"Szturm i Grom" - Leigh Bardugo




Data wydania: 21.05.2014
Tytuł oryginału: Siege and Storm
Tłumacz: Anna Pochłódka-Wątorek
ISBN: 978-83-61386-45-2
Wymiary: 144 x 206 mm
Strony: 462
 Cena: 38,90 zł








„Wszystko, co godne zachodu, zaczyna się jako zły pomysł.”

Szturm i grom, doskonała kontynuacja książki Cień i kość, którą właściwie czytałam dosyć dawno, ale nadarzyła się okazja, aby ją sobie odświeżyć. A skoro już przypomniałam sobie wydarzenia z pierwszego tomu, to poczułam się zmobilizowana, aby sięgnąć po kontynuację, która spoczywała na półce już od jakiegoś czasu. I o ile pierwszy tom wypadł tak sobie, tak okazało się, że był on po prostu zaczątkiem czegoś większego, bowiem historia Aliny Starkov totalnie mnie urzekła! Pierwszy tom to jest nic, to, co dzieje się dalej, to istna burza!

Alinie udało się uciec od Darklinga, ale dziewczyna doskonale wie, że ciemność nigdy jej nie odpuści, zawsze będzie ją ścigać, aż w końcu ją dopadnie. Darkling wyłonił się w Fałdy Cienia i stał się potężniejszy niż kiedykolwiek. Dzięki swojej nowej mocy może dokonać niemal wszystkiego, może zdobyć tron Ravki, może zapanować nad wszystkim. Alina wie, że nie może ciągle uciekać. Z pomocą nowo poznanego korsarza powraca do kraju, który porzuciła. Wie, że krzywda, jaka się wydarzyła mieszkańcom Ravki, jest po części jej winą. Wkrótce dziewczyna stanie przed trudnym wyborem… Jej moc się zwiększa, wzmacniacze Morozova przestają być tylko i wyłącznie legendą, ale potęga zmienia ludzi. W tym również sławetną Przyzywaczkę Słońca.

„Poza tym lubię mieć potężnych wrogów. Czuję się przez to istotny.”

Leigh Bardugo zdecydowanie stworzyła coś niezwykle oryginalnego, z czym nie spotykamy się w żadnym innym fantasy. Ta kobieta stworzyła swoje własne uniwersum, nie musiała się wzorować na nikim innym, ponieważ miała genialny pomysł i świetnie go zrealizowała. Sam motyw Griszów, Ravki, panującej tam hierarchii, Darklinga i Przyzywaczki Słońca… To jest to. Ta oryginalność, która jest jedną z największym zalet tej trylogii. Jest to doskonale zaprezentowane, poznajemy od podstaw zasady panujące w tym świecie, umiejętności Griszów, historię Ravki, jednak autorka te najbardziej smakowite kąski dawkuje w odpowiednich momentach. Co jakiś czas pojawia się nowa tajemnica, nowe motywy, które stają się siłą napędową tej historii.

No i muszę chyba przyznać, że się zakochałam. Co jest ze mną nie tak, że mnie tak ciągnie do czarnych charakterów? Ale tak, Darkling to jest gość, któremu nie można się oprzeć. Świetnie spisuje się w roli tego złego typa, który zagraża Ravce, ale co mi tam! Na miejscu Aliny rzuciłabym wszystko i poleciała prosto w jego ramiona! Niech sobie ludzie gadają, co tylko chcą, nie dbam o to! No ale Alina, dobra dziewczyna, nigdy nie zrobi czegoś takiego. Wiernie trwa przy Malu, choć zaczyna między nimi zgrzytać, ale w jej głowie rodzi się wielka idea – pokona Darklinga i ocali Ravkę. Ogółem nie mogę powiedzieć, że nie lubię tej dziewczyny, bo chwilami potrafi mnie rozbawić, ale to zdecydowanie nie mój typ. Wolę silne, mocne bohaterki, pewne siebie i swojej wartości. A Alina Starkov? Posiada wyjątkową moc, ale boi się swojej potęgi. Jest taką trochę sierotą, która boi się własnego cienia. A Mal? Wiecie, to taki dobry chłopak… Może i dobrze, że ta dwójka do siebie lgnie, chociaż chwilami miałabym ochotę czymś w nich rzucić, ale niech tam trzymają się razem, przynajmniej Darkling zostanie dla mnie!

Ale, ale… Pojawiają się tutaj nowi bohaterowie i numerem dwa, zaraz za moim kochanym władcą ciemności, jest… Sturmhond! Korsarz, który pomaga Alinie wrócić do Ravki. Jego tożsamość jest tajemnicą, ale to zdecydowanie typ, jaki lubię! Arogancki, zbyt pewny siebie zawadiaka, który po prostu jest genialną postacią. To takie nieco inne wydanie Jacka Sparrowa, które od razu zyskuje sympatię czytelnika. Trzeba przyznać, że Bardugo doskonale kreuje swoich bohaterów, są oni niezwykle barwni, oryginalni i da się ich lubić – wszystkich po kolei. Choć nie ukrywam, że niektórymi rzuciłabym o ścianę… To bywa naprawdę satysfakcjonujące. Jednak autorka naprawdę świetnie toczy swoją opowieść, historia Aliny stała się bardzo zaawansowana i złożona. Gra toczy się już o całą Ravkę, Bardugo zaskakuje, dba o dobre tempo, nie zapomina o stopniowaniu napięcia, a całość wypada naprawdę bardzo, ale to bardzo dobrze.

Nie sądziłam, że ta historia tak mi się spodoba. Pierwszy tom był dobry, ale nie sądziłam, że autorka tak pokieruje akcją, że stworzy coś tak bajecznego. To uniwersum jest naprawdę świetne, a Szturm i grom doskonale spisuje się w roli kontynuacji pod każdym względem. Wciąga, fascynuje, intryguje, zaskakuje. Darkling ma moje serce, Sturmhond jego kawałek. Przyznaję szczerze, że to naprawdę dobra seria, która wzbudziła we mnie sporo emocji, wciągnęła mnie do swojego świata i jestem przekonana, że na długo ją zapamiętam. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...