Tak, znowu Was
pomęczę tym autorem!
Chciałabym napisać
jakiś ładny wstęp do tej recenzji, ale nie potrafię. Po prostu nie potrafię. Z
tego też powodu przejdę od razu do rzeczy i nie będę się rozczulać, bo by mi
zeszła cała wieczność zanim wymyśliłabym odpowiednie rozpoczęcie do tego, co chcę
Wam teraz przedstawić…
wygrały, a podbite narody są pod ich nadzorem i ulegają ich wpływom. Akcja powieści ma miejsce w Stanach Zjednoczonych. I o co tak naprawdę teraz chodzi? O wiele rzeczy. Poruszana zostaje tematyka politycznych wpływów, fałszu i prawdy, złudzeń i pojmowania rzeczywistości. Philip Dick napisał tą powieść w oparciu o Księgę Przemian I-cing, a nawet jego bohaterowie są z nią zaznajomieni, ponieważ każdą decyzję podejmują w oparciu o zawarte w niej heksagramy. Drugą książką, po którą sięgają bohaterowie jest książka Abendsena – „Utyje szarańcza”, pozycja zakazana. Jednakże to nie dzięki niej bohaterowie zdają sobie sprawę z tego, co dzieje się wokół nich, chociaż na pewno skłania ich ona do myślenia.
I tak oto za mną
kolejna książka Philip’a K. Dick’a. Kolejna jego książka, która uświadomiła mi,
jak wielkim geniuszem był ten człowiek. To, co on kreuje w swoich książkach
jest po prostu tak niesamowite i w pewien sposób abstrakcyjne, że ciężko
uwierzyć, że można coś takiego przelać na papier. Początkowo myślałam, że to
jedna z normalniejszych powieści tego autora, ale po głębszej analizie i
przemyśleniach stwierdzam, że tak nie jest. „Normalna” to może złe słowo, bo
nie chciałabym, żebyście myśleli, że to książka dla obłąkanych, napisana przez
jakiegoś szaleńca. Po prostu jak już nie raz pisałam – książki Dick’a są
wyjątkowe i specyficzne. Wątpię, żebym kiedykolwiek po przeczytaniu innego jego
dzieła stwierdziła: „Tak, to była zwykła, normalna książka.”.
Znowu widoczny jest
geniusz autora – świetne i barwne wykreowanie alternatywnego świata, znakomici
i nietuzinkowi bohaterowie, których historie nas niesamowicie wciągają.
Zapewniam Was, że nie będziecie w stanie przewidzieć zakończenia, ba! Nawet nie
będziecie w stanie przewidzieć tego, co czeka Was na następnej stronie.
Wszystko toczy się swoim rytmem, ale powieść zdecydowanie potrafi nas
pochłonąć. Osobiście uważam, że najlepszym sposobem na czytanie tej książki
(jak i innych tego samego autora) jest przeczytanie jej od razu. Zaczynamy i
kończymy – bez odrywania się, ponieważ wtedy trochę jednak brakuje tego „uroku”
i klimatu. No i oczywiście ciężej nam będzie wszystko dobrze zrozumieć. Nie
ukrywam, że momentami naprawdę musiałam się nieźle natrudzić, żeby się nie
pogubić i w pełni wiedzieć, o co chodzi. Na szczęście podczas czytania miałam
ciszę i spokój, więc bez problemu mogłam sobie wszystko w głowie poukładać i
poddać analizie.
„Człowiek z Wysokiego
Zamku” został nagrodzony prestiżową nagrodą Hugo. To chyba już mówi samo za
siebie. Zapewne nie zdziwię Was mówiąc, że gorąco polecam tę pozycję, ponieważ
jest naprawdę niesamowita, ciekawa i intrygująca. Trudna i ciężka w
zrozumieniu, ale zdecydowanie bardzo wartościowa. Czytając ją musimy być
skupieni i w pełni oddani lekturze, bo inaczej mija się to z celem. Nudzić się
na pewno nie będziecie, a jeżeli dacie radę przebrnąć przez tę powieść pana
Dick’a, to z resztą też sobie na pewno poradzicie. Szczerze zachęcam do
czytania, bo naprawdę warto! W końcu nie można przejść obojętnie obok autora, o
którym się tyle mówi i słyszy, no i obok książki, która została nagrodzona!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Rany, jak ja tęskniłam za czasami czytania na balkonie! :) W końcu mamy piękną pogodę i niech tak się trzyma jak najdłużej :) I tak myślę, że jak mi stuknie 20 000 wyświetleń to jakiś konkurs zrobię :)