"Imperium ciszy" - Christopher Ruocchio


Data wydania: 04.09.2019
Tytuł oryginału: Empire of Silence
Tłumacz: Jerzy Moderski
ISBN: 978-83-8062-506-8
Wymiary: 150 x 225 mm
Strony: 724
Cena: 49,90
Cykl: Pożeracz Słońc #1


Imperium ciszy, istna cegiełka pod względem czytelniczym (naprawdę, nie dość, że liczy sobie ponad 700 stron, to na dodatek ma jeszcze większy format niż przeciętna książka), jest literackim debiutem Christophera Ruocchio. Człowiek ten pracuje na co dzień jako redaktor w wydawnictwie, gdzie zajmuje się przede wszystkim literaturą science-fiction. Nic więc dziwnego, że również jego pierwsza powieść osadzona jest w takim klimacie. Porównywana do Diuny, czy Imienia wiatru, zyskała spore grono odbiorców. Czy jednak w jakiś sposób wyróżnia się na tle innych debiutów sci-fi?

Muszę przyznać, że niestety nie miałam jeszcze okazji zapoznać się ani z cyklem Diuna, ani z powieścią Imię wiatru, dlatego w żaden sposób nie odniosę się do porównań, które można znaleźć na okładce Imperium ciszy. Z pewnością mogę jednak stwierdzić, że jestem pod ogromnym wrażeniem świata wykreowanego przez autora. Rzadko kiedy zdarza się, żeby debiut był pod tym względem aż tak dobry. Ruocchio zadbał o każdy szczegół tworzonego uniwersum, znakomicie przedstawił różne światy, w których przebywa główny bohater, panujące tam zasady, ich przedstawicieli, różne rasy, relacje panujące między nimi. Co więcej, na końcu książki można znaleźć nawet dodatki uzupełniające! Widać, że naprawdę długo pracował nad tą historią, przyłożył się, włożył w to swoje serce.



O ile kreacja świata, w którym rozgrywa się akcja, jest prawdopodobnie największą zaletą tej historii, tak niestety problem pojawia się w przypadku bohaterów, a właściwie to tego, który powinien być tutaj najważniejszy. Hadrian Marlowe na swojej planecie jest przedstawicielem arystokracji, pierworodnym synem władcy. Początkowo sprawia wrażenie frywolnego, niemal pewnego swojego statusu i tego, że przejmie władzę po ojcu. Niestety, ten przygotował dla niego zupełnie coś innego – sprzedał do Świętemu Zakonowi Terrańskiemu. Ta informacja mocno osłabia pewność siebie głównego bohatera, ale niestety, sama jego kreacja nie jest najlepsza. Brakuje mu pasji, jakiegoś takiego porywającego ognia. Momentami sprawiał wrażenie typowej ciepłej kluchy.

Bohaterów pojawia się tutaj całkiem sporo i chociaż nie są też jakoś wyjątkowo dobrze zarysowani, to da się ich na pozór rozróżnić. Biorąc pod uwagę fakt, że Hadrian postanawia sprzeciwić się ojcu i ucieka od tego, co ten dla niego przygotował, to nie brakuje tutaj akcji, przygód i… niewłaściwych wyborów. A na praktycznie każdej ścieżce, którą obiera Had, pojawiają się nowe postacie, mniej lub bardziej mu przyjazne. Ogółem można pokusić się o stwierdzenie, że temu chłopakowi praktycznie nic nie wychodzi – ojciec go praktycznie odrzucił, ucieczka nie poszła po jego myśli, znalazł się na obcej planecie, gdzie nie dość, że musiał walczyć na arenie, to potem wplątał się w sieć spisków i intryg. No nie ma co ukrywać, nie ma łatwego życia.



Chociaż faktycznie Hadrian był jakiś taki nijaki, to mimo wszystko fabuła tej powieści wciąga. Czaruje różnorodnością świata i akcją, ogromem tego wszystkiego, co spotykamy w dobrym science-fiction. Właściwie gdyby Ruocchio nieco bardziej popracował nad kreacją bohaterów, to ten debiut byłby niemal idealny. Nie brakuje tutaj dobrej akcji, wielu przygód, intryg, stale się coś dzieje. Jest dobry klimat, porządne opisy miejsc i sytuacji, co naprawdę działa na korzyść tej debiutanckiej powieści i sprawia, że można nieco przymknąć oko na kiepskiego bohatera. Co więcej, jest to naprawdę istna gratka dla tych, którzy lubią rozległe i rozbudowane, ale nierozwleczone powieści. Być może niektórzy czytelnicy stwierdził, że autor wrzucił tutaj zbyt wiele wydarzeń jak na jeden raz, ale nie da się ukryć, że zaprezentował je w odpowiedni sposób, a w ostatecznym rozrachunku doprowadził do przełomowego punktu w życiu bohatera.

Z pewnością jest to zapowiedź ciekawego i intrygującego cyklu, któremu nie brakuje znakomitej atmosfery. Wykreowany przez autora świat przykuł moją uwagę i miał w sobie coś przyciągającego, dlatego na pewno dam mu szansę ponownie, gdy tylko pojawi się na rynku kontynuacja. Kto wie, może po tych wszystkich wydarzeniach, które się tutaj rozegrały, Hadrian nabierze charyzmy i autor doda mu temperamentu i ognia? Przydałoby się, bo wtedy jego dzieło stałoby się naprawdę znakomite.

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...