Wymiary: 130 x 205 mm
Czy wy też uważacie, że historie, które rozgrywają się w
małych, sennych miasteczkach, mają swój niepowtarzalny urok? Ten klimat
niepewności, wrażenie, że znajdujemy się w miejscu całkowicie odciętym od
świata, nawet jeżeli mamy do czynienia z czasami teraźniejszymi. Takie
wyjątkowe, dziwaczne uczucie niepokoju, taka niepowtarzalna atmosfera… Właśnie
te specyficzne cechy wykorzystał w swojej najnowszej powieści Alex North, autor
Szeptacza. Ponownie napisał coś, co
wzbudza w czytelniku lekką nerwowość.
W niepozornym miasteczku Gritten Wood popełniono niegdyś brutalną zbrodnię. Morderstwo
o podłożu rytualnym, co gorsza, popełnione prawdopodobnie przez grupę
nastolatków, która zaczęła obcować z czymś, co balansowało na granicy jawy i
snu. Główny bohater, Paul Adams, doskonale pamięta tamten dzień, który
prześladuje go do dnia dzisiejszego, choć minęło już 25 lat. Teraz jednak
zostaje zmuszony powrócić do swojego rodzinnego miasteczka, gdyż jego matka,
będąca już pod opieką paliatywną, powoli odchodzi z tego świata. Przeszłość
powraca. W Gritten Wood dochodzi do serii brutalnych zbrodni, a każda z nich
nawiązuje do tej sprzed lat, której Paul był świadkiem.
Ta historia,
podobnie jak Szeptacz, ma naprawdę
dobry, nieco mglisty klimat. Atmosfera zdecydowanie podsyca akcję, która raz
przyspiesza, raz zwalnia, ale zdecydowanie daje do myślenia. Stopniowo
poznajemy rozgrywające się w przeszłości wydarzenia, stajemy się obserwatorami
tego, co wyczyniała owa grupa nastolatków, z czym obcowała i do czego ich to
doprowadziło. Z początku niepozorna zabawa przekształciła się w coś naprawdę
niebezpiecznego, co w efekcie doprowadziło do tragedii. Gęsta atmosfera, ponury
i mroczny las, powracający symbol czerwonej dłoni oraz wrażenie, że stale ktoś
czyha na głównego bohatera i chce mu zaszkodzić – oj tak, to się mocno udziela
czytelnikowi.
Bardzo ciekawie został poprowadzony wątek Jenny, pierwszej miłości głównego bohatera. Pojawia się w nim zdecydowanie jeden z ciekawszych i zarazem mocniejszych zwrotów akcji w całej powieści. Samo śledztwo i powiązanie z przeszłością są poprowadzone w sposób prawidłowy – taki raczej typowy dla kryminałów czy większości thrillerów psychologicznych, chociaż nie wszystko było od początku oczywiste. W tego typu opowieściach powinno pojawić się mocne zaskoczenie, zwłaszcza na koniec – coś, co całkowicie zbije odbiorcę z pantałyku, choć nie każdemu autorowi udaje się to osiągnąć. Alex North zdecydowanie próbował się tym zakończeniem pobawić, ale każdy odbierze to na swój własny, subiektywny sposób.
Śmiało mogę stwierdzić, że największą robotę robi tutaj
klimat. Fabuła jest dobrze poprowadzona, ten rozwój wydarzeń potrafi
zainteresować, ale już sama kreacja bohaterów wypada w moim odczuciu raczej
średnio. Właściwie to muszę przyznać, że Paul nie wzbudził we mnie
jakichkolwiek emocji, ani mu nie współczułam, ani też specjalnie nie
kibicowałam w jego poczynaniach. Mam wrażenie, że był w tym wszystkim nieco
nieobecny. Styl autora jest z kolei całkiem w porządku – wiele osób uważa, że
mocno inspiruje on się Stephenem Kingiem, choć chyba daleka droga przed nim. Ale
to pozostawię do oceny zwolennikom Kinga, bo ja do tego zacnego grona jednak
nie należę.
Chociaż nie jest to powieść idealna, to jednak można przy
niej dobrze spędzić czas. Przyjemnie. Warto po nią sięgnąć chociażby dla tej
mglistej i ponurej atmosfery, zwłaszcza jeżeli lubicie czuć taki lekki dreszczyk
grozy i ekscytacji. Myślę, że zdecydowanie to najlepszy element tej pozycji,
który zdecydowanie uprzyjemnia odbiór samej fabuły – dobrej, aczkolwiek
wzbudzającej lekki niedosyt. Chciałoby się czegoś więcej.
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.