![]() |
Data wydania: 15.07.2019
Tytuł oryginału: Die Wahrheit
Tłumaczenie: Paweł Masłowski
ISBN: 978-83-814-3194-1
Wymiary: 135 x 210 mm
Strony: 434
Cena: 34,99 zł
Uwielbiam książki, w których pojawia się wielka tajemnica.
Przepadam za thrillerami, które wzbudzają we mnie takie poczucie obowiązki
odkrycia prawdy, które tak mocno mnie angażują, że zaczynam snuć różne wizje i
potencjalne scenariusze zwieńczenia całej historii. Na taką właśnie powieść
zapowiadała się Prawda od Melanie
Raabe. Moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, zatem nie miałam tak
naprawdę pojęcia, czego tutaj oczekiwać. Nigdy wcześniej nawet jej nazwisko nie
obiło mi się o uszy, nie miałam też zatem nawet najmniejszego pojęcia na temat
tego, jak jej twórczość jest postrzegana przez innych czytelników. Jedna
przyznaję, że zarys fabuły jej najnowszej powieści naprawdę mnie zainteresował.
Główną bohaterką jest Sarah Petersen, której mąż zaginął
siedem lat temu. Kobieta nie ma pojęcia, czy istnieje jakakolwiek szansa na to,
że Philipp zostanie odnaleziony, czy w ogóle żyje. Przez ostatnie lata
próbowała na nowo ułożyć swoje życie i zająć się wychowaniem ich syna, ale
wszystko zmienia się w momencie, gdy nagle otrzymuje wiadomość o odnalezieniu
jej męża i o tym, że niebawem wróci do domu. Urzędnicy zrobili wszystko, aby
jak najszybciej doprowadzić do spotkania małżeństwa, jednak wtedy Sarah
odkrywa, że to wcale nie jej mąż, a zupełnie obcy mężczyzna… Co gorsza, nikt
nie chce jej uwierzyć, a obcy śmiało pakuje się z buciorami do jej życia i
przekonuje, że to właśnie on jest Philippem.
Przyznam szczerze, że momentalnie zaczęłam snuć różne wizje
na temat tego, kim jest obcy mężczyzna. Miałam w głowie tak wiele pomysłów,
nawet takich nieco futurystycznych, rodem jakby z science-fiction, ale żadne z
nich się nie sprawdziło. I przykro mi nieco pisać o tym już na początku
recenzji, ale ostatecznie rozwiązanie tajemnicy było… słabe i rozczarowujące. O
ile faktycznie do pewnego momentu książka ta trzymała mnie w napięciu i
skłaniała do szukania pewnych tropów w fabule, do snucia podejrzenia i
analizowania, tak gdy prawda wyszła na jaw, poczułam po prostu typowy
czytelniczy zawód. Spodziewałam się czegoś zaskakującego i nieoczywistego, a
wyszło… nijak. Totalnie to rozwiązanie do mnie nie trafiło.
Chwilami też całe to przekomarzanie się pomiędzy głównymi
bohaterami było sztuczne, dziwaczne i męczące. Cała fabuła w pewnym momencie
zaczęła oscylować wokół rozmów, w których Sarah próbowała wymusić na mężczyźnie
przyznanie się do tego, kim jest naprawdę, podczas gdy on stale powtarzał, że
jest Philippem. I tak w kółko… To zdecydowanie nie działało na korzyść
powieści, bo stale kręciliśmy się wokół tego samego. A gdy już autorka to
porzuciła i postanowiła pójść o krok dalej, to po chwili po prostu pojawiło się
całe wyjaśnienie tajemnicy, które jak już wspomniałam wyżej, nie
usatysfakcjonowało mnie w tym przypadku. A szkoda, bo w sumie można było
rozwinąć tę akcję na mnóstwo ciekawych sposobów.
Mimo wszystko podczas lektury towarzyszyła mi stale
ciekawość. Szybko brnęłam przez opowiedzianą tutaj historię, bo chciałam
wiedzieć, jaki będzie jej finał, jak to wszystko zostanie wyjaśnione. Pomijając
fakt, że było to kiepskie, niebo absurdalne i pozbawione wyrazu, to mimo
wszystko styl Raabe jest niczego sobie. Przyjemny w odbiorze, więc w ogólnym
rozrachunku książkę czyta się szybko i lekko. Niestety, to zdecydowanie za
mało, żebym uznała ją za naprawdę dobry i mocny thriller psychologiczny.
Kreacja bohaterów nie należy do najlepszych, zarzuty względem fabuły i akcji
już znacie.
Nie jestem w stanie porównać tej powieści do innych dzieł
autorki, ale osobiście uważam, że Prawda wypada
po prostu średnio. Wiele rzeczy bym w niej dopracowała, bowiem momentami panuje
tutaj zbyt wielki zamęt, w którym brakuje wyjaśnienia pewnych elementów i
wydarzeń, a następnie przeradza się on w dezorientującą stagnację, która
zupełnie nie porusza fabuły naprzód.
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.