Douglas Preston i Lincoln Child już jakiś czas temu trafili
do grona moich ulubionych autorów. Książki, które wychodzą spod pióra tego
duetu trafiają do mnie w 100 procentach i zawsze czytam je z ogromną
przyjemnością i zaangażowaniem. Tym razem w moje ręce wpadła ich najnowsza
powieść wydana w naszym kraju – „Biały ogień”. To kontynuacja przygód agenta
Pendergasta, chociaż tym razem na pierwszy plan wychodzi Corrie Swanson – jego
podopieczna.
Corrie ma 20 lat i planuje zostać policjantką ze
specjalizacją w antropologii sądowej. Studia przybliżają ją do osiągnięcia
postawionego sobie celu, a praca dyplomowa naprowadza ją na ślad seryjnego
morderstwa sprzed wielu wielu lat. Im głębiej Corrie poznaje historię miejsca,
w którym przeprowadza badania, tym więcej tajemnic wychodzi na jaw. A są w
miasteczku osoby, które koniecznie chcą utrzymać taki stan rzeczy – prawda musi
pozostać w ukryciu. Jedynym rozwiązaniem jest uciszenie Corrie Swanson i
utrudnienie jej wykonywania pracy. Jednak czy podopiecznej samego Pendergasta
można przeszkodzić?
„Biały ogień” to nie pierwsza książka, w której pojawia się
postać Corrie. Już w kilku innych powieściach tych autorów mogliśmy się z nią
zapoznać, a teraz panowie Preston i Child zrobili z niej główną bohaterkę. Na
moje szczęście nie usunęli oni Pendergasta z tej historii, czego bym im nie
wybaczyła, bowiem jak już nie raz wspominałam, jest to mój ulubiony agent
specjalny. Ten człowiek jest niesamowity – jego sposób bycia, tajemnicza
osobowość, analityczny umysł i przebiegłość – jego działania są po prostu nie do
opisania zwykłymi słowami, a stworzenie tak znakomitego bohatera zasługuje na
uznanie. Corrie póki co nie dorasta mu do pięt, ale widać w niej chęć do
działania i ogromny potencjał! Dziewczyna powoli zaczyna myśleć tak, jak jej
opiekun, potrafi użyć siły perswazji do osiągnięcia swoich celów i nie boi się
pogróżek ani zastraszania.
Pojawiają się tutaj dwa śledztwa, które są ze sobą w dosyć
dużym stopniu powiązane. Śledztwo prowadzone przez Pendergasta dotyczące
zaginionego opowiadania o Sherlocku Holmesie pomaga Corrie w odkryciu i
ujawnieniu prawdy. Te dwie sprawy są ze sobą połączone, a współdziałanie panny
Swanson z Aloysiusem jest niezwykle owocne. Nie da się ukryć, że oboje stąpają
po grząskim gruncie, co doprowadza ich na skraj niebezpieczeństwa, zwłaszcza
niedoświadczoną jeszcze odpowiednio Corrie. Tempo akcji jest doskonale
dopasowane i umożliwia śledzenie poczynań bohaterów w połączeniu z głębszą
analizą ich zachowań, a dodatkowo prowadzenie własnego dochodzenia, choć nie
jest ono wcale takie proste.
Mimo tego, że książka liczy sobie około 500 stron, czyta się
ją bardzo szybko i lekko, co zawdzięczamy stylowi autorów. Fabuła jest nieco
zaplątana i do łatwych nie należy, ale to przecież zaleta, a nie wada. „Biały
ogień” jest jednak niezwykle wciągający i ciężko się oderwać od czytania choćby
na chwilę. Intryga jest doskonale skonstruowana, a postępujące wydarzenia wiążą
się ze sobą w intrygujący sposób. Odkrycie osób, które stoją za poszczególnymi
działaniami okazuje się być zaskakujące, podobnie jak wyjaśnienie tajemnicy
morderstw sprzed lat. No i jeszcze jedna rzecz – punkt kulminacyjny, w którym
Corrie znajduje się w sytuacji bez wyjścia, w sytuacji tak beznadziejnej, że
nawet Pendergast nie jest w stanie jej uratować… to mnie dobiło. Naprawdę co chwilę
powtarzałam sobie, że przecież to nie może się tak skończyć…
„Biały ogień” to kolejna znakomita powieść Douglasa Prestona
i Lincolna Childa. Łączy w sobie wszystko to, co powinna zawierać dobra książka
– wciągającą fabułę, konkretnych bohaterów, sprytnie uknutą intrygę, barwne i
dokładne opisy oraz przyjemny język. Agent Pendergast nadal potrafi mnie
oczarować i jest dodatkowym powodem, dla którego uwielbiam sięgać po twórczość
tych autorów. Cieszę się, że mogłam poznać tę historię i wrócić do świata
stworzonego przez panów Prestona i Childa. Teraz pozostaje tylko pytanie –
kiedy kolejny tom?! Będę go wyczekiwać z niecierpliwością, a Wam szczerze
polecam przygody Corrie i Aloysiusa! Potrafią porwać i zaufajcie mi – tak łatwo
Was nie wypuszczą ze swoich objęć.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
To już tak w sumie któraś z kolei powieść z agentem Pendergastem, ale teoretycznie nie trzeba ich czytać zgodnie ze znajomością poprzednich tomów. Chociaż jednak poleciłabym zacząć od początku, bo np. "Granice szaleństwa", "Bez litości" i "Dwa groby" stanowią rozwinięcie jednej i tej samej historii.
Znacie w ogóle tych autorów i lubicie? Być może Was też oczarowali tak jak mnie :)