"Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein" - Kiersten White



Data wydania: 30.10.2019
Tytuł oryginału: The Dark Descent of Elizabeth Frankenstein
Tłumacz: Ryszard Oślizło
ISBN: 978-83-663-3891-3
Wymiary: 135 x 205 mm
Strony: 396
Cena: 39,90



Frankensteina chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, choć wiele osób niesłusznie myśli, że to nazwa słynnego potwora. Błąd! To nazwisko jego stwórcy! Do tej pory nie spotkałam się z żadnym retellingiem słynnej powieści Mary Shelley, ale oto proszę, Kiersten White postanowiła się za to zabrać! I trzeba przyznać, że całkiem nieźle jej to wyszło. White możecie w Polsce kojarzyć dzięki książce Paranormalność, która jednak wyszła już wieki temu, ale autorka ta ma na swoim koncie jeszcze wiele innych dzieł, z których najbardziej do tej pory podobało mi się And I Darken. A jak wypadają bestsellerowe Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein?

W sumie to całkiem nieźle! Sięgając po retelling historii o doktorze Frankensteinie miałam jednak pewne oczekiwania – przede wszystkim pragnęłam tego mrocznego i ponurego klimatu, tych chwil grozy, gdy potwór pojawia się nagle i znikąd, tego deszczu, burzy i piorunów. I Kiersten White rzeczywiście o to zadbała, chociaż nie da się ukryć, że większość z tych elementów daje o sobie więcej znać w drugiej połowie książki. Tytułowa Elizabeth stopniowo wprowadza nas w swoją historię, opowiada o czasach dzieciństwa, o spotkaniu Victora, o tym, jak trafiła do rodziny Frankensteinów jako jego towarzyszka zabaw. Tak, była sierotą, a jej opiekunka sprzedała ją za kilka monet…

Te wspomnienia Elizabeth są umiejętnie wpisane w to, co się dzieje aktualnie w jej życiu. Oto młoda dziewczyna, stojąca u progu dorosłości – przynajmniej jak na tamte czasy, która pragnie tylko jednego – odnaleźć swojego ukochanego Victora, który od miesięcy nie dawał znaku życia. Autorka całkiem nieźle zaprezentowała relację, jaka między nimi panuje. Chociaż główna bohaterka nie należy do głupich czy nieroztropnych dziewcząt, to jednak jej przywiązanie wobec młodego Frankensteina jest wręcz chorobliwe. Sama przyznaje, że nauczyła się być jego jedyną Elizabeth i to głównie na tym skupia się jej życie. Nigdy nie spodziewała się, że człowiek, w którego jest zapatrzona jak w obrazek, może skrywać tak mroczne tajemnice… Sam Victor niewątpliwe kocha swoją towarzyszkę, na swój pokręcony sposób, ale nie okłamujmy się – jest szalonym naukowcem, który nieco postradał zmysły.

Tak, podobała mi się ich relacja, która jest mocnym plusem tej historii. Taki delikatny syndrom sztokholmski, który stopniowo ulega zachwianiu. Nie jest to typowy romans, to nie jest taka schematyczna opowiastka miłosna… Tutaj nie brakuje bólu i perswazji, smutku i rozpaczy, a nawet przerażenia. Ich związek nie należy do prostych, a co gorsza, zarówno Victor jak i Elizabeth, choć ten pierwszy w szczególności, mają specyficzne charaktery i sposób postrzegania świata. Ta nutka psychopatycznego naukowca w Victorze nawet mnie nieco urzekła, jakby był on nieco oderwany od otaczającej go rzeczywistości. A Elizabeth? Podobało mi się to, że każde wydarzenie dawało jej do myślenia, że zmieniała się na kartach tej powieści.

Dobrej atmosfery również tutaj nie brakuje. Jest ponuro, ciężko, mrocznie i tajemniczo. Chyba każdy mniej więcej kojarzy, nad czym pracował słynny doktor Frankenstein - podobnie jest tutaj. Victor pragnie poznać sekret nieśmiertelności, dowiedzieć się, co czyni człowieka człowiekiem, gdzie spoczywa jego dusza. Aby spełnić swoje naukowe cele posuwa się do naprawdę okrutnych czynów, bawi się w boga, odbierając życie i dając je na nowo. I wierzcie mi, gdybym chwilami była świadkiem tego, co Elizabeth, na pewno poczułabym się nieswojo… Chociaż obawiam się, że mogłabym poczuć tę chorą fascynację, podobnie jak Victor. Ale ten moment, w którym pojawia się potwór, w którym próbuje przemówić, w którym można dostrzec znajome oczy czy inne elementy… Cóż, jest na swój sposób nieco przerażająco-dezorientujący.

Przyznaję, że ta powieść naprawdę mi się podobała. Świetnie napisana – naprawdę lubię styl White, z wciągającą fabułą, znakomicie nakreślonymi postaciami, chwilami grozy i elementami zaskoczenia – włącznie z samym zakończeniem, które wcale nie było takie oczywiste! Co więcej, pozostawia po sobie dosyć istotne pytania – jak i dlaczego do tego doszło? Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein to bardzo przyjemny retelling i aż jestem ciekawa, czy autorka szykuje jego kontynuację czy jednak pozostawi nas z lekką nutką zamyślenia…



Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...