"Kobiety z bloku 10" - Hans-Joachim Lang




Data wydania: 30.01.2019
Tytuł oryginału: Die Frauen von Block 10
Tłumacz: Eliza Borg
 ISBN: 978-83-66140-09-7
Wymiary: 135 x 210 mm
Strony: 368
 Cena: 44,90 zł




Kobiety z bloku 10 (tutaj) swego czasu były naprawdę trudno dostępną pozycją. Stare wydanie było mocno poszukiwane przez potencjalnych czytelników, aczkolwiek i tak znalezienie go graniczyło z cudem. Dumni posiadacze owej publikacji szybko podłapali chwilę, w której ta niedostępna pozycja zyskała popularność i wystawiali ją na sprzedaż za horrendalne sumy. Na szczęście wydawnictwo Marginesy postanowiło wydać wznowienie dzieła Hansa Joachima Langa i tak oto mamy teraz do czynienia z nowo wydaną wersją tak popularnej książki.

Nie ukrywam, że i ja dałam się ponieść chwili szaleństwa i pragnęłam zapoznać się z tą publikacją. Wiem, że nie zawsze należy się kierować przekonaniami innych i tak wielkim szałem, bo potem często kończy się to niemiłym rozczarowaniem, ale na pewno znacie te chwile, kiedy książka niemal wyskakuje wam z lodówki. Dokładnie to mnie spotkało w przypadku tego dzieła, aczkolwiek niejednokrotnie spotkałam się również z opiniami, że ta naprawdę jest ono mocno przereklamowane. Najlepiej jest jednak wyrobić sobie własne zdanie w danym temacie, dlatego nie zwlekałam zbyt długo z tym, żeby zapoznać się z owym wznowieniem.



Kim były tytułowe kobiety z bloku 10? Królikami doświadczalnymi. Wiadomo, że w obozach zagłady prowadzono różnego rodzaju eksperymenty na ludziach, a jednym z zainteresowań była płodność i sterylizacja. To właśnie te kobiety trafiały do gabinetu profesora Clauberga, który poddawał je dziwnym zabiegom i promieniowaniu. Jednak to nie tylko on widział w tych kobietach jedynie obiekt badań, bowiem wielu lekarzy korzystało z ich „usług”. Były traktowane w sposób przedmiotowy, jako materiał badawczy, nie jak ludzie – co chyba nikogo nie dziwi skoro mamy do czynienia z ofiarami Auschwitz.

Ta książka z pewnością zasługuje na miano ponurej – nie ma tutaj żadnego wydźwięku pozytywnego, chociaż czasami zdarzają się tego typu lektury o obozach zagłady, w których przebija się światło nadziei i otrzymujemy informacje o ludziach, którzy jednak przeżyli i byli w stanie na nowo poukładać sobie życie. Tutaj jest chwilami wyjątkowo przygnębiająco, chociaż przyznaję, że same eksperymenty nie brzmią aż tak przerażająco. Oczywiście rozumiem, że kobiety, które były ich ofiarami, postrzegały to zupełnie inaczej – nic dziwnego, aczkolwiek niejednokrotnie spotykałam się na swojej drodze czytelniczej z dużo gorszymi doświadczeniami i traktowaniem więźniów. Mimo wszystko działa tutaj wizja całości – mając w głowie pewien obraz tego, jak funkcjonowały obozy, człowiek uświadamia sobie, że dla tych kobiet była to naprawdę katorga, że samo wezwanie do gabinetu wzbudzało w nich niewypowiedziany strach i lęk.



Ta wizja całości wpływa również na tę atmosferę przygnębienia. Tak naprawdę eksperymenty medyczne w zakresie ginekologii stanowią zaledwie część okrucieństwa, które wiąże się z Auschwitz. Autor w pewnym stopniu zaprezentował tutaj również zwykłą codzienność tego miejsca, choć nie da się ukryć, że najmocniej skupił się jednak na obszarze sterylizacji. To jedna z tych książek, które dają do myślenia. Jak ludzie mogli to robić innym ludziom? Gdzie podziało się ich człowieczeństwo? Czy faktycznie tak mocno wierzyli w to, że czynią to wszystko w imię większego dobra? Oczywiście nie da się zaprzeczyć temu, że na przestrzeni dziejów wielu naukowców eksperymentowało na ludziach czy ludzkich zwłokach i to dzięki tym doświadczeniom medycyna miała szansę się rozwijać, aczkolwiek zawsze był i będzie to temat wyjątkowo kontrowersyjny. A może faktycznie wynikało to z tego, że niektórzy mieli się za lepszą rasę i pozostałych ludzi traktowali w sposób przedmiotowy, zapominając o tym, że każdy ma zdolność odczuwania bólu – zarówno fizycznego, jak i psychicznego.

Chociaż nie uważam, żeby to była najlepsza książka o eksperymentach medycznych w Auschwitz, jaką czytałam, to mimo wszystko zasługuje na uwagę. Wydaje mi się, że dla osób, które siedzą w tej tematyce, będzie to wartościowa lektura. Pojawia się tutaj sporo faktów, dat, liczb, nie brakuje konkretów i dosadnego opisywania tego, co działo się za drzwiami gabinetów lekarzy. Nie wiem, czy to szaleństwo względem niej było potrzebne i słuszne, ale nie żałuję, że się z nią zapoznałam.



Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...