Przedpremierowo: "Cień i kość" - Leigh Bardugo


Jak wiele bylibyście w stanie zrobić, aby uratować bliskich Wam ludzi? Pewnie każdy z Was zrobiłby wszystko, żeby nie stracić osoby, na której Wam bardzo zależy. Przynajmniej tak Wam się wydaje, bo czasami nie wszystko idzie zgodnie z planem. Czasami naszym działaniem kieruje impuls, przez który wszystko diametralnie się może zmienić. Niczym u Aliny Starkov, bohaterki powieści „Cień i kość”.

Alina Starkov jest sierotą. Wychowywała się wraz ze swoim przyjacielem Mal’em w sierocińcu i nigdy nie była wyjątkowym dzieckiem. Wychudzona, trochę niezdarna, bez wybitnych uzdolnień. Jednak podczas podróży, jej pułk zostaje zaatakowany, a Mal’owi grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Dziewczyna rzuca się na pomoc swojemu przyjacielowi i dzieje się coś, czego nikt się nie spodziewał. Potężny rozbłysk światła, który może świadczyć tylko o jednym… Alina jest kimś więcej niż sądziła. Zostaje wyrwana z pułku i trafia na dwór królewski, gdzie pod okiem potężnego Darklinga ma się szkolić na Griszę. Razem z nim ma stawić czoło ciemności, która panuje w Ravce. Razem z nim ma uratować swój dom, ale… nic nie jest takie, jakim się być wydaje.

Jak ja się niezmiernie cieszę, że ta książka trafiła w moje ręce! Może opis tej książki nie jest jakiś specjalny,
bo pewnie znajdą się osoby, które czytały już książki o podobnej fabule. Mnie też się co nieco kojarzy, że gdzieś już podobne motywy miały miejsce, ale zupełnie mi to nie przeszkadza, ponieważ powieść pani Leigh Bardugo jest naprawdę znakomita.

Wszystko rozgrywa się w fikcyjnej krainie zwanej Ravką, która od lat zmaga się z Fałdą Cienia – pasmo ciemności, które zagraża bezpieczeństwu ludzi i kryje w sobie straszliwe potwory. Nawet Griszowie i sam Darkling nie są w stanie sami sobie dać rady z tym problemem, potrzebują kogoś więcej, kogoś pełnego światła, a mianowicie Przyzywaczki Słońca. Ku zaskoczeniu wszystkich, okazuje się nią być Alina. Zostaje ulubienicą Darklinga, który wiąże z nią swoje plany. W tej powieści znakomite jest to, że widzimy rozterki, które towarzyszą głównej bohaterce. Niepozorna istota, którą niegdyś była, musi przemienić się w odważną i silną kobietę, żeby pokonać zło i ciemność. To ona jest nadzieją Ravki na ocalenie. Stawia czoło wszelkim przeciwnościom, walczy ze swoimi uczuciami i emocjami. Naprawdę szczerze ją polubiłam, bo mimo kilku chwil słabości, potrafiła się podnieść i podjąć ważne decyzje, które nie zawsze były jej na rękę.

Ogólnie kreacja bohaterów jest naprawdę bardzo dobra. Są niemal jak żywe osoby, z którymi moglibyśmy się spotkać na co dzień. Mal to znakomity tropiciel, który doskonale sobie radzi w lesie i potrafi przetrwać z dala od ludzi. Niezmiernie oddany przyjaciel, którego można Alinie pozazdrościć. Natomiast Darkling… No nie będę ukrywać, że urzekł mnie, ale ja już mam słabość do takich mrocznych i tajemniczych postaci jak on. Poza bohaterami, autorka zrobiła coś jeszcze lepszego – stworzyła niesamowity świat, który opisała tak wyraźnie i dokładnie, że ciężko sobie go nie zobaczyć podczas czytania oczyma wyobraźni. Czujemy całkowicie klimat Ravki i dworu królewskiego, poznajemy dokładnie zasady, których należy tam przestrzegać i hierarchię panującą wśród ludzi.

Akcja rozwija się dosyć szybko i jest bardzo płynna. Ta cecha tej książki oraz styl autorki sprawiają, że czytelnik się nie nuży i spędza z lekturą bardzo miło czas. Poza tym pewna nutka nieprzewidywalności i zaskakujące zwroty akcji są tymi elementami, dzięki którym książka zyskuje w naszych oczach jeszcze bardziej. No i nie ukrywajmy, że sam pomysł jest bardzo ciekawy, a autorka dopracowała go tak, że wciąga nas na amen. Pewnie ciekawi Was jeszcze wątek miłosny… owszem, jest tutaj obecny, ale na całe szczęście nie zdominował powieści, co byłoby po prostu okrutne. W tym przypadku to tylko dopełnienie całej historii, które dodaje jej na swój sposób uroku. Chociaż momentami był trochę irytujący, a i tak uważam, że ta książka mogła się obejść bez niego. Ogólnie miałam swoją wizję wydarzeń jeśli chodzi o uczucia Aliny, ale cóż… wyszło jak wyszło. Nie powiem Wam nic więcej, bo popsuję Wam radość czytania.

„Cień i kość” to bardzo dobra powieść fantasy, którą z czystym sumieniem mogę Wam polecić. To piękna opowieść o poszukiwaniu siebie, walce dobra ze złem, podejmowaniu decyzji, oddaniu i przyjaźni. Pani Bardugo stworzyła świat, który porywa czytelnika i nie wypuszcza go aż do samego końca. To poruszająca historia, która z pewnością wiele osób chwyci za serce i nie da o sobie zapomnieć. Czyta się ją z ogromną przyjemnością i zaciekawieniem, nie patrząc na upływ czasu. Osobiście nie mogę się już doczekać drugiej części, ponieważ jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa, co też tym razem spotka główną bohaterkę, ponieważ zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło i sama nie wiem, czego mogę się dalej spodziewać. Daję ocenę 8/10 i liczę na to, że zapoznacie się z tą powieścią, bo warto!

 Za egzemplarz przedpremierowy serdecznie dziękuję:

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...