Data wydania: 13.04.2018
Tytuł oryginału: The Ganymede Takeover
Tłumacz: Maciej Szymański
ISBN: 978-83-8062-284-5
Wymiary: 150 x 225 mm
Strony: 248
Cena: 49,90 zł
Choć Inwazja z Ganimedesa zdecydowanie nie jest najlepszą
powieścią Philipa Dicka, to mimo wszystko jest to istna gratka dla fanów
ciekawej fantastyki. Choć poruszany tutaj temat – czyli inwazja kosmitów – jest
dosyć oklepany i dobrze znany w literaturze (i nie tylko), to jednak każdy fan
tego autora wie, że w jego wykonaniu będzie to coś wyjątkowego.
Ziemia została podbita przez przybyszy z Ganimedesa, rasę
kosmitów obdarzoną zdolnościami telepatycznymi, które wykorzystują do
realizowania swoich celów. Ludzkość zrozumiała, że poddanie się jest jedyną
szansą na przeżycie, jednak wciąż istnieją pewne grupy partyzanckie, które
szukają sposobu na pokonanie najeźdźców. Jeden człowiek, szef Biura Badań
Psychodelicznych, jest blisko przełomowego odkrycia, które faktycznie mogłoby
uratować Ziemian. Stworzył maszynę, która potrafi zmieniać rzeczywistość –
dzięki temu ludzie są w stanie wyrwać się spod telepatycznej władzy kosmitów.
Problem polega na tym, że doktor Balkani wcale nie chce pozwolić na to, aby to
nastąpiło…
Dosyć ciekawą formę przybrali nasi najeźdźcy… To wielkie
robale, pozbawione rąk i nóg. Kto by pomyślał, że ludzkość podporządkuje się
robakom. Bo celem Ganimedejczyków wcale nie jest zniszczenie Ziemi, wręcz
przeciwnie. Chcą sobie jedynie podporządkować jej mieszkańców, a dzięki
niesamowitym zdolnościom telepatycznym przychodzi im to z łatwością. Ciężko
nawet walczyć z takim przeciwnikiem, skoro stale siedzi Ci w głowie. Nie można obmyślić
strategii, a co dopiero wcielić ją w życie. Dlatego wydaje się, że jedyna
nadzieja tkwi w Balkanim. Jednak jest on wiernym sługom najeźdźców… Sytuacja
niemal patowa.
Myślę, że to jedna z „normalniejszych” powieści Philipa
Dicka, choć co ciekawe, jej współautorem jest Ray Nelson. Podobno razem brali
oni LSD, jednak chyba nie możemy mieć pewności, czy książka ta powstała pod
jego wpływem czy też w chwilach trzeźwości tej dwójki agentów. Jednakże nie
brakuje tutaj stałych motywów, które Dick porusza w swoich historiach: motyw
człowieczeństwa, motyw wiary i religii, motyw ludzkiej świadomości i
podświadomości. Machina skonstruowana przez doktora Balkaniego jest niezwykle
interesującym tworem i choć wydaje się być obiecująca w walce z kosmitami, to
jednak korzystanie z niej niesie ze sobą fatalne skutki. Czy ludzkość jest w
stanie zapłacić taką cenę za uratowanie planety? Na pierwszy rzut oka wydaje
się to być piękną wizją, ale okazuje się, że wszystko można przedawkować…
Jedynym miejscem, które do tej pory opiera się najeźdźcom
jest Tennesse. Percy X, dowódca ruchu partyzanckiego, jest w jakiś sposób
odporny na telepatyczne działania Ganimedejczyków. I to właśnie to jest główny
punkt, który może stanowić nadzieję na wygraną, ale czy aby na pewno? Wojna i inwazja
w wykonaniu Dicka nie mogłaby być podobna do tych, które znamy. To zupełnie
inny poziom, gdzie nie chodzi o samo toczenie wojny, ale o coś znacznie więcej.
To tylko tło, które ma w pewien sposób wyeksponować odpowiednio inne wątki, za
którymi autor przepadał. Można by rzecz, że to taka czysta filozofia: czy
otaczająca nas rzeczywistość jest prawdziwa? Co to znaczy być człowiekiem? Jak
ludzkość zachowa się w obliczu zagrożenia? Tak, walka wciąż jest tutaj obecna,
ale nie taka, jaką znacie z filmów czy innych powieści, które poruszają motyw
inwazji obcych.
Nie będę oryginalna, bowiem muszę przyznać, że zdecydowanie
nie jest to najlepsze dzieło Dicka, ale nie można też napisać, że to zła
historia. Jest naprawdę dobra i wciągająca, nie brakuje w niej tej specyfiki
charakterystycznej dla Dicka. Ciężko nawet doszukać się wpływu Raya Nelsona. Choć
z trudem mi się to pisze, bowiem książki Philipa Dicka zawsze są dla mnie czymś
wyjątkowym, to ta powieść jest po prostu uniwersalna i sprawdzi się w przypadku
każdego fana science-fiction, który potrafi docenić oryginalność stylu i nieco
psychodeliczną pomysłowość autora, choć akurat w tym przypadku tego
psychodelizmu jest znikoma ilość.