Data wydania: 14.09.2016
Tytuł oryginału: Summit Lake
Tłumacz: Anna Rogulska
ISBN: 978-83-807-5148-4
Wymiary: 135 x 205 mm
Strony: 416
Cena: 39,90 zł
Podobno słowo „dziewczyna” w tytule książki podnosi jej sprzedaż.
Czy jest tak faktycznie? Tego nie wiem, ale faktycznie sporo się tych dziewczyn
ostatnio namnożyło… Do ich grona dołączyła Dziewczyna z Summit Lake autorstwa Charliego Donlei.
Jest to książka wpasowująca się w klimat kryminałów i thrillerów,
polecana fanom seriali takich jak True
Detective czy Fargo. Nie znam
żadnego z nich, jednak przyznaję, że powieść ta przypadła mi do gustu. Może nie
jest wybitna, ale z pewnością zasługuje na miano dobrej lektury.
Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale to
właśnie ona przyciągnęła mnie do tej książki. Jest niesamowicie klimatyczna i
zachęcająca, a co najważniejsze, treść jest równie dobra i ciekawa. Akcja toczy
się z dwóch punktów widzenia. Jeden z nich to narracja Kelsey Castle,
doskonałej w swoim fachu dziennikarki, która próbuje odkryć prawdę kryjącą się
za śmiercią młodej studentki, Becci Eckersley. Początkowo bagatelizuje powagę
sytuacji, ale już w przeciągu kilku dni pobytu w Summit Lake zdaje sobie
sprawę, że to naprawdę intrygująca historia. Druga narracja należy do Becci, są
to retrospekcje przybliżające nam jej życie i częściowo umożliwiające
wytypowanie zabójcy.
Obydwie perspektywy są równie ciekawe, prowadzone w bardzo
przyjemny i przystępny sposób. Kelsey Castle jest osobą, która nie boi się
ryzykować, co w jej zawodzie nie raz bywa przyczyną poważnych kłopotów. Śmierć
Becci została sprytnie zatuszowana, w okolicy pojawiają się różne plotki, ale
nikt nie wie, co wydarzyło się naprawdę. A Kelsey zrobi wszystko, aby się tego
dowiedzieć, choć w związku z tym może się narazić nieodpowiednim ludziom. Na
przekór ostrzeżeniom i stojącego przed nią niebezpieczeństwa podejmuje wręcz
skrajne kroki, aby napisać artykuł zawierający całą prawdę i tylko prawdę. Z
ciekawością i zaangażowaniem śledziłam jej poczynania, a przy okazji sama
prowadziłam własne dochodzenie.
Muszę przyznać, że autor naprawdę dobrze uknuł swoją
intrygę. W trakcie lektury zaczęłam podejrzewać z dziesięć różnych osób, nawet
tych, o których tylko pojawiła się drobna wzmianka. Choć teoretycznie oczywiste
było od początku to, że sprawcą jest mężczyzna, to w pewnym momencie byłam
święcie przekonana, że wszystko jest możliwe i być może jest to jeden wielki
spisek i sprawców jest kilka. Motywy mogły być różne – zawiść, zazdrość,
niepewność, strach. I wiecie co? Tak wiele osób z życia Becci tutaj pasowało…
Naprawdę! Każdy mógł być odpowiedzialny za jej śmierć. Jednak autor z czasem w
bardzo sprytny i umiejętny sposób zaczął wykluczać poszczególne postaci, aż w
końcu całkowicie zgłupiałam (w tym pozytywnym sensie rzecz jasna). Właśnie
dzięki temu zakończenie wypadło dosyć zaskakująco.
Niestety chwilami odczuwałam wrażenie, że tej historii nieco
brakuje logiki, ale jakoś nie zagłębiałam się zbyt mocno w analizę tej
problematyki. Prawdopodobnie gdybym to zrobiła, to faktycznie okazałoby się, że
autor chwilami się pogubił – być może kiedyś przeczytam tę powieść jeszcze raz,
aby upewnić się w moim odczuciu. Tym razem chciałam się po prostu cieszyć
lekturą i nie ukrywam, że naprawdę było mi to dane. Lubię książki tego typu,
zwłaszcza wtedy, kiedy angażują czytelnika. Dziewczynę
z Summit Lake czyta się z zainteresowaniem i przyjemnością, bowiem jest to
dobrze napisana historia. Mamy tutaj bohaterów z krwi i kości, tajemnicę, kilka
niedopowiedzeń i dobry klimat, które idealnie się uzupełniają. Dlatego
przymykam oko na moje odczucie braku logiki w niektórych momentach.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że jest to debiut autora, to
wierzcie mi, na tle wielu innych debiutów wypada bardzo porządnie. Myślę, że
wielu czytelników będzie usatysfakcjonowanych tą powieścią, pod warunkiem, że
nie podejdą do niej ze zbyt wielkimi oczekiwaniami. Książka jest dobra, świetnie
się ją czyta i potrafi wciągnąć, ale nie jest idealna i można odczuć pewien
niezdefiniowany niedosyt.