Data wydania: 19.06.2019
Tytuł oryginału: Just Before I Died
Tłumacz: Dorota Pomadowska
ISBN: 978-83-8143-097-5
Wymiary: 135 x 210 mm
Wymiary: 135 x 210 mm
Strony: 448
Cena: 39,99
Dobrze pamiętam, jak mocno urzekła mnie jedna z powieści
S.K. Tremayne’a. Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź kolejnej jego książki to
wiedziałam, że będzie to moje must read na dany miesiąc. Uwielbiam thrillery
psychologiczne, a jeżeli mam dobre wspomnienia z twórczością danego autora, to
wierzcie mi, podchodzę do jego kolejnej pozycji z niesamowitą ekscytacją. A
taka nadmierna ekscytacja czasami bywa naprawdę problematyczna – może
całkowicie zaburzyć odbiór danej historii, chociaż może też być tym elementem, który
pozwala zachować niesamowitą czujność i dostrzegać wszystkie irytujące
mankamenty. I faktycznie, znalazło się coś, co mnie delikatnie w tej książce
denerwowało, ale mimo wszystko to była udana lektura.
Tremayne po raz kolejny mocno operuje motywem dziecka.
Dziecka innego, wyróżniającego się na tle swoich rówieśników, jakby wyrzutka,
który żyje własnym życiem i nie potrzebuje nikogo do towarzystwa. Czy aby na
pewno? Wybaczcie, że zaczynam od takiej dziwnej strony, ale to już trzecia
książka tego autora, w którym dostrzegam mocne nakreślenie owego motywu.
Dziewięcioletnia córka Kath i jej męża jest dzieckiem niemalże eterycznym –
całe dnie spędza na wrzosowiskach otaczających ich dom, jest niesamowicie zżyta
ze swoimi psami, a z rówieśnikami nie potrafi się porozumieć. Wykazuje też
pewne dziwne zdolności, jakby nadprzyrodzone, dostrzega więcej niż mogłoby się
wydawać. Czy można to zrzucić na karb dziecięcej wyobraźni? W tym przypadku
niekoniecznie.
Główna bohaterka to młoda kobieta o imieniu Kath, która ledwo
uszła z życiem z tragicznego wypadku. Niestety, tymczasowa amnezja, będąca
następstwem tego wydarzenia, sprawiła, że niewiele pamięta z tamtego
tragicznego dnia. Czy na pewno wpadła w poślizg, a jej samochód wpadł przez to
do wody? Czy może jednak ktoś próbował się jej pozbyć? A może ona sama targnęła
się na własne życie? Chociaż Kath robi wszystko, aby odzyskać wspomnienia, to
nie ułatwia jej tego oziębłość męża oraz nietypowe zachowanie córki. Z czasem
nowe fakty wychodzą na jaw, a czytelnik, podobnie jak Kath, stara się to
wszystko ułożyć w logiczną całość. Jednak ciągle pojawia się brakujące ogniwo –
a to zdecydowanie trzyma człowieka przy lekturze. Zachęca do dalszego
zgłębiania lekko mrocznej i tajemniczej historii, jaką tym razem zaoferował nam
autor.
Sam motyw wypadku i tego, jak Kath próbuje się po nim
pozbierać, jest naprawdę odpowiednio zaprezentowany. Tremayne stopniowo wyjawia
nowe informacje, chwilami wodzi czytelnika za nos, bawi się fabułą. Punkt
kulminacyjny zbija człowieka z pantałyku, pojawia się lekkie zdziwienie i
poczucie chwilowego niedowierzania – jedni uznają rozwiązanie zagadki za
absurd, inni uznają, że to było naprawdę dziwaczne. Może i było dziwaczne, ale
przynajmniej zaskakujące! Nieoczywiste! Niebanalne! A ja lubię takie rozwiązania,
zwłaszcza w thrillerach psychologicznych. Akcja ma dobre tempo, a tym, co jest
naprawdę urzekające w tej książce, jest zdecydowanie atmosfera – dom na uboczu,
otoczenie lasów i wrzosowisk, lekka pustka, dzikość…
Kreacja bohaterów nie jest najgorsza, chociaż tym drobnym
mankamentem, który nieco mnie irytował, była postać córki głównej bohaterki. Jak
na dziewięcioletnią dziewczynkę, która podobno cierpi też na zespół Aspergera,
Lyla rozumie zbyt wiele, wypowiada się zbyt dojrzale, jak na dziecko, które
żyje w odosobnieniu. Wiem, że mówi się, iż dzieci cierpiące na autyzm czy też
różne jego odmiany, charakteryzują się mimo wszystko wysokim poziomem
inteligencji, ale jej zachowanie i wypowiedzi zupełnie nie pasowały mi do małej
dziewczynki. Z jednej strony piskliwe „mamusiu, tatusiu”, a z drugiej zdania
dorosłej osoby, znającej się na psychologii czy innych dziedzinach, o których
dzieci zupełnie nie mają pojęcia.
Mimo wszystko uważam, że S. K. Tremayne jest naprawdę dobrym
pisarzem. Być może ta historia nie przypadła mi do gustu tak samo, jak
chociażby Dziecko ognia, ale wciąż
dobrze mi się ją czytało. Dobry język, ciekawa fabuła, lekkie nawiązanie do
motywu czarownic, rodzinne tajemnice… To wszystko połączyło się w klimatyczną
opowieść, która zdecydowanie sprawia, że zapomina się o upływie czasu.
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.