"Nasza pani z Ravensbrϋck" - Marta Grzywacz



Data wydania: 29.01.2020
ISBN: 978-83-280-7284-8
Wymiary: 135 x 200 mm
Strony: 390
Cena: 41,99




Każdy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak okrutne warunki panowały w obozach zagłady podczas II Wojny Światowej. Do tej pory jest to tak emocjonalny i kontrowersyjny temat, że niejednokrotnie wykorzystuje się go w mediach, a coraz częściej w książkach. Śmiało można stwierdzić, że nadzorcy obozów znęcali się nad jeńcami wojennymi i więźniami, chwilami dla własnej przyjemności i poczucia wyższości. Czy zatem można dać wiarę temu, że kobiecie, która była nadzorczynią w Ravensbrϋck i Auschwitz, Johannie Langefeld, pomogły uciec przed procesem byłe więźniarki?

Gdy 24 listopada 1947 roku w Krakowie zebrał się Najwyższy Trybunał Narodowy, aby osądzić zbrodniarzy nazistowskich, kogoś wśród nich zabrakło. Na salę wprowadzano kolejnych oskarżonych, jednak zabrakło wśród nich Johanny Langefeld. Uciekła. Jednak z czyją pomocą? Relacje na ten temat były wręcz nieprawdopodobne, a faktycznie ciężko uwierzyć w to, że przyczyniły się do tego dawne więźniarki. Jednak podobno Langefeld wyróżniała się na tle innych nadzorców. I to w pozytywny sposób. Jednak czy aż na tyle, żeby faktycznie ktoś, kto był w tym wszystkim ofiarą, pomógł jej uciec przed wymiarem sprawiedliwości, ryzykując tym samym zapewne własne życie i dobre imię?


Nasza pani z Ravensbrϋck to książka, która naprawdę bardzo mi się spodobała. Konkretna, rzeczowa, oparta na faktach historycznych i wielu źródłach. Zaprezentowana w niej została nie tylko sama historia Langefeld, ale też to, w jaki sposób wyglądało życie w obozach. Tak naprawdę jest to mocna relacja z okresu „rozkwitu” obozów, osadzona w dobrze opisanym tle historycznym. Pojawiają się informacje na temat kontroli i wizytacji obozów, jest co nieco odnośnie eksperymentów i śmierci, nie brakuje też smutnej wizji tego, z czym na co dzień mieli do czynienia więźniowie. No i oczywiście jest też kwestia tego, w jaki sposób traktowani oni byli przez nadzorców.

O ile większość tego typu książek skupia się przede wszystkim na Auschwitz, tak tutaj kręcimy się przede wszystkim wokół tematyki obozu Ravensbrϋck. Kobiety trafiały tam chwilami pod byle pretekstem, a następnie były wykorzystywane do odrażających eksperymentów. Żyły w całkowitym odosobnieniu, dążono do ich zagłady, a przyczyniały się również do jeszcze jednej rzeczy – były królikami doświadczalnymi nie tylko w testach medycznych, ale służyły również jako „worki treningowe” dla przyszłych strażniczek. To tutaj uczono przyszłe nadzorczynie jak się wyzbyć litości, jak torturować, bić i upokarzać, a czasami również jak pozbawiać życia.


Na uznanie zasługuje to, jak mocno Marta Grzywacz zaangażowała się w pisanie tej książki. Przekopała się przez ogrom książek i opracowań, odwiedzała wystawy i Instytuty, robiła wszystko, aby dać czytelnikom naprawdę rzetelną opowieść, która bez zbędnego koloryzowania przedstawiałaby fakty historyczne w sposób prawdziwy i niestety w tym przypadku brutalny. Mimo wszystko faktycznie pojawia się tutaj pytanie, czy Langefeld zasługiwała na to, aby znaleźć się w jednym worku z typowymi oprawcami tamtych czasów? A może jednak faktycznie nie chciała sprawiać więźniarkom większego piekła niż to, w którym już były? Ale jak zatem patrzyli na to jej koledzy po fachu?

Zdecydowanie jest to jedno z lepszych opracowań na temat obozów zagłady, z jakimi miałam do czynienia. Świetnie napisane, oparte na szerokiej bibliografii i dodatkowych źródłach, mocno prezentujące realia tamtych czasów w wielu aspektach. Zdecydowanie jest to coś, po co powinien sięgnąć każdy, kto interesuje się ową tematyką.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...