"Stacja końcowa Auschwitz" - Eddy de Wind



Data wydania: 15.10.2019
Tytuł oryginału: Eindstation Auschwitz
Tłumacz: Iwona Mączka
ISBN: 978-83-280-5262-8
Wymiary: 140 x 205 mm
Strony: 288
Cena: 36,99



Stacja końcowa Auschwitz to kolejna historia o pobycie w obozie śmierci, która pojawiła się na polskim rynku. Wyróżnia ją jednak fakt, że została spisana właśnie wtedy, kiedy cały ten koszmar się rozgrywał. Holenderski lekarz Eddy de Wind postanowił spisywać swoje przeżycia z obozu – początkowo w 1942 roku trafił do obozu przejściowego w Westerbork, a rok później do Auschwitz. Przebywał tam aż do roku 1945 roku, do momentu wyzwolenia. Później zaczął się specjalizować w psychiatrii i rozpoznawaniu syndromu poobozowego – doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak pobyt w takim miejscu odbija się na ludzkiej psychice.

Początkowo ciekawił mnie fakt, że książka ta nie jest pisana w formie pierwszoosobowej. Okazuje się jednak, że mamy tutaj do czynienia z alter ego autora o imieniu Hans. To właśnie Hans przeżywa wszystko to, czego Eddy doświadczał w obozie. Być może było to dla niego coś w rodzaju odreagowania, próbą odcięcia się od wszystkich traum, jakich doświadczał, choć co ciekawe – w jego relacji raczej nie doświadczycie wyjątkowo brutalnych opisów czy informacji o tajnych eksperymentach. Wiadomo, każdy jeniec doskonale wiedział, co się w Auschwitz wyrabia, ale zostało to już tyle razy opowiedziane, że może pora na nieco inną perspektywę?


Relacja holenderskiego lekarza pokazuje typowe życie w obozie. Dzień za dniem, praca, minimalne racje żywnościowe, zakaz kontaktu z kobietami – choć sam Eddy trafił do obozu wraz z żoną i zdecydowanie nie było im łatwo, gdy zostali rozdzieleni. Niby byli tak blisko siebie, a jednak tak daleko. Wyczerpująca praca, kolejne transporty, dym unoszący się z krematoriów i nieludzcy nadzorcy – to wszystko przebija się przez karty tej książki. Nie wiem, czy można tutaj mówić o jakiejkolwiek nadziei, ale właściwie to chyba tylko ona trzymała tam wszystkich przy życiu. Ale jednak jestem przekonana, że ból, cierpienie, złość i bezsilność były bardziej dominującymi emocjami.

Trzeba jednak przyznać, że nie jest to dzieło, które w konkretny i jasny sposób prezentowałoby fakty historyczne. To raczej taka emocjonalna droga autora, jego osobista relacja, coś w stylu pamiętnika – oczywiście daje nam obraz tego, jak wyglądało życie w obozie, ale do wiedzy na ten temat jako takiej nie wnosi nic nowego. Każdy, kto interesuje się tą tematyką nie znajdzie tutaj powiewu świeżości, ale też nie takie było przesłanie tej książki. Myślę jednak, że istotny pozostaje fakt jej realizmu – skoro otrzymujemy coś, co powstawało dokładnie w tamtym okresie czasu, od człowieka, który to przeżył na własnej skórze, to raczej nie możemy poddawać w wątpliwość rozgrywających się w tej „powieści” wydarzeń. Przynajmniej teoretycznie, ale nie wydaje mi się, żeby de Wind czuł wtedy potrzebę wymyślania czegoś, co nie miało miejsca.


Dzięki relacji de Winda mamy okazję również zobaczyć, jak inni więźniowie postrzegali pobyt w Auschwitz, a chwilami nawet zorientować się, jak to widzieli oprawcy i nadzorcy. Wciąż jednak trzeba pamiętać o tym, że panowała tam istna aura śmierci. Eddy ciągle żył w strachu nie tylko o swoje życie, ale również o swoją żonę, która trafiła do słynnego bloku 10. Bał się, że w końcu i ona stanie się królikiem doświadczalnym, choć początkowo działała jako pielęgniarka… Niektórych może jednak zaboleć fakt, w jaki sposób autor zaprezentował Polaków, no ale z tym już nic nie zrobimy. Tam każdy walczył o przetrwanie, o siebie, i chociaż wszyscy próbowali się nawzajem wspierać, to jednak instynkt przetrwania bywa czasami po prostu silniejszy niż dobro ogółu.

W ogólnym rozrachunku jest to dobra lektura, realistyczna i smutna, chociaż zdecydowanie nie jest to coś dla osób, które wolą konkretne fakty historyczne. To bardziej fabularyzowane zaprezentowanie życia w obozie Auschwitz, ale i tak dające nam mocny obraz tego, jak ono wyglądało.

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...