Data wydania: 27.02.2019
ISBN: 978-83-8075-617-5
Wymiary: 135 x 205 mm
Strony: 400
Cena: 39,90 zł
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, czy wśród polskich
kryminałów można znaleźć powieść napisaną na naprawdę bardzo wysokim poziomie,
która mogłaby się równać z zagranicznymi bestsellerami gatunku? Bowiem we mnie
od zawsze tliła się nadzieja, że w końcu w moje ręce trafi jakaś książka
polskiego autora, którą bez skrupułów i jakichkolwiek wyrzutów sumienia będę
mogła porównać do najbardziej cenionych przeze mnie serii kryminalnych pisanych
przez zagranicznych autorów. Jednak wiecie, jak to jest – im więcej kryminałów
czy thrillerów się czyta, tym większe ma się oczekiwania, tym trudniej o
zaskoczenie, ma się wrażenie, że wszystko jest pisane na jedno kopyto i nic już
człowieka nie urzeknie. Ale nigdy nie należy tracić nadziei, bowiem okazuje
się, że czasami naprawdę można natrafić na istną perełkę!
Twórczość Maxa Czornyja pokochałam już jakiś czas temu i nie
ukrywam, że z początku byłam w lekkim szoku, że polska literatura wywarła na
mnie naprawdę tak dobre wrażenie. Zła passa została przełamana – po wielu
rozczarowaniach w końcu w moim życiu czytelniczym pojawili się polscy autorzy i
autorki, których książki mnie oczarowały. W ciemno sięgam po dzieła Marty
Guzowskiej, Małgorzaty Rogali, a także po książki Czornyja. Chyba mam szczęście
do imion na M… Przynajmniej w tym przypadku. Gdy zobaczyłam w zapowiedziach
wydawniczych Ślepca to zaczęłam odliczać dni do daty premiery. A gdy już
trafił on w moje ręce to stałam się ślepa na wszystko inne dookoła mnie i jak
najszybciej zabrałam się za lekturę. I wiecie jaki to jest ból, gdy człowiek ma
umiejętność szybkiego czytania, trafia na naprawdę dobrą powieść, próbuje ją
sobie dawkować, a mimo wszystko jest to niewykonalne?
Kim jest tytułowy Ślepiec? Czy to aby na pewno on jest
zbrodniarzem w tej historii? Max Czornyj po raz kolejny bawi się z
czytelnikami, oferując im wciągającą i złożoną historię, którą ciężko odłożyć
na półkę. To rasowy kryminał, napisany na naprawdę wysokim poziomie – forma
autora nie spadła ani o milimetr, właściwie to chyba stale rośnie w górę. Piąta
powieść w dorobku autora okazała się być genialną i angażującą rozrywką, w
którą mocno się zagłębiłam. Choć przepadam za Cztery Iksem i komisarzem Deryło
(krótkie nawiązanie do nich w tej powieści przywołało uśmiech na moją twarz,
taki sympatyczny easter egg) , to mimo wszystko z radością zapoznałam się z
nowymi bohaterami, których wykreował Czornyj – a są oni jak żywi! Jakby
faktycznie w Gdańsku, gdzie tym razem rozgrywa się akcja, istnieli Liza Langer
i Orest Rembert (interesujące nazwiska, nie sądzicie?).
Liza Langer, policjantka z pazurem, która stale próbuje
rozwijać swoją karierę, jest naprawdę interesującą postacią. Choć do tej pory
zajmowała się jedynie sprawami, które nie do końca wpasowywały się w jej
aspiracje, to w końcu szef postanowił ją docenić – przydzielił ją do sprawy
brutalnego morderstwa, a ona od razu ruszyła do boju! To indywidualistka, która
nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać. Silna bohaterka, choć skrywa w sobie smutną
i bolesną historię – ale może to właśnie te wydarzenia z przeszłości po części
ukształtowały jej charakter? Chwilami bezczelna, ale niezwykle skuteczna w
swoich działaniach. A Rembert? On z kolei wprowadza falą rozluźnienia w wielu
sytuacjach, ale zdecydowanie również jest człowiekiem, który żyje pracą – stale
próbuje analizować ludzi, takie zboczenie zawodowe profilera. Razem stanowią
dosyć… oryginalny duet, stopniowo próbują dojść do porozumienia, ale Langer
jednak nie jest zbyt miła w obyciu. Bywa szorstka, śmiało dąży do celu, ale
zdecydowanie potrafi wzbudzić sympatię. No bo nie okłamujmy się, kto nie lubi
silnych babek?
Zbrodnia goni zbrodnię, a Rembert czuje się lekko
zdezorientowany – wychodzi na to, że morderca nie do końca odpowiada jego
profilowaniu, co zdecydowanie nie ułatwia pracy policji. Dochodzenie staje się
mocno skomplikowane, a zbójca tylko czeka w ukryciu na kolejną ofiarę. Mamy
okazję dokładnie zagłębić się w prowadzone tutaj śledztwo, a co więcej, Czornyj
oferuje nam sporo kryminalnych ciekawostek, dotyczących chociażby linii
papilarnych, czy też bardziej podchodzących pod kwestie biologiczne, takie jak
stosowanie odpowiednich roztworów formaliny. Nie wiem jak wy, ale ja przepadam
za takimi smaczkami w powieściach, bowiem świadczą one o tym, że autor naprawdę
wkłada ogrom pracy w to, aby stworzyć dopracowaną, szczegółową historię, która
w oczach czytelnika zyskuje na realności.
Akcja brnie do przodu, a kolejne tajemnice i zagadki
pojawiają się w miarę rozwoju fabuły. Oto istna gratka dla fanów kryminałów:
łączenie faktów, analizowanie postępów śledztwa, szukanie ukrytego dna. Czornyj
stosuje nieoczywiste rozwiązania, po raz kolejny zaskakuje czytelnika i to w
momencie, w którym ten najmniej się tego spodziewa. Tym razem obyło się bez
wyjątkowo mocnej makabry (która miała miejsce w serii o komisarzu Deryło), ale
trzeba przyznać, że książka i tak wywiera mocne wrażenie. Wygrywa swoją
dojrzałością, głębią i dopracowaniem. Co więcej, ukazuje różne mroczne strony
ludzkiej natury, a to, co siedzi w naszych umysłach, bywa czasami dużo bardziej
makabryczne niż okaleczone zwłoki.
Myślę, że śmiało mogę napisać, że oto na rynek wydawniczy
trafił polski kryminał napisany na światowym poziomie. Genialna i angażująca
czytelnika historia, która nie pozwala uwolnić się od lektury. Oplata swoimi
mackami, oślepia, nie widzi się nic poza nią, wzbudza ciekawość i zdecydowanie
skłania do wytężenia umysłu. Wierzcie mi, Max Czornyj nie podbił list
bestsellerów przez przypadek – ten człowiek po prostu zna się na rzeczy, i to
jak!
Ślepca Maxa Czornyja i inne książki kryminały znajdziesz w Księgarni selkar.pl