Znudziły Wam się
ckliwe romanse z wampirami w roli głównej? Macie dość tego, że wampiry są
przedstawiane jako cudowne, idealne istoty, w których można się tyko zakochać?
Skoro tak to mam dla Was znakomitą pozycję, w której do czynienia będziecie
mieli z tą drugą stroną wampirów – okrutną, krwistą, drapieżną. Oto przed wami
„Departament 19”.
Jamie Carpenter
stracił ojca w wieku 14 lat. I to nie w byle jaki sposób – widział, jak
uzbrojeni ludzie w pełnym opancerzeniu strzelają do niego na jego własnym
podwórku. Od tej pory minęły dwa lata i wydawałoby się, że nic nie zamąci już
życia Jamiego i jego mamy. No właśnie.. wydawałoby się, bo jego matka zostaje
porwana, a chłopak wkracza do zupełnie nowego świata, gdzie dowiaduje się
prawdy o swoim pochodzeniu i o swoim ojcu. Julian Carpenter wcale nie był
urzędnikiem Ministerstwa Obrony, należał do tajnej organizacji, która walczy z
nadprzyrodzonymi istotami. Jemu i jego matce grozi śmiertelne
niebezpieczeństwo, ale Jamie jest gotowy zrobić wszystko, aby ją ocalić rąk
okrutnego wampira – Alexandru.
Akcja w dużej mierze
dzieje się w czasach współczesnych, ale mamy również retrospekcje do roku 1892,
gdzie poznajemy właśnie postacie z „Draculi” – samego Stokera, doktora van
Helsinga i innych. Są to ciekawe przerywniki, które i urozmaicają powieść, i
pozwalają czytelnikowi lepiej poznać wszystkie zależności między bohaterami,
departamentem oraz wampirami. Muszę przyznać, że autor naprawdę bardzo dobrze
przedstawił świat powieści – czytając ma się wrażenie, jakby się oglądało dobry
film. Nieco gorzej moim zdaniem wypadła kreacja bohaterów, ale jest ona
zrobiona na tyle dobrze, że w pewnym stopniu możemy ich sobie również
wyobrazić. Na pewno nie są niewyraźni i płytcy, po prostu uważam, że można by
im dodać jeszcze trochę więcej głębi. Mimo wszystko nie razi to jakoś wybitnie
w oczy, więc nie ma się co nad tym rozczulać. Poza tym biorąc pod uwagę
wszystkie zalety tej książki, takie drobne minusy czy niedociągnięcia po prostu
giną gdzieś daleko w tle. Ważne jest to, że książka zapewnia nam dobrą rozrywkę
i czytamy ją z przyjemnością.
Szybkie tempo,
dynamika i płynność akcji oraz prosty język sprawiają, że powieść czyta się w
mgnieniu oka. Jest to pewnie też zasługą tego, że fabuła jest wciągająca, a i
znajdziemy tutaj wiele trzymających w napięciu sytuacji. Stopniowo wzrasta
także nasza ciekawość, a w głowie rodzą się różne pytania – czy Jamie sobie
poradzi? Co takiego szykuje dla niego Alexandru? Czy jego ojciec faktycznie był
winny? Kto jest zdrajcą, a kto przyjacielem? To jest kolejna rzecz, która
sprawia, że czytamy i czytamy, i ani nam się śni przestać. Charakteru dodają
mocniejsze sceny – krwawe, mocne, okrutne. Nie jest ich może za dużo, ale mimo
wszystko. Poza tym zakończenie jest niesamowite! Gdy już myślimy, że to całkowity
koniec, autor postanawia wprowadzić zaskakujący element, który nas całkowicie
szokuje. A epilog sprawia, że ciarki przechodzą po plecach i nie możemy się
doczekać kolejnej części. Plusem w moich oczach jest także to, że przed każdym
rozdziałem jest podany czas i miejsce akcji, dzięki czemu nie można się pogubić
w fabule. No i osobiście przepadam także, gdy każdy rozdział ma tytuł, więc to
kolejna zaleta. Logika i chronologia również.
Cóż więcej mogę
powiedzieć? Will Hill zapewnił mi naprawdę sporą dawkę emocji, napięcia, ale
momentami wywołał również uśmiech na mojej twarzy. Stworzył znakomitą opowieść,
potrafił wpleść w nią historię zainspirowaną Drakulą i połączyć to w kawał
dobrej lektury. Wciągająca i dynamiczna książka, która na pewno przypadnie do
gustu wielu osobom, chociaż skierowana jest bardziej do młodzieży. Pewne rzeczy
możemy przewidzieć, pewne nie, ale jedno jest pewne – z tą książką nie
będziecie się nudzi i spędzicie z nią znakomite chwile. Zatem wejdźcie do
Departamentu 19 i przeżyjcie pełną grozy, napięcia, strachu, emocji, miłości,
przyjaźni i oddania przygodę wraz z głównym bohaterem!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu: