Podsumowanie grudnia i podsumowanie roku 2019!

Generalnie chciałabym napisać, że miniony rok był wspaniały, ale nie jestem w stanie. I to nie tak, że wydarzyła się u mnie jakaś wielka tragedia, czy każdy dzień był do dupy, nie. Jednak druga połowa roku była dla mnie ciężka i trudna. Gdy dowiadujesz się, że Twój kot ma przed sobą kilka operacji, nowotwór i co chwilę już tylko patrzysz na to, czy nic złego się nie dzieje, to w pewnym momencie po prostu wysiadasz. Wiem, że wiele osób mogło uznać, że przesadzam. A ja mogę uznać, że to oni przesadzają, że nie mają tylu emocji. Każdy ma prawo odczuwać wszystko tak, jak mu dusza podpowiada. Są osoby bardziej wrażliwe i mniej wrażliwe. Jedni cierpią bardziej z pewnych powodów, podczas gdy dla innych te same powody będą błahostkami. I nie ma w tym nic złego - dlatego pamiętajcie, nie lekceważcie emocji innych. Każdy ma prawo przeżywać wszystko po swojemu, bardziej lub mniej, ale ma do tego prawo. A ja moje kocie dziecko bardzo przeżywam, ale ciągle trzymam się tego, że już wszystko będzie dobrze. Miejmy nadzieję, że wejdziemy w Nowy Rok z nową siłą i energią, pozbawioną wszelkich negatywów i chorób! I piszę tutaj nie tylko o sobie, ale o wszystkich - nie tylko o bliskich mi osobach, ale o każdym.

Generalnie wiem, że ostatnie pół roku było tylko jedną z wielu przyczyn, które troszeczkę mnie rozregulowały. Wiem, że składa się na wszystko, co obecnie dzieje się w mojej głowie wiele rzeczy. I wiem, że sobie wszystko powoli poukładam. I wiem też, że były to kolejne lekcje do przejścia. Nie da się ukryć, że mimo wszystko te akcje z Hinatą wiele mnie nauczyły, a co więcej - myślę, że też nas w jakimś stopniu jeszcze bardziej do siebie zbliżyły. I mam totalnie gdzieś, co kto myśli o moim podejściu do zwierząt, a zwłaszcza do Hinaty - kocham tę małą istotkę całym sercem. 
Jednak spójrzmy może na te bardziej pozytywne aspekty minionego roku!

Zacznę od tych rzeczy mniej książkowych, jak chociażby progres w mojej praktyce jogi! Wciąż nie poświęciłam jej tyle czasu, ile bym chciała - z powodów opisanych chociażby powyżej, ale i tak udało mi się zajść daleko. Wzmocniłam ciało, odnalazłam nowe aspekty praktyki. I kolejna wymarzona asana zaliczona! Szanowni Państwo, oto fallen angel pose! Jestem z siebie dumna.


Udało mi się też co nieco pozwiedzać - majówka spędzona w Skalnym Mieście w Czechach była naprawdę udana, pomimo nocowania w dziwacznym miejscu rodem gorzej niż z czasów PRLu. Ale samo Skalne Miasto było cudowne! Polecam odwiedzić! A przy okazji zahaczyć o zamek w Książu!


Wakacje spędziłam ponownie w Grecji, ale tym razem na Krecie! I to było cudowne, bo było mnóstwo miejsc archeologicznych do zwiedzania, co uwielbiam! Jak widać na zdjęciu, zawierałam tam też nowe znajomości - co z tego, że ze zwierzakami. Bruce był cudowny i tak się przyczepił, że nie chciał puścić!


Istotnym elementem tego roku był również remont - takim oto sposobem mam swoją cudowną, nerdowską sypialnię, w której nie brakuje ksenomorfów, wilków czy Gwiezdnych Wojen i oczywiście kocich rzeczy. No i w końcu mam też wymarzoną biblioteczkę, jeszcze bardziej nerdowską niż sypialnię. Poniżej możecie obejrzeć filmik z metamorfozy!


A teraz przejdźmy do spraw książkowych! Zacznę od szybkiego podsumowania grudnia, w którym udało mi się przeczytać 29 książek.

1. O powstawaniu gatunków - Karol Darwin - 560 stron - recenzja
2. Wojna Wilka - Bernard Cornwell - 456 stron - recenzja
3. Będziesz moja - Diana Brzezińska - 480 stron - recenzja
4. Ciało - Bill Bryson - 504 strony - recenzja
5. Rekursja - Blake Crouch - 366 stron - recenzja
6. W domu Robaka - George R.R. Martin - 108 stron - recenzja
7. Magiczne kryształy - Richard Webster - 264 strony - recenzja
8. Morski ogień - Nathalie C. Parker - 328 stron - recenzja
9. Lodowy smok - George R.R. Martin - 110 stron - recenzja
10. Morderca jest wśród nas - Lucy Foley - 384 strony - recenzja
11. Cicha noc - Małgorzata Rogala - 312 stron - recenzja
12. Terapeutka - Bev Thomas - 400 stron - recenzja
13. Manifest zwierząt - Marc Bekoff - 300 stron
14. Burze w mózgu - Suzanne O’Sullivan - 336 stron - recenzja
15. Zenith - Lindsay Cummings, Sasha Alsberg - 624 strony
16. Kto porwał Daisy Mason - Cara Hunter - 400 stron - recenzja
17. Morderczyni - Sarah A. Denzil - 340 stron - recenzja 
18. Bez przeszłości - Keith Donohue - 408 stron - recenzja
19. Córka Zjadaczki Grzechów - Melinda Salisbury - 336 stron
20. Na krawędzi otchłani - Bernard Minier - 448 stron 
21. Serpent & Dove - Shelby Mahurin - 513 stron 
22. Obcy. 8 pasażer Nostromo - Alan Dean Foster - 316 stron
23. Motyw X - Stefan Ahnhem - 500 stron - recenzja
24. Zapach śmierci - Simon Beckett - 440 stron
25. Balladyna - antologia - 434 strony
26. Coś - John W. Campbell - 244 strony
27. Dzień zero - David Baldacci - 448 stron
28. Legenda Wikingów - Artur Szrejter - 160 stron 
29. Ziemia nie do życia - David Wallace - Wells - 344 strony

Najlepsze książki: Wojna Wilka, Serpent & Dove
Najgorsze książki: Kto porwał Daisy Mason
Miłe zaskoczenie: Lodowy smok, Morski ogień
Rozczarowanie: Coś

Łącznie 10 863 stron, dziennie jakieś 350 stron.

No i pojawiło się też trochę książkowych zdobyczy, mimo że premier było mało!

Tutaj mamy stosik typowo recenzencki. Miliardy Miliardy oraz Ziemia nie do życia to książki od portalu secretum.pl, kolejne trzy pozycje od księgarni taniaksiazka.pl a Magazyn oraz Milion małych kawałków to powieści od wydawnictw!



Tutaj macie moje zakupy z całego miesiąca! A właściwie to w sumie z listopada, ale przyszły dopiero w grudniu... Więcej o każdej, a właściwie cały unboxing w filmie: KLIK



A tak wygląda całość! Doszły książki z wymiany na Śląskich Targach Książki i jedna książka w ramach prezentu, czyli Szkodliwa medycyna!

A teraz śmiało możemy przejść do podsumowania roku, w którym naprawdę sporo przeczytałam. Sama nie wiem, jak do tego doszło i aż się obawiam, że zaraz polecą hasła, że ściemniam, czytam na wyścigi, czytam na siłę itd. Nie, niczego nie robię na siłę ani na wyścigi, tak pamiętam książki, które czytałam, tak, wiem co czytam, nie, nic mi się nie miesza. Każdy ma swoje tempo, ja mam takie. I owszem, poza czytaniem mam całe mnóstwo innych rzeczy do roboty i je robię. 

Ogółem miałam też takie postanowienie, żeby trochę odciążyć półki i poczytać zalegające na nich od lat pozycje - w sumie nawet się udało. Chciałam też przeczytać trochę książek po angielsku, co również się udało! A miesięcznie wyglądało to tak:

STYCZEŃ - pełne podsumowanie - 21 książek - 8731 stron
LUTY - pełne podsumowanie - 25 książek - 10 840 stron
MARZEC - pełne podsumowanie - 19 książek - 8479 stron
KWIECIEŃ - pełne podsumowanie - 24 książek - 9209 stron
MAJ - pełne podsumowanie - 28 książek - 11 630 stron
CZERWIEC - pełne podsumowanie - 28 książek - 10 766 stron
LIPIEC - pełne podsumowanie - 28 książek - 10 088 stron
SIERPIEŃ - pełne podsumowanie - 34 książek - 14 633 stron
WRZESIEŃ - pełne podsumowanie - 21 książek - 7402 stron
PAŹDZIERNIK - pełne podsumowanie - 29 książek - 11 594 stron
LISTOPAD - pełne podsumowanie - 25 książek - 9767 stron
GRUDZIEŃ - 29 książek - 10 863 stron

Razem 311 książek (początkowo jak liczyłam wyszło ponad 340, ale znalazłam błąd w zapiskach!), a stron 124 002. Dobry wynik! 

A teraz pora na najlepsze i najgorsze książki 2019!





Dobrnęliśmy do końca! :) Jak Wam minął 2019 rok? :)

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...