"Wielbiciel" - Max Czornyj



Data wydania: 17.06.2020
 ISBN: 978-83-819-5150-0
Wymiary: 135 x 205 mm
Strony: 384
 Cena: 42,90 zł




Max Czornyj wciąż szturmem podbija listy bestsellerów. Już w przedsprzedaży jego książki plasują się nie lada wysoko w dziale kryminałów, chociaż spokojnie niektóre z jego dzieł można bardziej zaliczyć do grona thrillerów. A może i też da się w nich dostrzec połączenie jednego i drugiego. Tak właśnie jest z najnowszą jego powieścią, z Wielbicielem, choć za kilka dni straci ona to miano, gdyż na koniec lipca zapowiedziana jest kolejna powieść tego autora – w końcu się doczekamy tej wielokrotnie wspominanej na spotkaniach autorskich historii miłosnej… Jednak póki co zostańmy przy Wielbicielu.

Podzielona na cztery części książka już od pierwszych stron skłania nas do zastanowienia się nad tym, z czym będziemy mieć do czynienia. Kim jest tytułowy wielbiciel, o co mu będzie chodzić, na kim skupi swoją uwagę. Co ciekawe, kolejno poznawane perspektywy należą do trójki zupełnie obcych sobie ludzi, których na pozór zupełnie nic nie łączy. Bernard to polityk, który skupia się obecnie na swojej kampanii i całe jego życie to sztab wyborczy. Feliks to zagorzały policjant z problemami. A Diana to niemal zdesperowana dziennikarka, która pragnie napisać przełomowy artykuł w swojej karierze. Zatem jak ich losy się połączą?



Czornyj przyzwyczaił swoich czytelników do makabry i scen, które niejednokrotnie mocno poruszają ludzką wyobraźnię. A jednak okazuje się, że potrafi on stworzyć naprawdę ciekawą i wciągającą powieść z aspektami psychologicznymi, co udowodnił już w książce Inna czy też Najszczęśliwsza. Podobnie jest w przypadku Wielbiciela. Nie spodziewajcie się tutaj brutalnego rozlewu krwi, przygotujcie się raczej na psychologiczne zagwozdki i oscylowanie wokół wielu niewiadomych. Autor nie tak od razu wyjawia wszystkie sekrety, toteż zakończenie tej książki śmiało można uznać za dosyć zaskakujące. Choć faktycznie gdzieś tam pojawiały się pewne wskazówki, to dopiero po zapoznaniu się z punktem kulminacyjnym zaczęłam je bardziej kojarzyć.

Uwielbiam tę lekkość pióra, która zawsze jest widoczna w stylu tego autora. Z każdą kolejną powieścią jego warsztat się poprawia, co uważam za niezwykle istotne w dorobku każdego pisarza. Wielbiciel, choć jest powieścią, przez którą naprawdę się płynie i nie sposób odłożyć ją na półkę, jest naprawdę złożoną i w pełni przemyślaną historią. Początkowo może się wydawać, że poszczególni bohaterowie i ich historie nie mają ze sobą nic wspólnego, ale Czornyj oczywiście sprytnie zaskakuje czytelnika w czwartej, jakby łączonej części, kiedy to nagle doznaje się olśnienia i zaczyna się łączyć wszystkie fakty.



Z pewnością można u trójki głównych bohaterów zauważyć jedną rzecz – pogoń za karierą. Chęć zaistnienia w społeczeństwie. Bernard pragnie być doskonałym politykiem, co chwilami niezbyt korzystnie odbija się na jego rodzinie. Dlatego też autor stawia przed nim nie lada wyzwanie – opranie się z dziwnym i tajemniczym człowiekiem, który porwał jego córkę i wszedł z buciorami w jego życie. Feliks, choć pragnie nadal pracować jako bezkompromisowy glina, mocno podupada na zdrowiu, w czym zdecydowanie nie pomaga mu pociąg do alkoholu. A Diana? Jest tak mocno skupiona na znalezieniu dobrej sprawy do napisania artykułu, że niemal zapomina o innych aspektach swojego życia. I wkrótce okazuje się, że każdy z nich może w jakiś sposób dać drugiemu coś od siebie…

Sekrety i tajemnice, niedopowiedzenia, zwroty akcji i naprawdę zaskakujące, nieprzewidywalne rozwiązanie sprawy. Oto kwintesencja tej powieści. Powieści dobrze napisanej, przemyślanej i odpowiednio skonstruowanej. Czornyj po raz kolejny toczy z czytelnikiem grę pewną zagwozdek i chociaż daje pewne wskazówki, to i tak chwilami ciężko całą historię rozgryźć. I właśnie dlatego zakończenie może wywrzeć na odbiorcy takie wrażenie. Zdecydowanie polecam!


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...