"Dziewczyna, która wybrała swój los" - Kasie West



Data wydania: 19.09.2018
Tytuł oryginału: Pivot Point
Tłumacz: Monika Nowak
ISBN: 978-83-7229-773-0
Wymiary: 143 x 204 mm
Strony: 376
 Cena: 37,90 zł
Seria: Pivot Point #1




Nigdy wcześniej nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Kasie West, bowiem czułam, że po prostu jej książki nie przypadną mi do gustu. Jednak jakimś cudem na mojej półce znalazła się jej najnowsza książka, Dziewczyna, która wybrała swój los. Raczej mnie to specjalnie nie ruszyło, podobnie jak i hasło widniejące na okładce – „Kasie West, jakiej nie znacie!”. Długo zwlekałam z tym, żeby w ogóle po nią sięgnąć i nie byłam nawet pewna, czy tego chce, ale w końcu się jakoś przełamałam i stwierdziłam, że to zapewne będzie szybka piłka. I była. I wiem, że to zdecydowanie nie moje klimaty.

Kasie West słynie z pisania romansów młodzieżowych, czyli czegoś, co w ogóle mnie nie rusza. Na palcach jednej ręki jestem w stanie zliczyć tego typu książki, które naprawdę przypadły mi do gustu, a ponieważ jest to znikoma ilość, to chyba rozumiecie, dlaczego trzymam się z daleka od tego gatunku. Czasami jednak nachodzi mnie taka ochota na to, żeby dać szansę kolejnemu tytułowi i być może to przyczyniło się do tego, że sięgnęłam po tę powieść. Niestety, w ogóle ona do mnie nie trafiła. Ciężko pisze się opinie na temat tego typu pozycji, bowiem nie mogę napisać, że jest zła, tragiczna i w ogóle spalcie to i trzymajcie się od tego z daleka. To jest po prostu ta sytuacja, w której nawet zbyt mocno nie skupiałam się na analizie trzymanej w rękach książki, bo nawet nie miałam na to ochoty – po prostu totalnie nie moje gusta czytelnicze.

Gust to dosyć zabawna sprawa, bo jak już napisałam powyżej, czasami tego typu książki naprawdę mnie poruszają i jestem w stanie napisać o nich sporo dobrego. Zatem z czego wynika fakt, że większość z nich odbieram zupełnie inaczej? Dlaczego jedne bardziej do mnie trafiają, a drugie praktycznie w ogóle? Może zależy to od dnia, od mojego samopoczucia, od humoru… Nie mam pojęcia! Jeżeli znacie wyjaśnienie tej sytuacji to koniecznie mnie oświećcie! Bo nawet mam takie chwile, że książki pełne schematów odbieram jako całkiem przyjemne, a chwilami zdarzają się takie tytuły, które mam ochotę wyrzucić przez okno.



Tytułową Dziewczyną jest Addison Coleman, która w obliczu rozwodu rodziców stanęła przed ciężkim wyborem: musi zadecydować, z którym z nich chce zamieszkać. Na szczęście Addie posiada zdolność Sprawdzania – może spojrzeć w przyszłość i zobaczyć, jakie skutki będą mieć podjęte przez nią decyzje. Dziwny motyw, prawda? To taki trochę fantastyczny element tej powieści, jednakże stanowi on naprawdę minimalny procent tego, co się tutaj dzieje. Odczuwam wrażenie, że cały motyw Kolonii, w której żyją ludzie obdarzeni różnymi darami, został wprowadzony tylko po to, żeby jakoś przejść do sedna sprawy – poznania dwóch potencjalnych przyszłości głównej bohaterki. Nic tak naprawdę nie wiemy o Kolonii, o tym dlaczego ludzie, którzy tam żyją posiadają różne moce, gdzie ta Kolonia tak naprawdę się znajduje, jak powstała i jak ukrywa się przed światem ludzi normalnych. Niby motyw ciekawy, a jednak całkowicie zlekceważony.

Addie jednak wykorzystuje moc Sprawdzania i w ten sposób mamy okazję zobaczyć, co się stanie, gdy zostanie z matką w Kolonii, a jak potoczy się jej życie, gdy wraz z ojcem wyjedzie do świata Normalsów. I to chwilami bywa nieco mylące, bowiem nie otrzymujemy konkretnego podziału na te dwa światy – łatwo jest się domyślić, że przeskakuje to z rozdziału na rozdział, ale w pewnym momencie i tak można się w tym pogubić. A co stanowi najważniejszy element? Który chłopak będzie lepszy… Sedno nastoletnich problemów. Wybieranie miejsca zamieszkania pod względem tego, gdzie będzie się mieć lepszego chłopaka. Gratuluję. Duke – bożyszcze nastolatek, król futbolu i całej szkoły, arogancki i zbyt pewny siebie. Trevor – spokojny i stonowany artysta. Proszę bardzo, skoro mamy do czynienia z dwoma różnymi światami to i musimy mieć dwóch całkowicie różnych chłopaków.

Nie będę tej książki oceniać, bowiem tak jak napisałam wyżej, to po prostu nie moje klimaty, nie znam się na tym na tyle, aby określić, czy książka jest dobra czy zła. To takie typowe młodzieżowe romansidło, w którym autorka chciała dodać coś nowego, ale jednak nie do końca to ze sobą współgrało.

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...