To nasze własne
wybory decydują o tym, jak wygląda nasze życie…
Josie Moraine jest
córką prostytutki i nie ukrywajmy – nie jest dumna ze swojego pochodzenia.
Ugrzęzła w Nowym Orleanie, który mimo że piękny, to jednak pełen fałszu,
obłudy, kłamstw i przestępstw. Jak na swój młody wiek, Josie jest dziewczyną
zaradną i ambitną. Potajemnie obmyśla plan, który umożliwi jej opuszczenie
Nowego Orleanu, pozostawienie przeszłości daleko w tyle i rozpoczęcie nowego
życia. Niestety nie jest to takie proste i będzie wymagało wielu wyrzeczeń i
podjęcia trudnych, nie raz łamiących serce decyzji. Na szczęście Josie nie jest
sama – ma przyjaciół, na których może liczyć oraz pomoc Willie Woodley –
burdelmamy, która docenia ją bardziej niż rodzona matka.
Wiecie co? Tak na
dobrą sprawę, nie mam pojęcia, co skusiło mnie do przeczytania tej książki.
Autorka zupełnie mi nieznana, a jakby tego było mało – powieść obyczajowa,
która jest praktycznie obcym mi gatunkiem. Ale ta historia wydała mi się po
prostu ciekawa… opis wskazywał na opowieść, która w pewnym stopniu mogłaby
przypaść mi do gustu. Oczywiście podchodziłam do tej pozycji z pewną rezerwą,
ale już od pierwszych stron zaczęła ona zanikać, bowiem „Wybory” to naprawdę
świetna lektura.
Narratorem historii
jest nikt inny jak sama Josie Moraine. To dzięki temu poznajemy jej myśli oraz
emocje, a także łatwiej jest nam zrozumieć, co kieruje tą nieletnią dziewczyną
w podejmowaniu takich, a nie innych decyzji. Trzeba przyznać, że jej życie nie
jest usłane różami, jednak Josie nie jest typem człowieka, który się łatwo
poddaje. Umie walczyć o swoje, widać w niej odrobinę ostrego charakterku, ale
również wiele innych cech, które stopniowo wychodzą na jaw. Właściwie to nawet
nieco się z nią zżyłam i szczerze trzymałam za nią kciuki – chciałam, aby
wszystko poszło po jej myśli, bo naprawdę miała piękne plany na przyszłość. W
chwilach załamania chciałam ją pocieszyć, ale z drugiej strony nie raz z moich
ust padły słowa „No nie! Chyba ktoś sobie kpi, to nie może tak wyglądać!”.
Zdecydowanie jest to
życiowa opowieść o podejmowaniu decyzji, honorze, przyjaźni i miłości. Relacje
pomiędzy Josie a jej przyjaciółmi są szczerze, czyste i piękne – tylko
pozazdrościć. Niestety, głównej bohaterce zdarza się chwilami kierować
egoizmem, a potem walczyć z wyrzutami sumienia. Jednak nie jest ona bezduszną
istotą i widzi błędy, które popełniła. W miarę szybko próbuje je również
naprawić. Autorka w umiejętny sposób poprowadziła bieg wydarzeń, gdzie smutek
przeplata się z radością, łzy ze śmiechem, problemy z marzeniami. To naprawdę
niesamowite jak w jednej chwili Twój świat może stanąć na głowie… a Josie
doskonale o tym wie.
Na kartach powieści
autorka nakreśliła wiele innych osobistości, które wzbudzają w czytelniku wiele
skrajnych emocji. Znakomitą postacią jest Willie – na pierwszy rzut oka harda i
szorstka, ale widać, że gdzieś w głębi siebie jest ciepłą i serdeczną osobą. To
właśnie ona dba o Josie i stara się ją ochraniać, czego nie można powiedzieć o
jej rodzonej matce. Szczerze? Nikomu nie życzę takiej matki. W ogóle nie
interesuje się losami córki, a jeżeli już, to tylko wtedy, gdy widzi w tym
własny interes. Zadufana, naiwna i zapatrzona w siebie istota, która potrafi
wykorzystać każdego – nawet własne dziecko. Przyjaznymi postaciami są natomiast
Patrick i Jesse.. zwłaszcza Jesse. Chłopak o naturze łobuziaka, ale potrafiący
znaleźć odpowiednią granicę. Chłopak, który z łatwością kradnie dziewczynom
serca.
„Wybory” to napisana
przyjemnym językiem i wzbudzająca wiele emocji powieść, która poruszyła mnie
bardziej, niż mogłabym przypuszczać. Zawiera w sobie życiowe mądrości i z jej
wnętrza płynie wiele rad, którymi warto się w życiu kierować. Stwarza granicę
między „dobrem i złem”, ukazuje prawdziwą naturę człowieka, a dodatkowo porywa
czytelnika i sprawia, że całkowicie przenosi się ona do roku 1950 i przeżywa
wraz z Josie wzloty i upadki. Nie sądziłam, że znajdzie się powieść obyczajowa,
która w tak dużej mierze mi się spodoba. Zdecydowanie polecam i wystawiam ocenę
8/10.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:
No i muszę jeszcze wspomnieć o jednym... ta okładka naprawdę świetnie wpasowała się z klimat. Dziewczyna niczym zamknięta w klatce - cała Josie. Z resztą... przeczytajcie, a sami się przekonacie!
No i... obroniona na 5 :)