"Przebudzeni" - Colleen Houck




Data wydania: 16.01.2019
Tytuł oryginału: Reawakened
Tłumacz: Andrzej Goździkowski
 ISBN: 978-83-7976-111-1
Wymiary: 135 x 205 mm
Strony: 488
 Cena: 39,90 zł
Cykl: Przebudzeni #1



Dawno dawno temu, w Polsce ukazała się debiutancka powieść Colleen Houck, Klątwa tygrysa. Czytelnicy jednak szybko zapomnieli o tej serii, która tak naprawdę wzbudzała w nich skrajne emocje. Jedni pokochali twórczość tej autorki, inni nie mogli na nią patrzeć. Jednak jednorożcowe wydawnictwo, We Need Ya, postanowiło odświeżyć w fanach Houck miłość do jej opowieści za pomocą jej najnowszej historii, jaką są Przebudzeni. Czy cokolwiek w twórczości i pomysłowości autorki uległo zmianie przez te wszystkie lata?

Tak, na pewno zmianie uległ jej styl i stosowany przez nią język – w tym przypadku jak najbardziej na plus. Przebudzeni to książka napisana w naprawdę ładny i zgrabny sposób, jednak posiadająca pewne wady. Zacznijmy jednak od tych dobrych stron tej powieści. Przede wszystkim jest to dobra powieść przygodowa, w której nie brakuje akcji i ciekawych inspiracji. Tym razem Colleen Houck skierowała się w stronę Starożytnego Egiptu i wykorzystała tamtejszą mitologię, co uważam za ogromną zaletę – większość autorów inspiruje się mitologią grecką, ewentualnie skandynawską, a moim numerem jeden jest zdecydowanie ta egipska. Mam ogromny sentyment do tego okresu historycznego, uwielbiam o nim czytać, dlatego byłam całkowicie urzeczona magią Egiptu, jaką Houck tutaj zaprezentowała, choć wiadomo, że dodała do tej mitologii swoje przysłowiowe pięć groszy (wciąż mamy do czynienia z fikcją, nie traktujcie tego jako wiarygodne źródło historyczne!).



Pamiętacie kultowy film Mumia z roku 1999, gdzie przebudzony kapłan Imhotep chciał zniszczyć świat? Ta powieść momentami bardzo przypominała mi podobny klimat, z tym, że w tym przypadku przebudzone mumie chcą uratować świat przed bogiem zła, Sethem. Mimo wszystko gdzieś w trakcie pojawia się kwestia złej armii umarlaków, burzy piaskowej, podróżowania w podobnym stylu, co miał w zwyczaju Imhotep, a i nie zabrakło teraźniejszych wyznawców dawnego kultu. Atmosfera i cała ta otoczka naprawdę mi się podobały, ale jak już wspominałam – jestem sentymentalna jeżeli chodzi o Egipt. Jednak ze smutkiem muszę przyznać, że w fabule pojawia się sporo elementów, którym po prostu brakuje sensu i logiki. Niestety, nie mogę Wam ich dosłownie ujawnić, bowiem byłyby to czyste spoilery, ale bardzo często da się zaobserwować tutaj brak konsekwencji i sporo niespójności, nielogiczności. To jest właśnie jedna z wad tej książki, na którą niby można przymknąć oko, ale jednak czytelnik zaczyna się nad tym wszystkim głowić i zastanawiać, dlaczego autorka nie przemyślała wszystkiego w odpowiedni sposób.

Jednak najbardziej irytującym elementem całej historii jest główna bohaterka – od początku do końca miałam ochotę zatłuc tę dziewuchę. O ile Amon, czyli przebudzona mumia, sprawia jeszcze wrażenie sympatycznego i naprawdę potrafi rozbawić, tak Lily jest po prostu chodzącą tragedią. Mało inteligentna, chwilami po prostu głupia, niesamowicie irytująca w swoich działaniach i wypowiedziach, cały czas ugania się za kolesiem, który najwyraźniej nie jest nią zainteresowany, bo ma na głowie ważniejsze rzeczy – chociażby służenie Egiptowi i uratowanie świata, ale przecież ważniejszą kwestią jest to, czemu nie chce jej pocałować, prawda? Pomijam kwestię tego, że bohaterowie są jednak nieco schematyczni, bowiem pod tym względem nie spodziewałam się niczego nowego. Jednak Lilliana i jej postępowanie zdecydowanie nie działają na korzyść tej powieści.



Sama historia jest ciekawa i nawet wciągająca, bowiem czyta się to lekko i przyjemnie. Sympatyczna przygoda, chwilami mniej lub bardziej przewidywalna, ale na pewno dająca nam chwilę oddechu od dnia codziennego. Trzeba do niej jednak podejść z pewnym dystansem, bowiem nie jest to literatura górnych lotów, raczej coś typowo rozrywkowego, choć trzeba przyznać, że chwilami naprawdę ciężko porzucić to wrażenie, że coś tutaj nie gra, że niejednokrotnie brakuje tutaj logiki. Jeżeli jednak sięgniemy po nowe dzieło Houck z zamiarem czysto rozrywkowym, to istnieje spora szansa na to, że nie będzie to nas aż tak mocno irytowało. Gorzej z główną bohaterką.

Recenzja napisana dla portalu BookGeek


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...