Data wydania: 24.03.2020
Tytuł oryginału: Lord of Light
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
ISBN: 978-83-811-6787-1
Wymiary: 140 x 205 mm
Strony: 336
Cena: 45,00 zł
Z twórczością Rogera Zelaznego miałam po raz pierwszy do
czynienia jakiś czas temu, gdy sięgnęłam po powieść Deus Irae, którą napisał razem z moim ukochanym Philipem K.
Dickiem. Potem na mojej drodze pojawiła się Aleja
potępienia, a teraz przyszłą pora na Pana
Światła – czyli coś naprawdę niesamowitego, nawiązującego do
hinduistycznego panteonu. Szanuję to nie tylko za odważny wybór konkretnej i
odmiennej mitologii, bo zazwyczaj mamy do czynienia w literaturze fantastycznej
z mitologią grecką czy skandynawską, ale również za naprawdę dobre wykonanie!
Książka ta zachwyca już samym bogactwem wątków i poruszanych
w niej motywów. Oto zostajemy przeniesieni do nieokreślonej przyszłości,
trafiamy na skolonizowana planetę, gdzie grupa ludzi całkowicie przejęła
kontrolę nad innymi, uznała się za bogów i niemal gardzi tymi, którzy nie są na
równi z nimi. Rządzą teraz tym nowym światem jako bogowie znani z hinduizmu,
jednak jeden z nich postanowił się zbuntować. Dostrzegł brak równowagi i zbytnią
pychę, porzucił boskie życie i postanowił praktycznie wszcząć rebelię przeciwko
tym, do których niegdyś należał.
Nie ukrywam, że chwilami historia ta przypominała mi Szkołę bogów Bernarda Werbera. To znowu
takie ujęcie mitologii, z jakim nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. To
oryginalna i ciekawa inspiracja ową tematyką, historia, w której zdarzyć się
może praktycznie wszystko. Budda, jeden z tych, którzy obwołali się bogami,
wyłamuje się z szeregu – dostrzega to, że za daleko zabrnęli w swojej „boskości”
i postanawia wystąpić przeciwko ich tyranii. Staje się symbolem buntu,
wyzwolenia. To niemal metafora wybrańca, który powinien pociągnąć za sobą tłumy
do walki w imię wolności całego ludu.
Momentami wydawało mi się, że w tej książce autor chciał przemycić
tak naprawdę wiele ukrytych tematów, a sama historia była dla nich tłem.
Owszem, ta fabuła doskonale wpasowuje się w nurt fantastyki, aczkolwiek wciąż
Zelazny na kartach tej powieści przekazuje wiele idei, zachęca czytelnika do
snucia rozważań, nie daje jakby oczywistych odpowiedzi na pojawiające się w
głowie pytania, a skłania do refleksji i przemyśleń. Porusza kwestie etyczne,
polityczne, a także takie związane z zaawansowaną technologią czy podziałem na
lepszych i gorszych. Jego słowa można interpretować na wiele sposobów, podobnie
jak całą zaprezentowaną tutaj historię – czy to fragmentarycznie, czy też
całościowo.
Muszę jednak przyznać, że zdecydowanie nie jest to
najłatwiejsze i najbardziej przystępne spotkanie z twórczością Zelaznego. O ile
ani razu nie czułam się zagubiona w trakcie lektury Deus Irae czy Alei potępienia,
tak tutaj musiałam zachować znacznie większą uważność. Niejednokrotnie pojawia
się wiele imion tego samego bohatera, chwilami bardzo szybko zmieniamy czas czy
miejsce akcji, dlatego naprawdę nie warto czytać tę powieść, gdy nie poświęcimy
jej odpowiedniej ilości uwagi. To trudna i angażująca lektura, która ma być
czymś więcej niż zwykłą rozrywką – z tego też powodu zasługuje od nas na nieco
większą czujność.
Pan Światła to zdecydowanie
ciekawa i intrygująca książka, z którą warto się zapoznać. Chociaż autor nie
postawił może zbytnio na tempo akcji czy typową opowiastkę rozrywkową, tak
zdecydowanie jego dzieło ma wiele do zaoferowania. To ten typ historii, która
ma różne oblicza, która skłania do refleksji i analizowania tego, co właśnie
się przeczytało. A czy może być coś lepszego niż tak wżerająca się w umysł
czytelniczy lektura?
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.