnieje też pewna grupa
stworzeń, które uznaję za wyjątkowo urocze i zdecydowanie zaliczają się do nich
pingwiny. Dlatego z ogromną ekscytacją podeszłam do lektury książki Między nami pingwinami (tytuł genialny!)
i niestety przeżyłam ogromne rozczarowanie.
Autorem owej książki jest Noah Strycker, który kilka
miesięcy spędził na Antarktydzie i badał życie pingwinów. Owa publikacja jest
podsumowaniem pobytu w tym lodowatym miejscu, aczkolwiek konkretnych informacji
jest tutaj tyle, co kot napłakał. Przez ponad sto stron czekałam na to, aż w
końcu pojawią się ciekawostki na temat życia pingwinów, sposobów ich
komunikacji, coś być może wyjątkowo zaskakującego albo charakterystycznego
tylko dla tego gatunku. Niestety, w całej książce znalazłam zaledwie jeden,
krótki (jakieś 4 strony) rozdział, który w bardzo skrótowy sposób opisuje
pingwiny same w sobie. W całej reszcie można się tego doszukiwać na siłę.
Autor skupił się bardziej na swojej historii, na tym, jak
wyglądała jego kariera naukowa, z kim miał okazję pracować, jak budowali stację
badawczą, gdzie spali, co jedli, jak rozmawiali… Więcej tutaj o ludziach i
sposobach spędzania czasu w trakcie takiej ekspedycji, niż na temat samych
pingwinów czy na temat Antarktydy. Chociaż chwilami próbował w to wplatać pewne
informacje naukowe, biologiczne czy geograficzne, to jednak jest tego bardzo
znikoma ilość. Nie ma też tutaj żadne specyfiki naukowej, specjalistycznego
słownictwa, a sposób zaprezentowania pracy w takim miejscu też wypadł raczej
kiepsko.
Język autora jest bardzo prosty, więc książkę czyta się szybko, aczkolwiek nie czerpałam z tego zbyt wielkiej przyjemności, właśnie z powodu rosnącego we mnie rozgoryczenia. Naprawdę liczyłam na to, że ten tytuł będzie obfitował w ciekawostki i opis życia pingwinów. W końcu skoro mamy do czynienia z dziełem człowieka, który spędził wśród tych istot trochę czasu, to wydawać by się mogło, że ma wiedzę „z pierwszej ręki”, że zaobserwował coś niecodziennego, że jest w stanie przekazać potencjalnym odbiorcom naprawdę sporo interesujących informacji. A wyszło jak wyszło… Niestety.
Z przykrością stwierdzam, że raczej nie jestem w stanie
polecić tej pozycji nikomu. Osobiście odnoszę wrażenie, że to coś, co autor
napisał sam dla siebie – żeby mieć miłe wspomnienie z pobytu na Antarktydzie,
nic poza tym. Jakby spisał sobie coś w stylu pamiętnika czy dziennika, bardziej
skupiając się na swoim życiu niż na biologii pingwinów. Bardzo żałuję, bowiem naprawdę
liczyłam na coś zupełnie innego!
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.
Komentarze
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)