Seria o Mattiasie Tanhauserze


Seria Tima Willocksa o Mattiasie Tannhäuserze to trylogia, jednak póki co (nie tylko w naszym kraju, ale i ogólnie) pojawiły się dopiero dwie części: „Religia” oraz „Dwanaścioro z Paryża”. Autor tej serii ma na swoim koncie również inne pozycje, dodatkowo napisał również kilka scenariuszy do filmów, chociażby do „Nieukończonej podróży” Stevena Spielberga. Cykl ten kwalifikuje się jako fikcję historyczną, a akcja tych powieści dzieje się odpowiednio w roku 1565 oraz 1572. Czyli pomiędzy zakończeniem wydarzeń z „Religii” mija 7 lat, zanim ponownie spotykamy Mattiasa w drugiej części serii.

https://www.goodreads.com/book/photo/13479031-religiaFabuła „Religii” skupia się na świętej wojnie, jaka toczy się na Malcie. Islam i chrześcijaństwo toczą ze sobą zażartą walkę i choć Mattias zarzeka się, że nie chce brać w niej udziału, los płata mu figla i tak oto zostaje wplątany w wojnę jako najemnik joannitów. Dochodzi do tego również poznanie dwóch pięknych kobiet – Carli i Amparo oraz wykonanie dla jednej z nich zadania, które sprawi, że pomiędzy Mattiasem a tymi dwoma kobietami wywiąże się dosyć silna więź. „Dwanaścioro z Paryża” to już nieco inna bajka… tym razem Mattias musi odnaleźć swoją ukochaną żonę, która jest przy nadziei. Jednakże w Paryżu trwa rzeź hugenotów, w wyniku której dochodzi do uprowadzenia przyszłej matki jego dziecka. Jednak Tannhäuser nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć wyznaczony przez siebie cel.

Obie książki są bardzo obszerne – każda z nich liczy sobie około 800 stron. Każda z nich ma inną fabułę, ale przygody Mattiasa śledzi się z zapałem i przyjemnością. Pojawia się tutaj kilka wątków pobocznych, które idealnie dopełniają całość i urozmaicają brutalny rozlew krwi. Tak, tego tutaj nie brakuje. Droga, jaką podąża główny bohater jest pełna trupów, a to czy Ci ludzie na ten los zasłużyli, to już kwestia perspektywy. Autor zadbał o znakomite przelanie swojej wizji na papier – bogate, dopracowane i barwne opisy umożliwiają czytelnikowi wejście do książkowego świata, gdzie może albo stać się biernym obserwatorem, albo jednym z bohaterów – w tym przypadku zapewne samym Mattiasem, gdyż jego postać jest naprawdę intrygująca. Obecny jest również wątek miłosny i zaufajcie mi, nie jest on prymitywny – z resztą ciężko, żeby taki był, skoro twórczość tego pana jest dojrzała i głęboka. Pan Willocks nie stroni również od erotyki, która chwilami również postanawia zawitać w fabule.

Mattias Tannhäuser to człowiek, który w każdej sytuacji potrafi zachować zimną krew i kamienną twarz. To chyba te dwie rzeczy sprawiły, że w mojej głowie pojawił się jakiś podziw względem niego. Zimna kalkulacja, opanowanie oraz przebiegłość, inteligencja i rozsądek czynią z niego naprawdę groźnego wroga.  Nie chciałabym skupiać się po kolei na każdym z bohaterów, powiem przez te prawie 1600 stron obu powieści pojawiło ich się całkiem sporo, ale zapewniam, że każdy z nich jest indywidualnością z charakterystycznymi dla siebie cechami. Jedni stoją po dobrej stronie mocy, inni nie, z czego łatwo wywnioskować można, że niektórzy będą nam działać na nerwy – ale to chyba nawet jeszcze lepiej, prawda? To świadczy tylko o tym, że książka potrafi nas pochłonąć na tyle, że z łatwością wczuwamy się w dodatkową rolę.

https://www.goodreads.com/book/photo/18779882-de-twaalf-kinderen-van-parijs
Akcja toczy się raczej umiarkowanym tempem, a klimat jest dosyć ciężki i mroczny, toteż wielu osobom ta książka może się wydać nużąca. Wiadomo – są gusta i guściki. Jednakże należy docenić tak wielki wkład autora wyrażający się za pomocą szczegółowych opisów – miejsc, myśli, osób, scen walki i rozlewu krwi – w tworzenie tej serii. Widać tutaj ogromny potencjał, włożone serce i znakomite wykonanie. Trzeba faktycznie mieć wszystko dobrze poukładane w głowie, aby stworzyć tak logiczną i chronologiczną opowieść. Wszystko jest przemyślane i z pewnością nie spotkacie się tutaj z bezsensownymi wydarzeniami, a co dopiero z dennymi i płytkimi dialogami – o nie kochani, ta książka jest naprawdę dojrzała. Momentami trzeba uruchomić mocne nerwy, bowiem opisy wojenne nie zawsze są przyjemne dla oka i naszego żołądka – gnijące zwłoki, kałuże krwi i ludzkie wnętrzności – tego nie da się uniknąć podczas wojny.

Seria, którą stworzył Tim Willocks jest naprawdę kawałem dobrej lektury, z tym, że intuicja podpowiada mi, że bardziej skierowana jest do płci męskiej, chociaż nie neguję tego, żeby i płeć piękna po nią sięgnęła – mnie się spodobało, mimo że to nie jest do końca moja bajka. Autor jednak urzekł mnie swoją dojrzałością i tym, że stworzył tak interesującą postać. Są to dwa główne powody, które powinny zachęcić każdego wyrafinowanego czytelnika do zapoznania się z tymi książkami. Zawsze twierdziłam, że zabawny jest fakt, iż walczono w imię pokoju i religii – dla mnie jest to jedna wielka hipokryzja i sprzeczność; myślę, że w pewnym stopniu jest to również tutaj zauważalne. Nie zabraknie tutaj honoru, miłości, zawziętości, brutalności oraz odwagi. Obie książki są napisane znakomitym językiem, z rozmachem i chwilami ciężko się od nich oderwać.

Za możliwość poznania Mattiasa serdecznie dziękuję wydawnictwu:

rebis.com.pl

Komentarze

  1. Interesująca pozycja. Jak będę miała chwilę wolnego przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam obie książki i... cholera, brakuje mi czasu by się za nie zabrać! A intrygują mnie bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie słyszałam, nie widziałam, ale trzeba przyznać, że prezentuje się zacnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce, ale obszerność tomów jest przerażająca.
    PS. Na szczęście znów Cię znalazłam :) Co za kiciuś w nagłówku!

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka chyba raczej nie dla mnie, chociaż jeszcze nad nią pomyślę ;)
    800 stron?! To chyba jednak na pewno nie dla mnie :P Bo mimo, że lubię długie powieści, po te, które przekraczają 600 stron bardzo ciężko mi się sięga... o ile wg. :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...