Data wydania: 13.03.2019
Tytuł oryginału: The Seeds of Life
Tłumacz: Aleksandra Czyżewska-Felczak
ISBN: 978-83-240-5703-0
Wymiary: 135 x 205 mm
Strony: 350
Cena: 44,90 zł
Powstało już wiele książek na temat tego, jak dokonywano
różnych odkryć – jak odkryto grawitację, jak powstał wszechświat, jak niegdyś
ludzie doszli do tego, że ziemia jest okrągła. Można by tak wymieniać bez
końca, ale czy kiedykolwiek w literaturze popularno-naukowej natrafiliście na
pozycję, która traktowałaby o tym, skąd się biorą dzieci i jak wyglądała
historia odkrycia cudu narodzin? Ja nie. Aż do tej pory, bowiem nowość
wydawnicza od wydawnictwa Znak, Nowe życie autorstwa Edwarda Dolnicka, skupia się właśnie
na tej kwestii. I wierzcie mi, każda jej strona jest godna uwagi!
Istnieją dwa najbardziej niesamowite elementy tej książki,
które sprawiły, że ogarnęło mnie uczucie niedowierzania: pierwszy z nich to
fakt, kiedy tak naprawdę odkryto prawdę na temat tego, skąd się biorą dzieci.
Wydawałoby się, że miało to miejsce znacznie dawniej, a wcale nie! Drugi to
kwestia tego, jak zadziwiające i wprawiające w osłupienie teorie powstawały na
przestrzeni dziejów, od kiedy to pierwszy człowiek postanowił bliżej przyjrzeć
się zjawisku zapłodnienia i ciąży. Choć kilka z nich było mi powierzchownie
znanych, to mimo wszystko niejednokrotnie w trakcie lektury towarzyszyło mi
uczucie zdumienia – tak, dla nas to wszystko jest dzisiaj oczywiste, bowiem już
w podstawówce jest nam przekazywana wiedza na temat układów rozrodczych i
procesu rozmnażania – i to nie tylko u ludzi, ale u każdego rodzaju zwierząt.
Ale kiedyś? Kiedyś to była niemal czysta magia!
Co ciekawe, okazuje się, że to głównie mężczyzn fascynowała
kwestia pochodzenia nowo narodzonych dzieci. To właśnie oni skupiali się na
tym, aby dojść do rozwikłania największej dla nich zagadki. Trzeba niestety
przyznać, że nie zawsze była to praca przyjemna czy humanitarna – wiele
zwierząt zabijano kilka dni po akcie kopulacji, z nadzieją na to, że w ich
ciele zostaną znalezione jakieś wskazówki dotyczące tego, jak dochodzi do
zapłodnienia. Sekcje były czymś na porządku dziennym, ale gdyby nie zawziętość
tych wszystkich ludzi, to zdecydowanie nauka w tej dziedzinie nie posunęłaby
się do przodu. Edward Dolnick w naprawdę rzetelny sposób zaprezentował historię
tego, jak odkrywano tajemnicę narodzin.
Wiele teorii wydaje się być absurdalnych – ale wynika to
tylko z tego, że my dzisiaj naprawdę to wszystko znamy, doskonale wiemy jak przebiega
cały proces zapłodnienia – od momentu pęknięcia pęcherzyka Graafa (a wiecie, że
nazwisko de Graafa się tutaj wielokrotnie pojawia i Dolnick prezentuje jego
badania? Właściwie dziwne by było, gdyby się on tutaj nie pojawił.) aż do
momentu przyjścia dziecka na świat. Niegdyś jednak nic nie było tak oczywiste,
jak jest dzisiaj, dlatego stawiano naprawdę różnego rodzaju hipotezy, a
następnie próbowano udowodnić ich prawdziwość. Z fascynacją śledziłam
praktycznie każdy rozdział tej książki, bowiem niesie ona ze sobą nie tylko
interesującą wiedzę, ale jest po prostu świetnie napisana, w bardzo przystępny
i lekki sposób.
W tej książce można dostrzec, jak mocno ludzie fascynowali
się tematyką narodzin i pochodzenia dzieci. Ta fascynacja jest widoczna właśnie
w ich działaniach, we wszystkich eksperymentach, którym naprawdę naukowcy
poświęcali całych siebie. Niestety, smutnym wydaje się być fakt, jak bardzo
bagatelizowano rolę kobiety w tym aspekcie – przez długi czas uważano, że to
mężczyzna jest istotny, a kobieta spełnia rolę inkubatora. Tak naprawdę jednym
z większych przełomów było odkrycie przez Leeuwenhoeka mikroskopu, który
umożliwił badaczom dostrzeżenie tego, czego wcześniej dostrzec nie mogli.
Pojawia się tutaj wiele interesujących ciekawostek, które w
taki czy inny sposób wiążą się z poczęciem. Chociażby na Wyspach Trobrianda
wierzono, że kobiety są zapładniane przez duchy i to w trakcie kąpieli
morskiej. Pojawia się też historia kobiety, która urodziła dziecko, podczas gdy
jej mąż 4 lata był nieobecny w domu – chociaż chciano ją za to zlinczować, to
uwierzono w jej tłumaczenie, że zaszła w ciążę z mężem w trakcie snu, gdyż
śniła, że uprawia z nim seks i był to sen nad wyraz rzeczywisty. Wygodne,
prawda? Jednak w dzisiejszych czasach by już nie przeszło.
Ta książka zdecydowanie zasługuje na uwagę i jest warta
przeczytania. Każda strona jest pełna interesujących informacji, a Dolnik
przedstawia je w naprawdę przyjemny sposób. Dajcie się porwać tej opowieści
rozgrywającej się na przestrzeni dziejów i zobaczcie, jak niegdyś postrzegano
to, co nam wydaje się być oczywistością.