Są takie książki, które czytamy z przyjemnością, spędzamy z
nimi miłe chwile, ale po zakończeniu odkładamy na półkę i raczej do nich nie
wracamy. Po prostu historie w nich zwarte nie poruszają nas aż tak, żeby
zapadły w naszej pamięci na długo. Jednakże zdarzają się również takie pozycje,
które chwytają nas za serca i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Niestety rzadko
trafiam na takie książki, które faktycznie niesamowicie do mnie trafiają, ale
tym razem mi się udało.
„Kakrachan” to pierwszy tom sagi noszącej tytuł Atlanci.
Jest on debiutem literackim tajemniczego autora, który posługuje się jedynie
swoim pseudonimem. Jest to jednak Polak, a założę się, że wiele osób, które
sięgnie po tę książkę, nie będzie sobie zdawało z tego sprawy. Wzmiankę o tej
książce zobaczyłam na jednym z blogów i jest jedna rzecz, która mnie do niej od
razu przyciągnęła… a mianowicie słowo „Atlanci”. Odkąd pamiętam Atlantyda była
moją słabością, wszystko, co się z nią wiązało, przykuwało moją uwagę i nie
byłam w stanie przejść obok tego obojętnie. Jakże więc mogłabym sobie podarować
przeczytanie lektury, która porusza moją ukochaną tematykę?!
Nie jestem w stanie uwierzyć, że to debiut literacki autora.
Tak dobre debiuty praktycznie w ogóle nie mają miejsca, a ta książka jest po
prostu znakomita! Oryginalny, niebanalny i niesamowity pomysł połączony z
doskonałym wykonaniem. Świat, który autor wykreował jest przepiękny i cudowny!
Każdy najmniejszy szczegół został znakomicie dopracowany, a bardzo dobre i
dokładne opisy sprawiają, że z łatwością możemy sobie wyobrazić każdy element
tej niezwykłej krainy. Ciężko nie zatracić się w tym świecie, aż chciałoby się
tam zostać, nawet mimo pewnych okrucieństw, które mają tam miejsce. Bo nie będę
ukrywać, życie tam nie należy do najprostszych – panują surowe reguły,
hierarchia społeczeństwa, a każde wykroczenie jest karane. Każdy bunt jest
tłumiony, dlatego ludzie wolą tego unikać i żyć w spokoju. Ale zawsze znajdą
się tacy, którzy widzą swoje racje i próbują ten spokój zaburzyć…
Główna bohaterka od razu zyskała moją sympatię – odważna,
pełna współczucia, mądra i zawzięta. Potrafi wyrazić swoje zdanie, nawet,
jeżeli wiąże się to z pewnymi konsekwencjami. Bardzo, ale to bardzo ją
polubiłam i zżyłam się z nią tak, jak mało z którym bohaterem. Poza nią
występuje tu również wielu innych bohaterów, każdy z nich ma wyraźnie
zaznaczone cechy charakteru i zaufajcie mi – są różnobarwni, niepowtarzalni i
nietuzinkowi. Mimo trzecio osobowej narracji mamy możliwość poznania uczuć i
emocji Dalemy, ale nie tylko. W pewnym stopniu poznajemy uczucia każdego z bohaterów,
są one naprawdę wyraźne i dobrze odczuwalne, co rzadko się zdarza, gdy mamy do
czynienia z tego typu narracją. Są tu elementy złości, gniewu, frustracji,
smutku, radości, niepewności, miłości czy współczucia. Nie ukrywam, że wiele
momentów wzbudziło we mnie te wszystkie uczucia.
Czemu mam wrażenie, że wyszła mi niemal oda pochwalna? Cóż,
może dlatego, że ta książka naprawdę niesamowicie mnie chwyciła, dawno nie
czytałam powieści, która by tak do mnie przemówiła, która aż tak bardzo by mnie
porwała… Wciągająca, rozbudzająca ciekawość, rzucałam za każdym razem wszystko,
byle tylko doczytać do końca. Nie mogłam się skupić na niczym innym, bo stale
myślałam o Dalemie i o tym, jak potoczą się dalej jej losy. Ponieważ jedną z
cech tej książki jest nieprzewidywalność i zaskakujące elementy w fabule, nie
byłam w stanie domyślić się, co jeszcze może się wydarzyć i co czeka Dalemę, a
tym samym i mnie, ponieważ wszystko przeżywałam razem z nią. Zakończenie
zupełnie mnie zaskoczyło, bo myślałam, że wszystko potoczy się inaczej, dzięki
temu ostatnie strony czytałam w ogromnym napięciu.
Jak się domyślacie nie zrobię nic innego jak polecę Wam tę
pozycję, gdyż jest naprawdę znakomita. Niezwykle dopracowana i wciągająca, a
przy tym wszystkim oryginalna. Tajemnice i sekrety mnożą się ze strony na
stronę, a my dowiadujemy się wszystkiego w swoim czasie. A nawet nie
wszystkiego, bo w mojej głowie dalej błądzą różne pytania, na które odpowiedzi
mam nadzieję poznać w drugim tomie. Odczuwam dziwne wrażenie, że i tak nie
przekazałam Wam wszystkiego, co chciałam, ale jedno jest pewne – nie mogę się
doczekać kolejnej części. Myślałam nad adekwatną oceną tej powieści… rzadko
daję 10/10, bo zawsze znajdę jakieś niedociągnięcia czy mam różnego typu
zastrzeżenia, ale w tym przypadku nie mam żadnych. Tak więc moja ocena to
10/10!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Powiem Wam, że naprawdę jestem oczarowana tą książką. Aż się boję, że jak po nią sięgnięcie i się Wam nie spodoba, to mi zrobicie wyrzuty ; p Może nie ma tutaj typowej Atlantydy jako Atlantydy, ale kto wie, co autor zafunduje nam dalej? Mimo wszystko cały klimat, świat, bohaterowie... jestem po prostu zachwycona i nic na to nie poradzę :D