Data wydania: 02.06.2016
Tytuł oryginału: Alive
Tłumacz: Justyna Formańska
ISBN: 978-83-7229-564-4
Wymiary: 143 x 204 mm
Strony: 404
Cena: 37,90 zł
Seria: Generacje #1
„Alive. Żywi” to pierwszy tom trylogii Generacji autorstwa
Scotta Siglera. Okładka nie ujawnia nam zbyt wiele, bowiem nie ma w niej
żadnego punktu zaczepienia, na którym można by się skupić. Jednakże już sam
zarys fabuły i króciutki fragment, które znajdziemy na odwrocie, dają nam lekki
obraz tego, czego możemy się spodziewać po tej pozycji. Niestety, sprawiają one
wrażenie bardzo schematycznych i zwiastują coś, z czym można było się już
spotkać w kilku innych młodzieżowych dystopiach. No i jak to teraz ugryźć?
Podejść do tego z lekkim dystansem? To prawdopodobnie najlepsza opcja.
Dwunastoletnia Em budzi się w trumnie – jest ciasno,
całkowicie ciemno, a dziewczyna jest przerażona i nie pamięta, kim jest. Nie
wie, gdzie jest. Nie ma pojęcia, jak się tam znalazła. Okazuje się jednak, że
nie jest sama. W jej otoczeniu jest kilka innych trumien, w których również
znajdują się ludzie. Okazuje się jednak, że Em nie ma już dwunastu lat…
podobnie jak Ci, którzy przebudzili się obok niej. Nie pamiętają nic ze swojego
życia, jedynie pewne przebłyski. Czy to jakaś gra? Spisek? Konspiracja? Gdzie
podziali się wszyscy dorośli? I co to za dziwne, pozbawione światła i
jakiegokolwiek życia miejsce? Przed nimi mnóstwo korytarzy, ale czy uda im się
znaleźć wyjście?
Zapewne nie będę jedyną osobą, która ta książka będzie do
złudzenia przypominać znakomitą powieść Jamesa Dashnera, „Więzień labiryntu”
czy też „Przebudzenie labiryntu” Rainera Wekwertha. To był główny powód, dla
którego podchodziłam do tej lektury sceptycznie, chociaż nie z niechęcią. Lubię
takie klimaty, ale nie przepadam za powielaniem schematów – zapewne jak
większość czytelników. Okazało się jednak, że „Alive. Żywi” jest powieścią,
która potrafi zaskoczyć. Mimo dosyć powtarzalnego początku, rozwój wydarzeń
sprawia, że otrzymujemy całkiem ciekawą i interesującą historię. Nie jest to
nawet kwestia jakiegoś konkretnego zwrotu akcji, tylko samego kierunku, w
którym podążył autor. Dlatego warto przebrnąć przez początek historii Em i jej
towarzyszy, bowiem dalsza część znacznie się od niego różni.
Sprawa jest prosta – grupa młodych ludzi znajduje się w
obcym miejscu i nikt nie pamięta, kim jest. Korzystając z takiego wątku można
rozwinąć fabułę na różne sposoby, a ten, który wybrał Scott Sigler jest
naprawdę przyjemny – było to naprawdę miłe zaskoczenie. Jednak w pewnym stopniu
nie dawał mi spokoju fakt, że żaden z bohaterów nie zastanawia się nad tym,
dlaczego znaleźli się w tym miejscu – skąd u nich taki brak ciekawości
przeszłością? W końcu być może tam mogliby znaleźć informacje na nurtujące ich
pytania. Jednak myślę, że moje wątpliwości zostały rozwiane przez ostatnie
rozdziały – dzięki nim stało się dla mnie jasne, czemu to wyglądało tak, a nie
inaczej. Oczywiście podczas czytania pojawia się w naszej głowie mnóstwo pytań,
a stopniowo poznajemy odpowiedzi na część z nich. A co z pozostałymi? Muszą
poczekać na kolejny tom!
Akcja toczy się bardzo umiarkowanym tempem, ale nie można
jej zarzucić braku dynamiki. Mimo że chętnie doświadczyłabym tutaj czegoś
więcej – np. wzrastającego napięcia czy chwil, w których serce podchodzi do
gardła, to mimo wszystko jest to książka, którą czyta się bardzo przyjemnie.
Fabuła potrafi wciągnąć – mimo pewnej schematyczności – a lekka
nieprzewidywalność sprawia, że czytelnik czerpie z lektury większą przyjemność.
Cieszy mnie to, że autor nie okazał się być osobą, która kopiuje to, co można
znaleźć w innych tego typu powieściach, a jedynie czerpie inspirację, którą
przekształca na swój własny sposób. Jednakże z łatwością da się odczuć fakt, że
jest to pierwszy tom trylogii, stanowiący wprowadzenie do całej historii, którą
autor chce zaprezentować. Jeżeli Scott Sigler odpowiednio wykorzysta potencjał
tej historii i nie podąży w złym kierunku, to ma szansę stworzyć naprawdę
porywający cykl.
„Alive. Żywi” to książka dobra, chociaż po zamknięciu jej
można poczuć pewien niedosyt. Nie jest to książka wzbudzająca w czytelniku
lawinę emocji, ale z pewnością zapewniająca zajęcie na kilka godzin. Singler ma
bardzo dobry styl i myślę, że w jego głowie siedzi jeszcze wiele ciekawych
pomysłów, które postanowi wykorzystać do rozwinięcia swojej wizji. Myślę, że
warto byłoby popracować nad kreacją bohaterów, chociaż nie jest ona najgorsza.
Nie jestem pewna, czy ta historia zostanie ze mną na dłużej, ale chętnie sięgnę
po drugi tom, aby przekonać się, czy Scott Singler nie zaprzepaścił swojej
szansy.
Książkę w okazyjnej cenie możecie dostać tutaj:
W SKRÓCIE:
"Alive. Żywi" początkowo przypominała mi "Więźnia labiryntu" i temu podobieństwu nie można zaprzeczyć nawet po przeczytaniu całości, jednak nie jest to kopia historii Jamesa Dashnera. Rozwija się w nieco innym kierunku, co było miłym zaskoczeniem. Problemem jest kreacja bohaterów, bo jakoś nie byłam w stanie ich sobie dobrze wyobrazić oraz tempo akcji, ale ogółem nie jest źle, wręcz przeciwnie - mimo wszystko książka potrafi wciągnąć.
DLA KOGO?
Na pewno dla tych, którzy lubią pozytywne zaskoczenia. Oraz dla fanów trylogii "Więzień labiryntu" - coś czuję, że im się spodoba!