"Boskie zwierzęta" - Szymon Hołownia



Data wydania: 03.06.2019
ISBN: 978-83-240-5870-9
Wymiary: 158 x 225 mm
Strony: 320
Cena: 44,90




Dieta wegetariańska (a teraz to i nawet już wegańska) i poszanowanie do zwierząt są w moim życiu od dawien dawna, to drugie praktycznie od zawsze, a książki osadzone w tej tematyce mają osobną półkę w mojej biblioteczce. Nie ukrywam, że przez niektóre z nich jest chwilami ciężko przebrnąć – opisy pracy rzeźników bywają bardzo nieprzyjemne, podobnie jak kwestie znęcania się nad zwierzętami. Wiem, że taki szok czasami działa na ludzi i uświadamia im brutalność tego przemysłu, ale ja tego uświadamiania więcej nie potrzebuję – mimo wszystko uważam, że takie książki są naprawdę istotne i godne uwagi. Miałam jednak pewne obiekcje, jeżeli chodzi o książkę Boskie zwierzęta Szymona Hołowni…

Nigdy jakoś specjalnie nie interesowałam się postacią tego człowieka, ale wiadomo jak to jest – jak się ogląda czasami telewizję czy przegląda Internet, to zawsze na jakieś wzmianki się natrafi. Wiedziałam jedno – to bardzo religijny człowiek, mocno osadzony w kościelnych klimatach. Czyli trochę takie przeciwieństwo mnie… Nie zrozumcie mnie źle, szanuję wiarę każdego, ale sama mam dosyć zróżnicowane i odmienne postrzeganie świata jeżeli chodzi o te aspekty. No i przyznam szczerze, że trochę się bałam sięgać po jego książkę o diecie roślinnej – właściwie nie wierzyłam, że „zagorzały katolik” jest w stanie uznać, że dieta roślinna to niemalże zbawienie dla świata. Dlaczego? A już Wam wyjaśniam.



W swoim życiu spotkałam osoby różnych religii, i jak już wyżej wspomniałam – szanuję każde przekonanie i każdą wiarę, bowiem jeżeli jest to coś, co człowieka trzyma, co daje mu nadzieję, to jest to tylko i wyłącznie jego sprawia. Mogę się z tym nie zgadzać, mogę mieć odmienne zdanie, ale jednak szacunek należy się zawsze. Niestety, pojawili się też na mojej drodze zagorzali katolicy, którzy twierdzili jedno: Bóg stworzył zwierzęta po to, żebyśmy je wykorzystywali. Zwierzęta mają służyć człowiekowi, bo tak było zawsze. Mamy prawo je zabijać, bo po to zostały stworzone – żebyśmy je jedli. Auć. Taki postrzeganie świata mnie boli. Najgorzej, że do tego typu ludzi nie dociera żaden inny punkt widzenia – a ja mimo wszystko lubię dobrą polemikę, w której pojawiają się sensowne argumenty. W tym przypadku takie coś jednak nie ma miejsca. Bóg tak chciał i koniec. Więc ogółem wykorzystujmy i niszczmy całą planetę, bo Bóg tak chciał i po to ją stworzył…

Miłym zaskoczeniem było dla mnie to, jak Szymon Hołownia postrzega kwestię jedzenia mięsa i wykorzystywania zwierząt. Spodobało mi się to, jak opisywał swój postęp i drogę uświadamiania sobie okrucieństwa całego tego przemysłu. Niczego nie robił na siłę, pozostawał otwarty na nowe doświadczenia, dawał sobie czas na przestawienie się i przyzwyczajenie – zwiększała się jego świadomość i uważam, że to było piękne. W swojej książce pisze o przemyśle zwierzęcym, o ekologii, o człowieku… Pojawia się tutaj w sumie sporo aspektów, nie brakuje oczywiście nawiązania do religii czy Biblii, ale mimo wszystko może to być pozycja, która nie jednemu człowiekowi otworzy oczy. Czy faktycznie musimy wycinać kolejne lasy i niszczyć ekosystem? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, ile gatunków ginie bezpowrotnie przez nasze działania? Czy faktycznie musisz zjeść ten stek?



Co ciekawe, w tej książce pojawia się również sporo faktów naukowych czy doniesień z konkretnych raportów i porządnych opracowań. Dotyczą one nie tylko spożywania mięsa czy diety roślinnej, ale tego, w jaki sposób człowiek eksploatuje swój własny dom, planetę, która naprawdę niebawem nie wytrzyma tego wszystkiego, co jej robimy. Uświadamianie ludzi i podjęcie odpowiednich działań jest naprawdę istotne, bowiem być może są to ostatnie chwile, w których można jeszcze coś zmienić. Inaczej będziemy na straconej pozycji – powoli sami staniemy się zagrożonym gatunkiem i to przez własną głupotę. Boskie zwierzęta to właśnie taka książka, która oferuje ciekawe spojrzenie na to wszystko. Na naturę, na świat zwierząt, nawet na człowieka. Na całą naszą planetę – bowiem wszystko tutaj jest ze sobą nierozerwalnie powiązane.

Jestem naprawdę miło zaskoczona tym, jak odebrałam tę książkę. Dobrze napisana, istotna, ważna. Częściowo oparta na faktach, częściowo na własnych przemyśleniach i przeżyciach autora – wszystko to połączyło się w naprawdę godną uwagi całość. Osoby, które od lat są na diecie roślinnej i siedzą w tej tematyce być może nie znajdą tutaj nic nowego, ale wiem, że znajdą się takie osoby, którym ta książka otworzy oczy. Którym być może pomoże nieco zmienić swoje nastawienie i sposób postrzegania świata. Tak, to jedna z tych istotnych książek, które powinny trafić do sporego grona odbiorców.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu. 

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...