"Poza kontrolą" - Kathryn Croft



Data wydania: 16.10.2019
Tytuł oryginału: The Stranger Withitn
Tłumacz: Ewa Kleszcz
ISBN: 978-83-805-3647-0
Wymiary: 145 x 205 mm
Strony: 366
Cena: 39,90


Nikt z nas nie lubi tracić kontroli, prawda? Lubimy mieć poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, a sytuacje, w których cokolwiek ulega zachwianiu, wywołują w nas lęk i dezorientację. Gdy tracimy nad czymś kontrolę odczuwamy niepokój, lekko zatracamy zdolność racjonalnego myślenia, a momenty, w których czujemy, że wszystko nam ucieka i przecieka przez nasze palce, są naprawdę nieprzyjemne. Włącza się bezsilność, smutek, bezradność. I czasami naprawdę ciężko jest się z nimi uporać i powrócić do stanu… kontroli.

Właśnie tego typu historię otrzymujemy w najnowszej powieści Kathryn Croft. Dwudziestoośmioletnia Callie wychodzi za mąż za nieco starszego od siebie wdowca, który po śmierci żony samotnie wychowuje dwóch synów. Kobieta jest szczęśliwa i zakochana, jednak doskonale wie, że synowie Jamesa za nią nie przepadają, traktują ją jak intruza i z każdym kolejnym dniem ich relacje ulegają pogorszeniu. Robią wszystko, aby oczernić ją w oczach jej męża, a swojego ojca, posuwają się naprawdę bardzo daleko, aby praktycznie się jej pozbyć. Teoretycznie to taki oklepany motyw, prawda? Dzieciaki często się buntują w takich sytuacjach, ale dla Croft to jedynie początek.



Przyznam szczerze, że dawno nie spotkałam się ze książką, w której wszyscy bohaterowie tak by mnie irytowali! I uwaga, nie chodzi mi o to, że uważam to za wadę tej historii, ale muszę przyznać, że po prostu cała chodziłam, gdy widziałam, co tam się wyprawia. Porządnie potrząsnęłabym każdym bohaterem, bowiem wszyscy zachowali się całkowicie nie tak, jak powinni. Albo inaczej – ja na miejscu każdego z nich rozegrałabym to zupełnie inaczej! Callie zdecydowanie jest zbyt pobłażliwa i za mało stanowcza, jej dobre serce i chęć bycia matką wygrywają ze wszystkim innym. Znosi poniżanie i lekceważenie ze strony dzieciaków, a skoro nie da się ich ułaskawić dobrocią i cierpliwością, to może trzeba by zmienić taktykę, co nie?

Callie to zdecydowanie ten typ, za którym nie przepadam, ale wiecie, jak kiepsko wyglądała jej relacja z mężem? To nie tak powinno wyglądać świeże małżeństwo! Croft naprawdę bardzo dobrze zaprezentowała relacje panujące między bohaterami, świetnie poradziła sobie z ich charakterystyką, zadbała o to, aby każdy w jakiś sposób zasłużył się tej historii. James niby jest wspaniałym ojcem, ale też nie potrafi sobie poradzić z dwójką zbuntowanych dzieciaków. A oni? Oni po prostu są naprawdę typowymi, okropnymi chłopakami, którzy mocno przesadzają. Powinni zrozumieć, że ich ojciec zasługuje na szczęście. Powinni nieco zmienić front i pewne rzeczy przemyśleć. Ale łatwiej się buntować nie?



Croft po raz kolejny proponuje niecodzienne i dosyć szokujące rozwiązania. Stopniowo odkrywamy pewne tajemnice Callie, wywiązuje się romans, który budzi spore kontrowersje, ale nie brakuje tutaj też mocnego podłoża psychologicznego – widzimy jak ta kobieta powoli wysiada, traci cierpliwość, wiarę i nadzieję. Boi się o siebie, o swoje małżeństwo, praktycznie o każdy element życia. Jakby ten starannie układany domek z kart zaczął się niebezpiecznie chwiać i za chwilę miał się rozsypać. Jednak najciekawszy jest sam fakt, że od początku wiemy, że Callie jest morderczynią. Nie wiemy tylko, kogo zabiła i dlaczego, aczkolwiek książka rozpoczyna się od policyjnego przesłuchania. Ta książka jest jakby opowieścią głównej bohaterki, którą prezentuje policji jako osoba oskarżona o popełnienie zbrodni. Jednak czy aby na pewno to ona zawiniła?

Bardzo lubię styl tej autorki, bowiem przez jej książki naprawdę można płynąć. Czyta się to z lekkością, aczkolwiek jej historie mocno angażują czytelnika. Zawsze całkowicie przepadam i zapominam o otaczającym mnie świecie i nie inaczej było tym razem – wciągająca fabuła, konkretni bohaterowie, multum emocji, wychodzące na jaw tajemnice… Croft wie, jak budować napięcie i jak rozbudzać ciekawość. I chociaż praktycznie każde zachowanie bohaterów mnie mocno irytowało, to jest to w pewien sposób mocna zaleta – że autorce udało się mnie aż tak rozruszać.

Zakończenie tej książki wywołało we mnie dosyć dziwne odczucia. Fakt, spodziewałam się, że Croft całkowicie odmieni bieg wydarzeń, nagle zmieni perspektywę i wprowadzi czytelników w stan lekkiego odrętwienia i niedowierzania, aczkolwiek ja poczułam… smutek. I to taki dziwny. Z jednej strony faktycznie ciężko mi było uwierzyć, w to, co okazało się być prawdą, a z drugiej, biorąc pod uwagę aspekt psychologiczny, było to naprawdę smutne i przygnębiające. Trzeba przyznać, że Croft ma talent do pisania thrillerów. Zdecydowanie.

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...