"Wieczna wojna" - Joe Haldeman



Data wydania: 11.02.2020
Tytuł oryginału: The Forever War
Tłumacz: Zbigniew A. Królicki
ISBN: 978-83-8188-027-5
Wymiary: 135x 215 mm
Strony: 336
Cena: 44,90



Wieczna wojna to najgłośniejsze dzieło Joe Haldemana, jednego z najsłynniejszych autorów science fiction. Zdobyła ona całe mnóstwo nagród, czemu zdecydowanie nie można się dziwić, bo idealnie łączy w sobie wszystko to, co najlepsze w sci-fi oraz w powieści wojennej. Ogromnie cieszy mnie fakt, że wydawnictwo Rebis w tak piękny sposób wznawia klasyki science-fiction, bowiem daje tym samym okazję do zapoznania się z nimi na nowo wiernym fanom czy też czytelnikom, którzy być może nigdy wcześniej nawet o nich nie słyszeli. A do tej pory naprawdę każda książka z tego cyklu była znakomitą historią!

Joe Haldeman tuż po rozpoczęciu studiów został powołany do wojska i stał się – chcąc nie chcąc – uczestnikiem wojny wietnamskiej. Nie da się ukryć, że przeżycia z tego okresu znalazły odzwierciedlenie w napisanej przez niego powieści, chociaż akcja zdecydowanie nie toczy się w Wietnamie, a w przestrzeni kosmicznej. Trwa konflikt zbrojny z Taurańczykami, obcą rasą kosmitów, a główny bohater, William Mandella, na własnej skórze przekonuje się, jak wiele okrucieństw niesie ze sobą wojna. Czytelnik towarzyszy mu przez cały czas, mierząc się tym samym z wieloma konsekwencjami podejmowanych przez niego decyzji oraz stając się świadkiem tego, jak Ziemia, w wyniku efektów relatywistycznych, starzeje się o tysiąc lat.


To nie tak, że William para się wojną – prawdopodobnie jak sam autor nie chciał mieć do czynienia z rozlewem krwi czy konfliktami zbrojnymi. Być może w pewnym sensie dzieło to było swego rodzaju oczyszczeniem dla Haldemana, który chciał w jakiś sposób uwolnić się od wojennych przeżyć, zatem spisał je w formie powieści, która – pewnie sam się tego nawet nie spodziewał – zyskała ogromne uznanie wśród czytelników i krytyków. Autor śmiało jednak opisuje przeżycia Mandelli, czy to w chwilach typowej bitwy, czy też w momentach, kiedy akurat nie toczą się żadne pojedynki. Mimo wszystko wydaje mi się, że jednak sami Taurańczycy nie mają tutaj większego znaczenia – chodzi o sam motyw wojny i konfliktu, nieistotne jest to, kto jest wrogiem.

Motyw wojenny to zaledwie jedno oblicze tej powieści, bowiem autor porusza też kwestię przyszłości Ziemi. Ziemi, która postarzała się o tysiąc lat i niestety nie jest przyjemna wizja tego, co mogłoby czekać rasę ludzką. Brak zasobów, ogólne poruszenie, próby przetrwania wszelkimi siłami i całkowicie homoseksualne społeczeństwo – chociaż nowe dzieci są tworzone w laboratoriach, to jednak homoseksualizm stał się dla ludzi tak oczywistym rozwiązaniem jeżeli chodzi o przeludnienie, że główny bohater czuje się całkowicie zagubiony w nowej rzeczywistości. Jednak wizja zniszczonej planety to coś, co stale przewija się w powieściach science-fiction, i co zdecydowanie powinno nam dać do myślenia – zwłaszcza w obliczu obecnych zmian klimatycznych.


Zadziwiające może wydawać się to, że chociaż mamy do czynienia z powieścią w klimacie wojennym, to jednak ma ona mocny wydźwięk pacyfistyczny. Ta tocząca się przez setki lat wojna szybko staje się w oczach czytelnika czymś bezsensownym, jakby obydwie strony walczyły ze sobą tylko po to, żeby walczyć. Bo tak. Każdy bohater zaczyna dostrzegać w tym brak sensu, a my nawet nie wiemy, czy można tutaj mówić o walce w imię wyższego dobra, czy też o dobrej i złej stronie. Nie wiemy, czy powinniśmy komuś kibicować i w pewnym momencie dochodzimy do tego, że faktycznie wojna to bezsensowne piekło, które po prostu nie powinno nawet mieć miejsca.

Zdecydowanie jest to książka interesująca, chwilami lekko refleksyjna, skłaniająca do przemyśleń – czy to na temat wojen, czy też przyszłości naszej planety i rasy ludzkiej. Wydaje mi się, że klasyki science-fiction często wzbudzają w człowieku tego typu rozważania. W tym też tkwi niejednokrotnie ich siła – są ponadczasowe, emocjonalne, poruszające, a przy tym wszystkim stanowią dobrą rozrywkę czytelniczą.

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...