Data wydania: 18.02.2015
Tytuł oryginału: The Relic
Tłumacz: Andrzej Sawicki
ISBN: 978-83-280-1536-4
Wymiary: 123 x 194 mm
Wymiary: 123 x 194 mm
Strony: 256
Cena: 34,99
Seria: Księgi Ewy
Seria: Księgi Ewy
Czy szał na „Igrzyska śmierci” i książki w podobnym stylu
już przeminął? Cóż, ciężko mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie,
ponieważ wciąż spotykam się z coraz to nowszymi książkami poruszającymi
tematykę dystopijną czy postapokaliptyczną. „Relikt”, czyli pierwszy tom serii
„Księgi Ewy” jest również powieścią tego typu, a na odwrocie możemy znaleźć
informację, że „Fani Igrzysk Śmierci rzucą się na tę książkę.”. Czy
rzeczywiście jest ona tak dobra, że czytelnicy to zrobią?
Eamon, syn Wielkiego Archona miał podejść do Prób, zwyciężyć
i godnie przejąć stanowisko ojca. Niestety Eamon nie miał ku temu okazji,
bowiem zginął podczas lodowej wspinaczki. Wbrew wszystkiemu rodzina obecnego
Archona ma jeszcze szanse na to, że jego potomek zostanie kolejnym Wielkim
Archonem. Siostra Eamona, Ewa, postanawia go zastąpić i wziąć udział w Próbach.
Budzi to wielkie kontrowersje wśród społeczeństwa i oburzenie u ich rodziców,
bowiem od setek lat żadna kobieta nie została Kandydatem, nie mówiąc już o
odniesieniu zwycięstwa.
Nie mogę obronić tej książki, jeżeli chodzi o podobieństwo
do „Igrzysk śmierci” Suzanne Collins, czy niedawno wydanych „Testów” Joelle
Charbonneau. Ale czy podobieństwo jest naprawdę czymś całkowicie złym? Jeżeli
autor czy autorka postanawia się trzymać konkretnego nurtu, ciężko nie znaleźć
analogii do innych serii. Są tacy, których to zniechęca. Są tacy, którzy
uwielbiają dany gatunek i zawsze sięgają po każdą tego typu powieść.
Najważniejsze jednak pozostaje to, czy autor faktycznie powiela schematy i
utarcie trzyma się znanych nam już stereotypów, czy może jednak puszcza wodze
fantazji i wprowadza nowe elementy, takie prosto od siebie. Cóż, jeżeli chodzi
o Heather Terrell, to zdecydowanie dodała ona coś od siebie.
Właściwie to chwilami miałam ochotę się śmiać do rozpuku z
pomysłowości autorki. Dlaczego? „Relikt” to powieść, której akcja rozgrywa się „po Uzdrowieniu” i przedstawiony jej świat
znacznie różni się od tego, który dziś znamy. Przedstawienie Apple czy
MasterCard jako bogów jest czymś absurdalnym i na pierwszy rzut oka zabawnym,
ale zawsze to nowość wprowadzona przez autorkę – nowe podejście do
przedstawienia przeszłości. Tytułowe
relikty stanowią wspomnienie czasów sprzed Uzdrowienia, które mają pokazać
ówczesnemu społeczeństwu, jak bardzo Ziemia i jej mieszkańcy byli kiedyś
zepsuci, uzależnieni od techniki i zachłanni. Dla Ewy i wielu innych, jest to
jasny obraz tego, co doprowadziło ich przodków do upadku. Jednak wciąż
poszukiwanie reliktów jest stałym elementem Prób, którym poddawani są kandydaci
– jednak są takie relikty, które mogą obrócić znany Ewie świat do góry nogami.
Pewne elementy tej powieści są przewidywalne i niewiele
sytuacji mnie zaskoczyło, ale jednak nie odbiera to aż tak przyjemności
czerpanej z lektury. Język autorki jest lekki i przyjemny, a fabuła wciągająca.
Główna bohaterka ma w sobie coś z dobrze nam znanej Katniss, ale mimo wszystko
są to dwie różne postacie. Zdecydowanie dąży do celu, kieruje się rozsądkiem i
jest ciekawa świata, nie można jej również odmówić odwagi i konsekwencji.
Książkę czyta się naprawdę dobrze i w miarę szybko, można się na chwilę oderwać
od rzeczywistości, tym bardziej, że pani Terrell całkiem dobrze radzi sobie w
przekazywaniu czytelnikom swojej wizji. Dobre opisy, jasne przedstawienie
porządku panującego w stworzonym przez nią świecie, sympatyczna bohaterka,
dobre tempo akcji – z tymi elementami na pewno ma się tutaj do czynienia.
„Relikt” jest książką ciekawą, zwiastującą zapowiedź
intrygującej i być może porywającej serii. Konspiracja, spisek i tajemnica
wiszą w powietrzu, w głowie czytelnika pozostaje kilka pytań bez odpowiedzi, a
to na pewno zachęca do zapoznania się z kolejnymi tomami i zdecydowanie podsyca
nasz apetyt na więcej. Być może uznacie, że to kolejna dystopia, jaka pojawiła
się na naszym rynku, i nie zaprzeczę – po części tak właśnie jest. Nie
zapomnijcie jednak o tym, że autorka dodała tutaj swoje pięć groszy, a jej
pomysły nie są złe. Przede wszystkim polecam fanom gatunku, ale nie tylko –
uważam, że książka jest na tyle dobra, że warto jej chwilę poświęcić.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję: