Data wydania: 01.06.2016
Tytuł oryginału: Phobos
Tłumacz: Eliza Kasprzak-Kozikowska
ISBN: 978-83-7515-394-1
Wymiary: 136 x 205 mm
Strony: 464
Cena: 36,90 zł
Seria: Fobos #1
„Fobos” to książka, do której podchodziłam bardzo
sceptycznie. W sieci pojawiło się wiele pozytywnych opinii na jej temat, ale
były również takie, które prezentowały ją w nieco gorszy sposób. Obawiałam się,
że otrzymam kolejną, pełną schematów i stereotypów młodzieżówkę z akcją
osadzoną w kosmosie, co ostatnimi czasy robi się coraz modniejsze. A na to nie
miałam siły. Nauczyłam się już, że pozytywne opinie innych czytelników nie
zawsze pokrywają się z moimi odczuciami po przeczytaniu danej pozycji. Czasami
bywa wręcz przeciwnie – dlatego chyba jesteście w stanie zrozumieć moje obawy,
bo zapewne nie tylko ja tak mam?
Przenosimy się do nieokreślonej przyszłości, do złudzenia
przypominającej nasz świat, gdzie NASA została wykupiona przez prywatne
przedsiębiorstwo Atlas Capital, którego pierwszym celem stała się kolonizacja
Marsa. Aby tego dokonać, rozwinęli program Genesis,
który ma być z jednej strony poważną wyprawą, a z drugiej reality show, które
oglądać będą mogli wszyscy mieszkańcy Ziemi. Do programu wybranych zostało 12
uczestników: sześć młodych dziewcząt i sześć śmiałych chłopaków. Każdy z nich został
wyszkolony w innej dziedzinie, choć równie ważnej, co ma im zapewnić najwyższe
szanse na przetrwanie i zbudowanie społeczeństwa. Leonor nie ma nic do
stracenia. Nie ma na Ziemi nikogo, za kim mogłaby tęsknić. Została wybrana
przez organizatorów tego programu, co wielu uznaje za wielką szansę na lepsze
życie – a właściwie na zupełnie nowy start. Dlaczego jednak w ostatniej chwili
się waha i tuż przed startem chce zrezygnować?
Dzięki Wam Stwórcy, że moje obawy się nie sprawdziły!
Owszem, „Fobos” jest powieścią młodzieżową, ale również taką, która spodoba się
starszemu czytelnikowi. Właściwie chwilami zaczęłam się zastanawiać, kto
powinien po nią sięgnąć, bo nie raz pojawiają się w niej przekleństwa czy
sytuacje, które moim zdaniem nie zostaną odebrane odpowiednio przez wszystkie
grupy wiekowe. Ale może właśnie to jest po części urok książek? Każdy może je
odebrać na swój własny sposób. Ogromnie się jednak cieszę, że autor nie
stworzył typowej młodzieżówki, ale coś więcej. Misja zasiedlenia Marsa nie jest
już nawet zwykłym wymyłem sci-fi, ponieważ projekt jego eksploatacji znajduje
się rzeczywiście we wczesnym etapie rozwoju. Z tego, co kojarzę, wybrani już
zostali szczęśliwcy, którzy doznają zaszczytu postawienia stopy na czerwonej
planecie. Mam dla Was jednak jedną radę – nie czytajcie tej książki, bo może
sprawić, że zwątpicie.
Akcja tej powieści toczy się na kilku różnych płaszczyznach.
W dużej mierze jest nią pokład Cupido,
czyli statku, który został skierowany na Marsa. Stajemy się obserwatorami
poczynań 12 uczestników, a właściwie to bardziej 6 uczestniczek – a to dlatego,
że wydarzenia poznajemy z perspektywy głównej bohaterki, Leonor. Jest ona
ciekawą postacią i ma w sobie tajemnicę, która przyciąga czytelnika. Przyznaję,
że zyskała moją sympatię, a chwilami byłam w stanie doskonale wczuć się w jej
sytuację. Mamy tę przewagę nad widzami reality show, że widzimy o wiele więcej,
a dodatkowo możemy wejść do umysłu głównej bohaterki, która ze wszystkich
dziewcząt jest chyba najciekawsza – jednak każda z nich to osobny charakter, co
jest doskonale widoczne. Jednak rozgrywające się wydarzenia poznajemy również z
punktu widzenia organizatorów, gdzie pierwsze skrzypce gra Serena McBee. Myślę,
że spokojnie można ją uznać za czarny charakter tej powieści – bezwzględna,
bezlitosna i dążąca po trupach do celu. Jeszcze jednym punktem widzenia jest
ten, który poznajemy z punktu widzenia młodego chłopaka, którego tożsamość i
udział w całej historii poznajemy dopiero po pewnym czasie.
Mimo że „Fobos” ma w sobie elementy typowej młodzieżówki, to
można uznać, że nieco wychodzi poza ich granicę. Owszem, chwilami zachowanie
poszczególnych bohaterów wydawało mi się irytujące, ale z pewnością po części
wynikało z ich fascynacji nową sytuacją i entuzjazmu, który stale im
towarzyszył. Jednak tzw. „szybkie randki”, czyli sześciominutowe spotkania
jednej wybranej pary w Kuli łączącej obie części statków, momentami były po
prostu infantylne i sztuczne – ale przymykam na to oko, bo można to tłumaczyć
tym, że to tylko część reality show… Jednakże autor naprawdę mnie urzekł swoją
wizją i tak dobrym przelaniem jej na papier. Ta książka jest szczegółowo
dopracowana, wzbogacona o schematy i ilustracje, wciągająca i naprawdę aż żal
było się z nią rozstawać. To naprawdę dobra rzecz!
Wiecie… uwielbiam takie miłe rozczarowania. Nie napiszę, że
„Fobos” to najlepsza książka, jaką w życiu czytałam, ale jeżeli mam ją porównać
do wielu innych młodzieżówek, to z pewnością wybija się ponad 90 % z nich. Ta
historia potrafi pochłonąć, a zatracenie się w tym świecie jest czymś
praktycznie nieuniknionym –a co więcej, naprawdę warto dać się porwać. Autor
nie boi się przekraczać granic i łamać schematów, a to jest coś, co zawsze
pozytywnie wpływa na jakość powieści. Nie spodziewałam się, że w tak pozytywny
sposób odbiorę tę pozycję, ale cieszę się, że nie była to kolejna banalna
młodzieżówka, których mam już po prostu dosyć. Autor świetnie poradził sobie z
kreacją świata, w którym rozgrywa się akcja, doskonale przedstawił wszystkich
bohaterów oraz targające nimi emocje, odpowiednio stopniował napięcie i zadbał
o to, aby czytelnik nie nudził się przez ani sekundę. „Fobos” to książka godna
uwagi i z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejne tomy tego cyklu!
Książkę w okazyjnej cenie możecie dostać tutaj:
W SKRÓCIE:
"Fobos" to naprawdę dobra powieść, która miło mnie zaskoczyła! Wybija się na tle innych młodzieżówek, wciąga i świetnie się ją czyta. Autor wspaniale wykreował książkowy świat, jak i znajdujących się w nim bohaterów. Nie sposób się przy niej nudzić.
DLA KOGO?
Właściwie to chętnie polecę ją każdemu - wiem, że znajdą się i tacy, którym się nie spodoba, ale to naprawdę dobra książka, jak na młodzieżówkę.