Data wydania: 03.11.2016
Tytuł oryginału: Sekten
Tłumacz: Elżbieta Frątczak-Nowotny
ISBN: 978-83-08-06223-4
Wymiary: 150 x 225 mm
Strony: 364
Cena: 39,90 zł
Seria: Thomas ‘Ravn’ Ravnsholdt #1
Sekta była moim pierwszym spotkaniem z twórczością
Michaela Katza Krefelda. Lubuję się w kryminałach, dlatego poczułam się tą
powieścią zaintrygowana. Lubię też motyw sekty, bo to coś, w czym można
naprawdę ładnie zaprezentować ludzkie szaleństwo czy okrucieństwo. Można
przekroczyć nawet pewne granice i wyciągnąć z historii coś mocnego. Czy
Krefeldowi się to udało i czy czuję się zadowolona z tego, co otrzymałam?
Słynny kopenhaski biznesmen wynajmuje detektywa Thomasa
Ravnsholdta, aby ten odnalazł jego syna. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom,
jego syn nie jest małym chłopcem, którego ktoś mógł porwać dla okupu. To
dorosły mężczyzna, który po prostu nie mógł pod pewnymi względami dogadać się z
ojcem. Dlaczego więc Ferdinand Mesmer chce go odnaleźć? Wiadomo tylko, że ślad
po nim zaginął chwilę po tym, gdy przyłączył się do Kościoła
zielonoświątkowców. Ravn jednak szybko zauważa,
że klient nie jest z nim do końca szczery i coś przed nim ukrywa.
Dociera też do szokujących zapisków innego śledczego, który również szukał
Jakoba. Gdzie tkwi rozwiązanie tajemnicy?
Choć Sekta nie
jest złą powieścią, to jednak nie porwała mnie do swego świata. O ile bardzo
często sama wcielam się w rolę detektywa i podczas lektury prowadzę własne
śledztwo, tak tutaj jakoś nie miałam ku temu ochoty. Dlaczego? Podejrzewam
kilka czynników, ale czy to na pewno ich wina? Przede wszystkim głównemu
bohaterowi wszystko przychodzi ze zbyt wielką łatwością, a ja lubię utrudnienia
i zagmatwania. Nie ukrywam, że detektyw Ravn jest ciekawym facetem i myślę, że
dobrze by się z nim współpracowało, ale sama fabuła mnie nie urzekła w jakiś
wyjątkowy sposób. Była poprawna, ale nic poza tym. Niestety. Nie czytałam zbyt
wielu książek z motywem sekty, ale niestety w tym przypadku nie pojawiło się
nic nowego, a osobiście wierzę, że można tę tematykę przedstawić na wiele
różnych sposobów.
Trzeba jednak przyznać, że Krefeld bardzo sprawnie operuje
piórem. Książkę mimo wszystko czyta się dobrze, bo jest odpowiednio
skonstruowana i logiczna. W moim odczuciu schematyczna, ale to nie zmienia
faktu, że jest dobrze napisana. Gdyby przymknąć oko na to, że niczym mnie nie
zaskoczyła, to przyznaję, że trzyma w napięciu, a Ravn ma ręce pełne roboty.
Dlatego naprawdę żałuję, że jakoś nie mogłam się wczuć w ten klimat… A może
miałam po prostu gorszy dzień? Bo tak, przyznaję, że przeczytałam tę powieść w
kilka godzin. W związku z tym, że fabuła nie wydawała mi się być skomplikowana,
to bardzo szybko udało mi się dotrzeć do końca tej historii. Końca, który był
raczej przewidywalny.
Naprawdę nie wiem, gdzie leży problem. Nie powiem, że Sekta mi się zupełnie nie podobała, gdyż
byłoby to kłamstwo, ale chyba wiązałam z nią większe nadzieje. Miałam większe
oczekiwania, a niestety było tylko i wyłącznie poprawnie, nic ponad to. Nie jestem
w stanie porównać tej pozycji do innych dzieł autora, gdyż nie miałam okazji
się z nimi zapoznać, ale może w takim razie powinnam to zrobić? Może Michael
Krefeld miał chwilowy spadek formy, a jego poprzednie powieści są nad wyraz
genialne i urzekające? W Sekcie był
ogromny potencjał. Jest. Moim zdaniem nie został wykorzystany w stu procentach.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję: