Data wydania: 04.04.2018
Tytuł oryginału: Ready Player One
Tłumacz: Dariusz Ćwiklak
ISBN: 978-83-7229-724-2
Wymiary: 143 x 204 mm
Strony: 504
Cena: 39,90 zł
Gdy sięgałam po książkę Ernesta Cline’a, Player One, to nie
oczekiwałam od niej zbyt wiele. Po raz pierwszy powieść ta pojawiła się u nas
już kilka lat temu, w mało porywającej okładce i właściwie słuch o niej
zaginął. Nie wybiła się. Dopiero jakiś czas temu, gdy ogłoszono, że Steven
Spielberg zajmie się ekranizacją, zaczęło się robić głośniej o tej historii.
Film obecnie leci w kinach i zdecydowanie chętnie się na niego wybiorę, gdyż
Spielberg to jeden z moich ulubionych reżyserów, ale zawsze pamiętam o zasadzie
– najpierw książka, potem film.
Akcja powieści jest osadzona w niedalekiej przyszłości. Mamy
rok 2045, a świat rzeczywisty w dużej mierze został zastąpiony tym wirtualnym.
Jeden człowiek, James Halliday, stworzył coś więcej niż zwyczajną grę – stworzył
całą wirtualną rzeczywistość zwaną OASIS. Ludzie mogą tam pracować, chodzić do
szkoły, całkowicie zapomnieć o paskudnym świecie, jaki panuje poza OASIS.
Zwłaszcza, że stał się on naprawdę paskudnym miejscem. Gdy Halliday umiera
rusza wielki wyścig – ktoś, kto rozwiąże pozostawione przez niego zagadki
odziedziczy jego władzę, będzie panował nad OASIS. Jednak przez pierwsze pięć
lat od momentu wystartowania konkursu nic się nie dzieje… Nikt nie jest w
stanie rozwikłać pierwszej zagadki. Aż w końcu pojawia się przełom… A to, co
następuje po nim, to istna lawina niesamowitych wydarzeń.
Byłam święcie przekonana, że to kolejna, zwyczajna
opowiastka dla młodzieży, a okazało się, że otrzymałam naprawdę genialną
powieść, która trzymała mnie w napięciu do ostatniej strony. Choć ostateczne
zakończenie było dosyć przewidywalne i oczywiste już od samego początku, to
jednak stopniowe zbliżanie się do niego było czystą przyjemnością. Ernest Cline
w znakomity sposób poprowadził fabułę, wykreował zyskujących sympatię
bohaterów, a także nie zapomniał o tym, żeby bawić się z czytelnikiem. Choć z
początku mogłoby się wydawać, że opowieść Wade’a, czyli głównego bohatera, nie
będzie się wyróżniała niczym szczególnym, to w pewnym momencie następuje
ogromny przełom. Gra wymyka się spod kontroli, a wirtualna rzeczywistość tak
mocno wiąże się z rzeczywistością, że trzeba być niezwykle uważnym. Cline w
umiejętny sposób wplótł tutaj elementy thrillera, które świetnie się sprawdziły
w swojej roli.
Choć pewne wydarzenia doprowadziły do tego, że główni gracze
muszą być ostrożni nawet w świecie rzeczywistym, bo grozi im realne
niebezpieczeństwo, nie tylko śmierć awatara, to mimo wszystko to rozgraniczenie
pomiędzy OASIS a rzeczywistością jest bardzo dobrze przedstawione. Już sama
wizja OASIS wydaje się być czymś niesamowicie fascynującym, bowiem Halliday
stworzył coś, co się chyba nigdy nikomu nawet nie śniło. Ernest Cline puścił
wodze fantazji, przekroczył granice, bowiem tutaj może zdarzyć się praktycznie
wszystko. To istna mieszanka wybuchowa, inspirowana szeroką popkulturą, grami,
filmami, muzyką czy książkami. A co więcej, wszystkie nawiązania układają się w
logiczną całość i mają na celu doprowadzenie nas do wielkiego finału. Doskonała
kreacja świata, wszystko jest opisane z niesamowitą dbałością o szczegóły i po
prostu nie sposób nie wejść do tego magicznego świata.
Pamiętacie słynną Salę
samobójców? Poruszała ona trudny temat tego, jak bardzo młodzież jest w
stanie odejść od rzeczywistości i zatracić się w rzeczywistym świecie. Tutaj
ten motyw jest również widoczny, a w trakcie rozgrywki gracze uświadamiają sobie,
że OASIS mimo wszystko nie zastąpi im świata rzeczywistego. Fakt, OASIS to inny
poziom niż taka Sala samobójców, ale w ogólnym zamyśle widać tutaj pewne
podobieństwo. Choć w OASIS można funkcjonować w każdym aspekcie życia, to
jednak ciało fizyczne w końcu upomni się o swoje. I co ciekawe, psychika
również. Z resztą widać to w niektórych poczynaniach Wade’a…
Player One to
niesamowicie wciągająca przygoda, która po prostu mnie urzekła. Podchodziłam do
niej bardzo neutralnie i nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba. To
kawał dobrego science-fiction, może nieco młodzieżowego, jednak i starszy
czytelnik powinien się tutaj doskonale odnaleźć. Rywalizacja, odwaga, honor i
przyjaźń – te elementy są tutaj siłą napędową. Książka jest dopracowana do granic
możliwości, dzięki czemu nasza wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach.
Trzymamy w rękach tylko książkę, a mimo wszystko czujemy się, jakbyśmy sami
zakładali wizjer i wchodzili do świata OASIS. Toczyli walkę, dążyli do celu,
zawierali przyjaźnie. Doskonała przygoda i świetna rozrywka, która wciąga bez
granic.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję: