"Upadek Gondolinu" - J.R.R. Tolkien



Data wydania: 15.10.2019
Tytuł oryginału: The Fall of Gondolin
Tłumacz: Agnieszka Sylwanowicz
ISBN: 978-83-8169-171-0
Wymiary: 147 x 208 mm
Strony: 280
Cena: 42,00



Upadek Gondolinu to kolejna powieść J.R.R. Tolkiena, która została wydana w dużej mierze dzięki jego synowi, Christopherowi. Na podstawie zapisków, notatek i rękopisów ojca postanowił on po raz kolejny podjąć się niełatwego zadania: zaprezentowania fanom Śródziemia opowieści, która czekała na to jakieś 100 lat. Najprawdopodobniej Tolkien spisał ją na początku 1917 roku , a współczesne wydanie zawiera różne wersje owego tekstu, a także naprawdę znakomite opracowanie Christophera Tolkiena wraz z odniesieniami do innych dzieł jego ojca.

Jako fanka całego uniwersum stworzonego przez mistrza fantastyki, którym dla mnie jest Tolkien, nie mogłam sobie pozwolić na to, aby ta powieść nie znalazła się w moich zbiorach. I chociaż doskonale wiedziałam, że nie będzie to typowa opowieść, tak jak chociażby Hobbit czy Władca Pierścieni, to jednak dla mnie magia Śródziemia była tutaj również wyczuwalna. Cudownie było po raz kolejny trafić do tego świata, zapoznać się z losami elfickiego królestwa Gondolin, które oblegane było przez armię Morgotha.



Oto pewna wizja wydarzeń z Pierwszej Ery, a przynajmniej części z nich. Walka pomiędzy dwoma największymi mocami tego świata: pomiędzy Morgothem, ucieleśnieniem zła oraz Ulmo, przywódcą Valarów, znanym również jako Władca Wód. Morgoth, bojąc się Turgona, króla bajecznego Gondolinu, poszukuje tego ukrytego miasta, aby doprowadzić do jego upadku. W środek tego konfliktu trafia również Tuor, którego do samego Gondolinu prowadzi bóg Ulmo. Nie jest to do końca gra bogów, którzy chcą na siłę kierować losami ludzkimi, ale historia, która nieco przybliża nam przeszłość Śródziemia, jednak w nieco lżejszy sposób niż słynny Silmarillion.

Ta opowieść zdecydowanie ma swój klimat i magię, które zawsze udzielają mi się, gdy mam do czynienia z czymś, co stworzył Tolkien. Na pierwszy rzut oka miałam wrażenie, że będzie to dosyć chaotyczna publikacja, ale Christopher Tolkien naprawdę w sensowny sposób to wszystko poukładał, przytoczył rękopisy ojca, dodał swoje opracowanie, nawiązania do innych tekstów – całość wypadła naprawdę rzetelnie, porządnie i jest istną gratką dla wszystkich fanów twórczości jego ojca. To kolejne zagłębienie się w historię Śródziemia, co uświadomiło mnie w przekonaniu, że Tolkien naprawdę żył tym, co tworzył.



Swoją drogą niesamowity jest fakt, że wydawcy nie podchodzili z początku zbyt pozytywnie do jego wizji. Można to zaobserwować z listów, które są tutaj przytoczone, z opowieści jego syna również. Jakby nikt nawet nie chciał zbyt mocno wchodzić w to wszystko, chcieli może kontynuację Hobbita, ale aż tak rozległe opowieści? Tutaj Pierwsza Era, tutaj jakiś Władca Pierścieni na ponad 2000 stron (jak pisał sam autor), nie patrzono na to wszystko zbyt przychylnie, a jednak Tolkien wciąż tworzył. Wciąż w jego głowie pojawiały się kolejne opowieści, a nie da się ukryć, że stworzone przez niego uniwersum jest po prostu ogromne. Ma swoją historię, swoją mitologię, a te opowieści są niepowtarzalne i całkowicie porywające.

Wydaje mi się jednak, że jest to pozycja skierowana typowo dla fanów Tolkiena, nie dla osób, które dopiero myślą o tym, żeby spróbować się zapoznać z jego twórczością. Tutaj trzeba już mieć pewien zasób wiedzy na temat jego dzieł i być przygotowanym na to, że nie jest to typowa powieść – fakty, mamy tekst o tytułowym upadku Gondolinu, ale jednak jest też sporo opracowań, wyjaśnień i tym podobnych aspektów. To taka dodatkowa wiedza, z której na pewno ucieszą się wszyscy sympatycy i wielbiciele mistrza.

Za egzemplarz dziękuję wydawcy!

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...