"Uwięziona królowa" - Kristen Ciccarelli


Data wydania: 03.07.2019
Tytuł oryginału: The Caged Queen
Tłumacz: Dorota Dziewońska
ISBN: 978-83-7966-051-3
Wymiary: 135 x 205 mm
Strony: 392
Cena: 34,90
Cykl: Iskari #2



Pierwszy tom trylogii o Iskari autorstwa Kristen Ciccarelli naprawdę mi się spodobał. Motyw smoków oraz przepiękne opowieści i legendy miały w sobie coś urzekającego. Magię, której niestety zdecydowanie zabrakło w przypadku kontynuacji. Uwięziona królowa nie miała już w sobie tej niesamowitej atmosfery, nie wzbudziła we mnie tylu emocji, okazała się być książką dosyć nużącą. Czyżbyśmy znowu mieli do czynienia z klątwą drugiego tomu?

O ile w pierwszym tomie było mnóstwo dobrej akcji, cudowne legendy i silna główna bohaterka, a do tego wszystkiego dworskie intrygi, spisek i zdrada, tak tutaj wszystko to jakoś rozeszło się po kościach. Niby mamy kontynuację wydarzeń z Ostatniego Namsary, a jednak to już nie jest to samo. Całkowicie zatraciła się gdzieś cała mitologia i kreacja świata, którą Ciccarelli oczarowała mnie w pierwszym tomie. Wiem, że chciała zrobić krok naprzód – i pod względem fabularnym jej się udało, aczkolwiek po drodze zatraciła swoją oryginalność i to, co stanowiło największą zaletę tego cyklu – a przynajmniej zapowiadało, że będzie to największy plus całej historii, która podobno ma się zamknąć w trzech tomach.



Spore znaczenie ma tutaj również to, że główną bohaterką nie jest już Asha. Muszę przyznać, że ta dziewczyna, jako Iskari, naprawdę miała charakterek, jej poczynania śledziłam z zapartym tchem, ogromnie jej kibicowałam. Teraz narracja przypadła w udziale dziewczynie o imieniu Roa – a właściwie to nawet nie narracja, bowiem mamy tutaj do czynienia z narracją trzecioosobową, jednak to właśnie Roa jest główną bohaterką i z jej punktu widzenia poznajemy rozgrywające się tutaj wydarzenia. Owszem, nie jest to postać nowa – pojawiła się już w pierwszej części, ale dla tle Ashy wypada… blado. Nijak. Jest nudna. Nie ma w sobie tej iskry. Snuje się tylko tu i tam, nie mając konkretnego celu.

O ile w pierwszym tomie widziałam konkrety, które kierowały fabułę w tę, a nie inną stronę, tak tutaj pojawia się nicość. Do tej pory sama nie wiem, co miało się tutaj wydarzyć, do czego to wszystko zmierzało. Zabrakło pasji, zabrakło dobrego tempa, zabrakło mocnej i odpowiednio rozbudowanej intrygi. Nie znalazłam w tej fabule nic, co mogłoby mnie zainteresować – jakby brakowało tutaj konkretnego wątku, jakby autorka nie miała pojęcia, co chciała przekazać czytelnikom. Przyznaję, że po prostu się nudziłam, co było dla mnie z początku ogromnym niedowierzaniem, bowiem Ostatni Namsara był naprawdę dobrą powieścią, a Uwięziona królowa jest jakby jej marną podróbką, a nie odpowiednią kontynuacją.



Z tego, co zdążyłam się zorientować, Kristen Ciccarelli postanowiła każdy tom tej serii poświęcić innemu bohaterowi. Osobiście uważam, że nie był to zbyt dobry zabieg. Rozumiem, że być może taki miała plan od samego początku, ale po co rezygnować z naprawdę dobrej bohaterki, jaką była Asha? Cóż, pewnych rzeczy się już nie zmieni, ale zdecydowanie kontynuacja nie ma w sobie tej samej pasji i tego samego charakteru, co tom pierwszy, a szkoda. Nie wiem, dlaczego Ciccarelli poszła w tym kierunku, skoro trzymała w rękach naprawdę ciekawy i oryginalny pomysł, do tego niesamowicie klimatyczny, baśniowy, urzekający i magiczny.

Niestety, z przykrością stwierdzam, że Uwięziona królowa ogromnie mnie rozczarowała. I to na tyle mocno, że chyba nawet nie sięgnę po finał tej trylogii… Ta historia straciła to, co miała w sobie najlepsze.

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...